W sumie jako, zapowiadany przez samych organizatorów, test siły społecznej po okresie wakacyjnym - klapa. Frekwencja pewnie będzie dyskusyjna, policja mówi o 12 tysiącach, zwolennicy będą obstawać przy 20 tysiącach. Przyjmijmy zatem, że przyszło kilkanaście tysięcy osób. Wynik testu jest jasny: za mało by być siłą zmuszającą opozycję do gromadzenia się wokół KOD i pod przewodnictwem KOD. Ale, i to bardzo ważne, wystarczająco by budować na tym kolejną partię. Za małą, by mogła być siłą jednoczącą, ale na tyle silną, by stać się na dość długo trzecim elementem walki o wpływy w opozycji.
Czyja to będzie/jest partia? Czy można zlekceważyć fakt, że w sobotę jedyne programowe przemówienie wygłosił Adam Michnik? I że wyznaczył polityczny cel zgromadzenia, które miało podobno stwarzać tylko ramy do spotkań: obalenie rządu.
Przebieg sobotniej manifestacji, lista mówców, treści i ton, obraz medialny przedstawiany w poszczególnych mediach, jasno pokazał: mamy oto na scenie czystą partię „Gazety Wyborczej”. To siła polityczna stworzona przez środowisko Michnika i jemu podporządkowana. Coraz mniej tam innych grup i ludzi, a tych od nich, coraz więcej. Ton też już wyłącznie jak ze wstępniaków biuletynu z Czerskiej. To będzie miało swoje konsekwencje dla całej sceny politycznej po stronie opozycyjnej.
Mamy więc sytuację paradoksalną: KOD, który miał być problemem dla rządzących, jest coraz wyraźniejszym kłopotem przede wszystkim dla dotychczasowej opozycji. Osłabia przede wszystkim Platformę, ale trochę i Nowoczesną. Paraliżuje lewicę, uniemożliwiając jej odbudowę przekazu (zwróćmy uwagę, przejął nawet temat aborcji!). Niby zaprasza do współpracy, ale w rzeczywistości chce wymusić wspólny front i uległość. Stwarza jednocześnie wrażenie alternatywy dla sfrustrowanych działaczy, co w codziennej praktyce partyjnej zachęca do rozłamów. Michał Kamiński i Stefan Niesiołowski odczytali ten sygnał prawidłowo. Narzuca tym formacjom zewnętrzną agendę, paraliżuje normalne ruchy oczyszczające, uniemożliwia samodzielne ofensywy.
Lepszych wiadomości klub PiS, zebrany na naradzie mającej przywrócić rządzącej formacji napęd i świeżość, usłyszeć dziś nie mógł.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W sumie jako, zapowiadany przez samych organizatorów, test siły społecznej po okresie wakacyjnym - klapa. Frekwencja pewnie będzie dyskusyjna, policja mówi o 12 tysiącach, zwolennicy będą obstawać przy 20 tysiącach. Przyjmijmy zatem, że przyszło kilkanaście tysięcy osób. Wynik testu jest jasny: za mało by być siłą zmuszającą opozycję do gromadzenia się wokół KOD i pod przewodnictwem KOD. Ale, i to bardzo ważne, wystarczająco by budować na tym kolejną partię. Za małą, by mogła być siłą jednoczącą, ale na tyle silną, by stać się na dość długo trzecim elementem walki o wpływy w opozycji.
Czyja to będzie/jest partia? Czy można zlekceważyć fakt, że w sobotę jedyne programowe przemówienie wygłosił Adam Michnik? I że wyznaczył polityczny cel zgromadzenia, które miało podobno stwarzać tylko ramy do spotkań: obalenie rządu.
Przebieg sobotniej manifestacji, lista mówców, treści i ton, obraz medialny przedstawiany w poszczególnych mediach, jasno pokazał: mamy oto na scenie czystą partię „Gazety Wyborczej”. To siła polityczna stworzona przez środowisko Michnika i jemu podporządkowana. Coraz mniej tam innych grup i ludzi, a tych od nich, coraz więcej. Ton też już wyłącznie jak ze wstępniaków biuletynu z Czerskiej. To będzie miało swoje konsekwencje dla całej sceny politycznej po stronie opozycyjnej.
Mamy więc sytuację paradoksalną: KOD, który miał być problemem dla rządzących, jest coraz wyraźniejszym kłopotem przede wszystkim dla dotychczasowej opozycji. Osłabia przede wszystkim Platformę, ale trochę i Nowoczesną. Paraliżuje lewicę, uniemożliwiając jej odbudowę przekazu (zwróćmy uwagę, przejął nawet temat aborcji!). Niby zaprasza do współpracy, ale w rzeczywistości chce wymusić wspólny front i uległość. Stwarza jednocześnie wrażenie alternatywy dla sfrustrowanych działaczy, co w codziennej praktyce partyjnej zachęca do rozłamów. Michał Kamiński i Stefan Niesiołowski odczytali ten sygnał prawidłowo. Narzuca tym formacjom zewnętrzną agendę, paraliżuje normalne ruchy oczyszczające, uniemożliwia samodzielne ofensywy.
Lepszych wiadomości klub PiS, zebrany na naradzie mającej przywrócić rządzącej formacji napęd i świeżość, usłyszeć dziś nie mógł.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/309575-nie-ma-juz-zadnego-ruchu-kod-jest-tylko-partia-michnika-za-slaba-by-zmusic-reszte-opozycji-do-uleglosci-na-tyle-silna-by-mieszac-jej-szyki?strona=2