Inną racjonalną propozycją ministra Szałamachy było złagodzenie projektu „Solidarności”, dotyczącego zakazu pracy w niedziele, tylko że to właśnie Pawła Szałamachy nie już ma dziś w gabinecie premier Szydło. Był zbyt racjonalny, a za mało wizjonerski?
W sprawie handlu w niedziele minister Szałamacha słusznie postulował, aby na zasadzie eksperymentu wprowadzić zakaz dotyczący wyłącznie hipermarketów w pierwszą niedzielę w miesiącu i sprawdzić, jakie będą tego skutki gospodarcze. W ogóle chcę powiedzieć, że bardzo wysoko cenię Pawła Szałamachę za wybitne kompetencje intelektualne, propaństwowość i krystaliczną uczciwość. Podkreślam to tym mocniej, że w ostatnich miesiącach miałem z nim parę – moim zdaniem niepotrzebnych – kontrowersji. Ale ster władzy w sprawach gospodarczych musiał być w jednych rękach. Obaj wiemy, o co chodzi…
Podoba się Panu w ogóle pomysł, aby wyróżnić tylko jedną grupę pracowników i zarazem pouczać Polaków, jak mają spędzać wolny czas?
Moja dusza liberała w tym przypadku nie cierpi, ponieważ warunkiem funkcjonowania rynku jest zapobieganie powstawaniu monopoli. Hipermarkety konsekwentnie budują sobie pozycję monopolistyczną, wypierając małe i średnie sklepy.
Tyle że Jarosław Kaczyński powiedział wyraźnie: „Poprzemy projekt »Solidarności«”. Nie wspominał o jakichkolwiek modyfikacjach. A projekt „Solidarności” oznacza zakaz handlu w każdą niedzielę, obejmujący nie tylko hipermarkety, ale cały handel wielkopowierzchniowy, a kto wie, czy i nie sklepy internetowe.
Zanim podejmiemy decyzję, trzeba zbadać jej skutki gospodarcze. Nie możemy jednocześnie mówić, że zależy nam na szybszym tempie wzrostu gospodarki i podejmować działań, które go duszą. W tej sprawie nie było jeszcze dyskusji pomiędzy koalicjantami, więc uważam temat za otwarty.
Wicepremier Morawiecki dostał pełnię władzy nad gospodarką. Został ministrem finansów Będzie mógł bez oporów realizować swój plan, o którym otwarcie mówi, że nie jest to plan wolnorynkowy, że od dogmatu wolnego rynku trzeba odejść. Czy idziemy w kierunku gospodarki centralnie planowanej?
Na pewno plan Morawieckiego nie jest wyrazem leseferyzmu. Ale krzywdzące jest też mówienie o centralnym planowaniu. Premierowi Morawieckiemu chodzi o interwencję państwa obliczoną na wspieranie prywatnego biznesu. Oczywiście plan Morawieckiego przewiduje wspieranie spółek skarbu państwa, ale też nową dla nich rolę – mają mocniej działać na rzecz innowacyjności.
W rządzie i poza nim coraz więcej osób, również generalnie przychylnych obecnej władzy, zaczyna narzekać, że ten plan nie jest wciąż niczym więcej niż zbiorem slajdów w Power Poincie.
Nie zgadzam się z tym. On jest realizowany, ale nie tak szybko, jak można by sobie życzyć. I tu jest pełna zgoda na szczeblu koalicyjnym: reformy Morawieckiego muszą być przyspieszone, a dotąd w niektórych obszarach były spowalniane wskutek rozbieżności pomiędzy autorem planu a niektórymi innymi ministrami.
Którymi ministrami? Przede wszystkim chodziło o Szałamachę?
Zostawmy personalia na boku, minister nie jest od tego, by publicznie dywagować o różnicach zdań między jego kolegami. Mogę powiedzieć tyle, że spory zostały przecięte. Zresztą w różnicy stanowisk nie ma niczego złego. Mnie samemu krytyczne uwagi kolegów z rządu o moich projektach pomogły w ich udoskonaleniu. Jest jednak czas dyskusji i czas podejmowania decyzji. Plan premiera Morawieckiego został gruntownie przedyskutowany przez rząd. Teraz cała naprzód. Postulat powołania Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów był od początku w programie naszej koalicji i z pewnym opóźnieniem, ale jednak został zrealizowany.
Został zrealizowany, ale powstaje pytanie, czy Morawiecki poradzi sobie z ogromem zadań. I czy brak rządowego liczykrupy wyjdzie nam na dobre.
Unia personalna między ministerstwem rozwoju i ministerstwem finansów jest eksperymentem. I jak z każdym eksperymentem wiąże się z nią pewne ryzyko. Ale gdybym nie był przekonany, że Mateusz Morawiecki jest w stanie sprostać wyzwaniu, oponowałbym przeciw temu rozwiązaniu.
Jak pracuje się w rządzie, gdy centrum decyzyjne znajduje się poza nim – na Nowogrodzkiej?
To nie tak. Iluzją jest przekonanie, że państwem da się kierować z tylnego siedzenia. Premier na co dzień podejmuje tyle decyzji, że nawet, gdyby chciał je konsultować z jakimś ośrodkiem pozarządowym – nie jest w stanie. Państwo pogrążyłoby się w bezwładzie. W obozie Zjednoczonej Prawicy od początku było oczywiste, że premiera wskaże największe ugrupowanie, czyli PiS. To PiS zdecydował się na wariant, w którym lider obozu pozostaje na zapleczu. Koalicjanci przyjęli to do wiadomości.
Oczywiście – każdej decyzji nie da się konsultować, ale najważniejsze – tak.
Najważniejsze decyzje powinny być konsultowane z naszym zapleczem parlamentarnym, bo przecież rząd jest jego emanacją. Byłoby tak także wtedy, gdyby premierem był Jarosław Kaczyński.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Inną racjonalną propozycją ministra Szałamachy było złagodzenie projektu „Solidarności”, dotyczącego zakazu pracy w niedziele, tylko że to właśnie Pawła Szałamachy nie już ma dziś w gabinecie premier Szydło. Był zbyt racjonalny, a za mało wizjonerski?
W sprawie handlu w niedziele minister Szałamacha słusznie postulował, aby na zasadzie eksperymentu wprowadzić zakaz dotyczący wyłącznie hipermarketów w pierwszą niedzielę w miesiącu i sprawdzić, jakie będą tego skutki gospodarcze. W ogóle chcę powiedzieć, że bardzo wysoko cenię Pawła Szałamachę za wybitne kompetencje intelektualne, propaństwowość i krystaliczną uczciwość. Podkreślam to tym mocniej, że w ostatnich miesiącach miałem z nim parę – moim zdaniem niepotrzebnych – kontrowersji. Ale ster władzy w sprawach gospodarczych musiał być w jednych rękach. Obaj wiemy, o co chodzi…
Podoba się Panu w ogóle pomysł, aby wyróżnić tylko jedną grupę pracowników i zarazem pouczać Polaków, jak mają spędzać wolny czas?
Moja dusza liberała w tym przypadku nie cierpi, ponieważ warunkiem funkcjonowania rynku jest zapobieganie powstawaniu monopoli. Hipermarkety konsekwentnie budują sobie pozycję monopolistyczną, wypierając małe i średnie sklepy.
Tyle że Jarosław Kaczyński powiedział wyraźnie: „Poprzemy projekt »Solidarności«”. Nie wspominał o jakichkolwiek modyfikacjach. A projekt „Solidarności” oznacza zakaz handlu w każdą niedzielę, obejmujący nie tylko hipermarkety, ale cały handel wielkopowierzchniowy, a kto wie, czy i nie sklepy internetowe.
Zanim podejmiemy decyzję, trzeba zbadać jej skutki gospodarcze. Nie możemy jednocześnie mówić, że zależy nam na szybszym tempie wzrostu gospodarki i podejmować działań, które go duszą. W tej sprawie nie było jeszcze dyskusji pomiędzy koalicjantami, więc uważam temat za otwarty.
Wicepremier Morawiecki dostał pełnię władzy nad gospodarką. Został ministrem finansów Będzie mógł bez oporów realizować swój plan, o którym otwarcie mówi, że nie jest to plan wolnorynkowy, że od dogmatu wolnego rynku trzeba odejść. Czy idziemy w kierunku gospodarki centralnie planowanej?
Na pewno plan Morawieckiego nie jest wyrazem leseferyzmu. Ale krzywdzące jest też mówienie o centralnym planowaniu. Premierowi Morawieckiemu chodzi o interwencję państwa obliczoną na wspieranie prywatnego biznesu. Oczywiście plan Morawieckiego przewiduje wspieranie spółek skarbu państwa, ale też nową dla nich rolę – mają mocniej działać na rzecz innowacyjności.
W rządzie i poza nim coraz więcej osób, również generalnie przychylnych obecnej władzy, zaczyna narzekać, że ten plan nie jest wciąż niczym więcej niż zbiorem slajdów w Power Poincie.
Nie zgadzam się z tym. On jest realizowany, ale nie tak szybko, jak można by sobie życzyć. I tu jest pełna zgoda na szczeblu koalicyjnym: reformy Morawieckiego muszą być przyspieszone, a dotąd w niektórych obszarach były spowalniane wskutek rozbieżności pomiędzy autorem planu a niektórymi innymi ministrami.
Którymi ministrami? Przede wszystkim chodziło o Szałamachę?
Zostawmy personalia na boku, minister nie jest od tego, by publicznie dywagować o różnicach zdań między jego kolegami. Mogę powiedzieć tyle, że spory zostały przecięte. Zresztą w różnicy stanowisk nie ma niczego złego. Mnie samemu krytyczne uwagi kolegów z rządu o moich projektach pomogły w ich udoskonaleniu. Jest jednak czas dyskusji i czas podejmowania decyzji. Plan premiera Morawieckiego został gruntownie przedyskutowany przez rząd. Teraz cała naprzód. Postulat powołania Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów był od początku w programie naszej koalicji i z pewnym opóźnieniem, ale jednak został zrealizowany.
Został zrealizowany, ale powstaje pytanie, czy Morawiecki poradzi sobie z ogromem zadań. I czy brak rządowego liczykrupy wyjdzie nam na dobre.
Unia personalna między ministerstwem rozwoju i ministerstwem finansów jest eksperymentem. I jak z każdym eksperymentem wiąże się z nią pewne ryzyko. Ale gdybym nie był przekonany, że Mateusz Morawiecki jest w stanie sprostać wyzwaniu, oponowałbym przeciw temu rozwiązaniu.
Jak pracuje się w rządzie, gdy centrum decyzyjne znajduje się poza nim – na Nowogrodzkiej?
To nie tak. Iluzją jest przekonanie, że państwem da się kierować z tylnego siedzenia. Premier na co dzień podejmuje tyle decyzji, że nawet, gdyby chciał je konsultować z jakimś ośrodkiem pozarządowym – nie jest w stanie. Państwo pogrążyłoby się w bezwładzie. W obozie Zjednoczonej Prawicy od początku było oczywiste, że premiera wskaże największe ugrupowanie, czyli PiS. To PiS zdecydował się na wariant, w którym lider obozu pozostaje na zapleczu. Koalicjanci przyjęli to do wiadomości.
Oczywiście – każdej decyzji nie da się konsultować, ale najważniejsze – tak.
Najważniejsze decyzje powinny być konsultowane z naszym zapleczem parlamentarnym, bo przecież rząd jest jego emanacją. Byłoby tak także wtedy, gdyby premierem był Jarosław Kaczyński.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/311180-nasz-wywiad-wicepremier-gowin-jako-oboz-wladzy-popelnilismy-bledy-musimy-wyciagac-wnioski-i-byc-bezlitosni-wobec-wlasnych-slabosci?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.