Marzena K. , która niemal przez ćwierć wieku przepracowała w Ministerstwie Sprawiedliwości miała cieszyć się rzekomo doskonałą opinią. Przez te lata niemal nikt nie zwrócił uwagi, że ta skromna i rzeczowa, ale lubiana przez kolegów z pracy urzędniczka, zdążyła zgromadzić kilkadziesiąt milionów złotych z tytułu roszczeń reprywatyzacyjnych. Do czasu…
Portal wPolityce.pl na początku września ujawnił, że już 20 kwietnia tego roku, czyli na kilka miesięcy przed wybuchem afery reprywatyzacyjnej, Marzena Kruk została odwołana z funkcji Pełnomocnika do Spraw Równego Traktowania w Zatrudnieniu i Przeciwdziałania Mobbingowi w Ministerstwie Sprawiedliwości. Kilka dni później została zdymisjonowana z funkcji naczelnika Wydziału ds. Pokrzywdzonych Przestępstwem i Promocji Mediacji i przeniesiona na niższe stanowisko głównego specjalisty w Wydziale Skarg i Wniosków.
CZYTAJ TAKŻE:TYLKO U NAS. Kulisy odwołania Marzeny Kruk! Minister Ziobro odebrał jej funkcje już w kwietniu
Komisja Dyscyplinarna dla Członków Korpusu Służby Cywilnej w Ministerstwie Sprawiedliwości w swoim orzeczeniu uznała panią Marzenę Kruk za winną naruszenia obowiązków członka korpusu służby cywilnej poprzez złożenie niezgodnych z prawdą oświadczeń majątkowych za lata 2011-2015 oraz złożenie niezgodnej z prawdą korekty informacji zawartych w oświadczeniach majątkowych za lata 2012-2014 i wymierzyła obwinionej karę określoną w art. 114 ust. 1 pkt 5 ustawy z 21 listopada 2008 r. o służbie cywilnej, tj. karę obniżenia stopnia służbowego służby cywilnej. Sprawę przekazano także do prokuratury.
Marzena K. już wiosną i latem zdawała sobie sprawę, że jej zatrzymanie to tylko kwestia czasu. Zapewne dlatego sama złożyła na siebie doniesienie w sprawie nieprawidłowości, dotyczących jej oświadczeń majątkowych. Dlaczego to zrobiła?
Z jej znajomościami wśród adwokatów, nie dziwi fakt, że ktoś poradził Marzenie K., by ta także złożyła doniesienie na samą siebie. Zdaje sobie sprawę, że tej sprawy wygrać się nie da, liczy się więc, że poprzez „przyznanie się” otrzyma niższy wyrok kary.
– mówił portalowi wPolityce.pl jeden z prokuratorów, który pracuje przy sprawie Marzeny K.
Wcześniej Marzena K. oraz dwóch jej wspólników „zwrócili” ratuszowi działkę przy Chmielnej 70, wnioskując o ponowne rozpatrzenie sprawy jej przejęcia. Śledczy uważają, że to także był ruch wyprzedzający, który miał uwiarygodnić Marzenę K. oraz jej wspólników w oczach tak warszawskiego ratusza, jak i samych śledczych.
Dziś najważniejszym pytaniem w kontekście Marzeny K. jest to, kogo będzie sypać w śledztwie. Jej wiedza może być bezcenna dla prokuratorów ze specjalnego zespołu śledczych, którzy zajmują się aferą reprywatyzacyjną w Warszawie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Marzena K. , która niemal przez ćwierć wieku przepracowała w Ministerstwie Sprawiedliwości miała cieszyć się rzekomo doskonałą opinią. Przez te lata niemal nikt nie zwrócił uwagi, że ta skromna i rzeczowa, ale lubiana przez kolegów z pracy urzędniczka, zdążyła zgromadzić kilkadziesiąt milionów złotych z tytułu roszczeń reprywatyzacyjnych. Do czasu…
Portal wPolityce.pl na początku września ujawnił, że już 20 kwietnia tego roku, czyli na kilka miesięcy przed wybuchem afery reprywatyzacyjnej, Marzena Kruk została odwołana z funkcji Pełnomocnika do Spraw Równego Traktowania w Zatrudnieniu i Przeciwdziałania Mobbingowi w Ministerstwie Sprawiedliwości. Kilka dni później została zdymisjonowana z funkcji naczelnika Wydziału ds. Pokrzywdzonych Przestępstwem i Promocji Mediacji i przeniesiona na niższe stanowisko głównego specjalisty w Wydziale Skarg i Wniosków.
CZYTAJ TAKŻE:TYLKO U NAS. Kulisy odwołania Marzeny Kruk! Minister Ziobro odebrał jej funkcje już w kwietniu
Komisja Dyscyplinarna dla Członków Korpusu Służby Cywilnej w Ministerstwie Sprawiedliwości w swoim orzeczeniu uznała panią Marzenę Kruk za winną naruszenia obowiązków członka korpusu służby cywilnej poprzez złożenie niezgodnych z prawdą oświadczeń majątkowych za lata 2011-2015 oraz złożenie niezgodnej z prawdą korekty informacji zawartych w oświadczeniach majątkowych za lata 2012-2014 i wymierzyła obwinionej karę określoną w art. 114 ust. 1 pkt 5 ustawy z 21 listopada 2008 r. o służbie cywilnej, tj. karę obniżenia stopnia służbowego służby cywilnej. Sprawę przekazano także do prokuratury.
Marzena K. już wiosną i latem zdawała sobie sprawę, że jej zatrzymanie to tylko kwestia czasu. Zapewne dlatego sama złożyła na siebie doniesienie w sprawie nieprawidłowości, dotyczących jej oświadczeń majątkowych. Dlaczego to zrobiła?
Z jej znajomościami wśród adwokatów, nie dziwi fakt, że ktoś poradził Marzenie K., by ta także złożyła doniesienie na samą siebie. Zdaje sobie sprawę, że tej sprawy wygrać się nie da, liczy się więc, że poprzez „przyznanie się” otrzyma niższy wyrok kary.
– mówił portalowi wPolityce.pl jeden z prokuratorów, który pracuje przy sprawie Marzeny K.
Wcześniej Marzena K. oraz dwóch jej wspólników „zwrócili” ratuszowi działkę przy Chmielnej 70, wnioskując o ponowne rozpatrzenie sprawy jej przejęcia. Śledczy uważają, że to także był ruch wyprzedzający, który miał uwiarygodnić Marzenę K. oraz jej wspólników w oczach tak warszawskiego ratusza, jak i samych śledczych.
Dziś najważniejszym pytaniem w kontekście Marzeny K. jest to, kogo będzie sypać w śledztwie. Jej wiedza może być bezcenna dla prokuratorów ze specjalnego zespołu śledczych, którzy zajmują się aferą reprywatyzacyjną w Warszawie.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/311775-tylko-u-nas-kulisy-zatrzymania-marzeny-k-byla-spokojna-wiedziala-ze-przyjdziemy-kogo-bedzie-sypac-w-sledztwie?strona=2