Z kim państwo konsultowali swój projekt?
W Fundacji Gajusz w Łodzi, która prowadzi hospicjum perinatalne, przecięły się nasze drogi z przedstawicielami zespołu parlamentarnego do spraw ochrony życia. Takie miejsca, które oferują pomoc, wyciągając rękę do kobiet już są, trzeba tylko wzmocnić te instytucje, a być może stworzyć ich więcej. Przede wszystkim jednak należy stworzyć dostępne źródło informacji na ich temat. My już takie tworzymy. Z rozmów, które przeprowadziliśmy w ostatnich miesiącach z różnymi ekspertami wynika, że bardzo często dzieci ciężko chore genetycznie, są dziećmi wyczekanymi, często z in vitro, takimi dziećmi ostatniej szansy. Dla matek, dla których często są to jedyne ich dzieci, aborcja nie jest rozwiązaniem, chociażby miały lewicowe poglądy i były sercem po stronie „czarnego protestu”. Właśnie dlatego w momencie, kiedy okazuje się, że ich długo oczekiwane dziecko jest chore, kobiety potrzebują wsparcia. W takich pięknych miejscach jak „Gajusz” przychodzą na świat dzieci, które wiadomo, że po porodzie umrą, bo liczne wady nie dają im szans na przeżycie. One są tam w sposób godny przyjmowane na świat. Matki mogą je przywitać i zaraz potem pożegnać. Tam życie ich dzieci nie jest negowane. Mogą spotkać się ze swoimi dziećmi, pożegnać się i przeżyć żałobę. One mogą po tej traumie iść dalej.
Na program rządowy mają znaleźć się środki już w przyszłorocznym budżecie. Rozumiem jednak, że pani zdaniem to dopiero mały kamyczek z góry potrzeb.
Potrzeby są ogromne. Rozmawiam z mamami, które mają dzieci niepełnosprawne i opowiadają o swoim życiu, jak o drodze przez mękę. Nie wychodzą ze szpitalnych kolejek i poczekalni przychodni oczekując na wizytę lekarską. Dobrze, że są pieniądze w budżecie, bo bez nich pomóc się nie da. To, że pani premier podejmuje taką inicjatywę, to bardzo dobrze, chociaż obawiam się, że w działaniu państwa jest zapisana pewna ociężałość i powolność. Ale oczywiście jest to propozycja jak najbardziej pozytywna. Aborcja zawsze jest dla kobiety czymś strasznym. Myślę, że feministki, które dziś tak gorąco protestują za aborcją, też bardzo dobrze zdają sobie z tego sprawę. Konsekwencje w zależności od wrażliwości danej kobiety mogą być większe albo mniejsze, ale one są.
Na co powinna położyć nacisk akcja informacyjna na temat ochrony życia?
Podam przykład: dzieci z zespołem Turnera. To uwarunkowany genetycznie zespół wad wrodzonych, spowodowany całkowitym lub częściowym brakiem jednego z chromosomów X we wszystkich komórkach organizmu lub w pewnej ich części. Występuje on u dziewczynek, można go zdiagnozować na etapie prenatalnym. Od kiedy w Danii w miejscowości Arhus zaczął działać ośrodek, który zajmuje się badaniem tego schorzenia, wyraźnie zmniejszyła się tam liczba aborcji tych dzieci. Upowszechnienie wiedzy, że zespół Turnera nie uniemożliwia normalnego życia sprawiło, że odsetek aborcji, który w latach 70. wynosił praktycznie 100% spadł w latach 1985-1988 do 60%. Życie z zespołem Turnera jest oczywiście trudne, łączy się często z bezpłodnością. Ale pewne jego cechy zespołowe można wyleczyć operacyjnie, dziewczynka może osiągnąć normalny wzrost dzięki podaniu hormonów, a do tego osoby z zespołem Turnera są pełnosprawne intelektualnie. Myślę, że takie pozytywne przykłady mogą dawać nadzieję, bo nie mogę sobie wyobrazić, by ktokolwiek z lekkim sercem mógł zabić własne dziecko, które jest lekko bądź ciężko chore. Jestem pewna, że każdy przeżywa w tym momencie ogromny dramat. To często katastrofa dla całej rodziny. Wszystkich, którzy poza wyrażeniem opinii, chcieliby zrobić coś konkretnego, zapraszam do projektu mamaniejestsama.pl
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Z kim państwo konsultowali swój projekt?
W Fundacji Gajusz w Łodzi, która prowadzi hospicjum perinatalne, przecięły się nasze drogi z przedstawicielami zespołu parlamentarnego do spraw ochrony życia. Takie miejsca, które oferują pomoc, wyciągając rękę do kobiet już są, trzeba tylko wzmocnić te instytucje, a być może stworzyć ich więcej. Przede wszystkim jednak należy stworzyć dostępne źródło informacji na ich temat. My już takie tworzymy. Z rozmów, które przeprowadziliśmy w ostatnich miesiącach z różnymi ekspertami wynika, że bardzo często dzieci ciężko chore genetycznie, są dziećmi wyczekanymi, często z in vitro, takimi dziećmi ostatniej szansy. Dla matek, dla których często są to jedyne ich dzieci, aborcja nie jest rozwiązaniem, chociażby miały lewicowe poglądy i były sercem po stronie „czarnego protestu”. Właśnie dlatego w momencie, kiedy okazuje się, że ich długo oczekiwane dziecko jest chore, kobiety potrzebują wsparcia. W takich pięknych miejscach jak „Gajusz” przychodzą na świat dzieci, które wiadomo, że po porodzie umrą, bo liczne wady nie dają im szans na przeżycie. One są tam w sposób godny przyjmowane na świat. Matki mogą je przywitać i zaraz potem pożegnać. Tam życie ich dzieci nie jest negowane. Mogą spotkać się ze swoimi dziećmi, pożegnać się i przeżyć żałobę. One mogą po tej traumie iść dalej.
Na program rządowy mają znaleźć się środki już w przyszłorocznym budżecie. Rozumiem jednak, że pani zdaniem to dopiero mały kamyczek z góry potrzeb.
Potrzeby są ogromne. Rozmawiam z mamami, które mają dzieci niepełnosprawne i opowiadają o swoim życiu, jak o drodze przez mękę. Nie wychodzą ze szpitalnych kolejek i poczekalni przychodni oczekując na wizytę lekarską. Dobrze, że są pieniądze w budżecie, bo bez nich pomóc się nie da. To, że pani premier podejmuje taką inicjatywę, to bardzo dobrze, chociaż obawiam się, że w działaniu państwa jest zapisana pewna ociężałość i powolność. Ale oczywiście jest to propozycja jak najbardziej pozytywna. Aborcja zawsze jest dla kobiety czymś strasznym. Myślę, że feministki, które dziś tak gorąco protestują za aborcją, też bardzo dobrze zdają sobie z tego sprawę. Konsekwencje w zależności od wrażliwości danej kobiety mogą być większe albo mniejsze, ale one są.
Na co powinna położyć nacisk akcja informacyjna na temat ochrony życia?
Podam przykład: dzieci z zespołem Turnera. To uwarunkowany genetycznie zespół wad wrodzonych, spowodowany całkowitym lub częściowym brakiem jednego z chromosomów X we wszystkich komórkach organizmu lub w pewnej ich części. Występuje on u dziewczynek, można go zdiagnozować na etapie prenatalnym. Od kiedy w Danii w miejscowości Arhus zaczął działać ośrodek, który zajmuje się badaniem tego schorzenia, wyraźnie zmniejszyła się tam liczba aborcji tych dzieci. Upowszechnienie wiedzy, że zespół Turnera nie uniemożliwia normalnego życia sprawiło, że odsetek aborcji, który w latach 70. wynosił praktycznie 100% spadł w latach 1985-1988 do 60%. Życie z zespołem Turnera jest oczywiście trudne, łączy się często z bezpłodnością. Ale pewne jego cechy zespołowe można wyleczyć operacyjnie, dziewczynka może osiągnąć normalny wzrost dzięki podaniu hormonów, a do tego osoby z zespołem Turnera są pełnosprawne intelektualnie. Myślę, że takie pozytywne przykłady mogą dawać nadzieję, bo nie mogę sobie wyobrazić, by ktokolwiek z lekkim sercem mógł zabić własne dziecko, które jest lekko bądź ciężko chore. Jestem pewna, że każdy przeżywa w tym momencie ogromny dramat. To często katastrofa dla całej rodziny. Wszystkich, którzy poza wyrażeniem opinii, chcieliby zrobić coś konkretnego, zapraszam do projektu mamaniejestsama.pl
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/311051-karolina-elbanowska-to-bardzo-dobrze-ze-pani-premier-podejmuje-taka-inicjatywe-potrzeby-sa-ogromne-nasz-wywiad?strona=2