W sobotę rano na jednym z portali społecznościowych został opublikowany na mój temat obrzydliwy materiał, spreparowany od pierwszej do ostatniej litery, który nie ma nic wspólnego z prawdą. Nie mam cienia wątpliwości, że ten materiał pojawił się w związku z wykonywaną przeze mnie funkcją szefowej komisji do spraw Amber Gold
— mówi przewodnicząca komisji śledczej do spraw Amber Gold, posłanka PiS Małgorzata Wassermann.
wPolityce.pl: Pani poseł jak wyglądają obecnie prace komisji śledczej w sprawie Amber Gold?
Małgorzata Wassermann: Prace komisji dopiero ruszyły, organizujemy się jeżeli chodzi o doradców i asystentów. Ta sprawa mówiąc dosadnie jest olbrzymia, to kilkadziesiąt wątków prowadzonych przez sądy i procedury w całej Polsce, ale to są podobnie jak i we wszystkich pozostałych ministerstwach wątki sprawy karnej. Zebranie, ściągnięcie i zapoznanie się z tymi aktami, analiza, która umożliwi ułożenie harmonogramu pytań i wreszcie wzywanie świadków na przesłuchania.
Opozycja domaga się, aby prace komisji zostały zakończone w ciągu czterech miesięcy. Ten termin wydaje się być kompletnie nierealny.
Nie widzę żadnego powodu, wbrew temu, co mówi opozycja, aby obrady komisji rozpoczęły się natychmiast i miały trwać przez cztery miesiące. Po pierwsze, nie ma ku temu najmniejszego powodu, ponieważ Ne ma żadnego uzasadnienia, żebyśmy naszą pracę skończyli w cztery miesiące. Abstrahując od tego, że nie ma to żadnego uzasadnienia, jest to niemożliwe w praktyce, chyba, że ktoś chciałby przesłuchiwać świadków bez znajomości jakichkolwiek akt, ale dzięki temu niczego nie da się wyjaśnić i tak naprawdę ukręci się sprawie głowę. Zapoznałam się ze stenogramem z posiedzenia Sejmu z sierpnia 2012 r. i muszę powiedzieć, że tam padały pytania naturalne ogólne, bo i wiedza na temat Amber Gold była bardzo ogólna. Nie chciałabym tego powtórzyć, ale chciałabym, aby w przypadku tej komisji pytania były już szczegółowe. Druga sprawa jest taka, że jestem w pełni świadoma tego, że osoby, które będą wzywane przed komisją nie są osobami, które nie znają się na materii, w której będą się wypowiadać. Być może padnie tak konieczność, jak choćby sygnalizowali mi już posłowie i będzie trzeba wzywać zarówno prokuratorów jak i być może sędziów, to są osoby, które są ludźmi w praktyce wykonujący swój zawód, świetnie znają się na technice przesłuchań i w związku z tym, jeżeli mieliby coś na sumieniu, na pewno będą podejmowali próbę wyjścia z tej sytuacji. Kolejną grupę przesłuchiwanych będą stanowić politycy z pierwszych stron gazet, którzy w polityce funkcjonują od wielu lat i co ważniejsze, byli świadomi, że ta afera wybuchła i w jakiś sposób trzeba się do tego przygotować, więc tym bardziej uważam, że czas jest konieczny do tego, żeby komisja dokonała wnikliwej sytuacji.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W sobotę rano na jednym z portali społecznościowych został opublikowany na mój temat obrzydliwy materiał, spreparowany od pierwszej do ostatniej litery, który nie ma nic wspólnego z prawdą. Nie mam cienia wątpliwości, że ten materiał pojawił się w związku z wykonywaną przeze mnie funkcją szefowej komisji do spraw Amber Gold
— mówi przewodnicząca komisji śledczej do spraw Amber Gold, posłanka PiS Małgorzata Wassermann.
wPolityce.pl: Pani poseł jak wyglądają obecnie prace komisji śledczej w sprawie Amber Gold?
Małgorzata Wassermann: Prace komisji dopiero ruszyły, organizujemy się jeżeli chodzi o doradców i asystentów. Ta sprawa mówiąc dosadnie jest olbrzymia, to kilkadziesiąt wątków prowadzonych przez sądy i procedury w całej Polsce, ale to są podobnie jak i we wszystkich pozostałych ministerstwach wątki sprawy karnej. Zebranie, ściągnięcie i zapoznanie się z tymi aktami, analiza, która umożliwi ułożenie harmonogramu pytań i wreszcie wzywanie świadków na przesłuchania.
Opozycja domaga się, aby prace komisji zostały zakończone w ciągu czterech miesięcy. Ten termin wydaje się być kompletnie nierealny.
Nie widzę żadnego powodu, wbrew temu, co mówi opozycja, aby obrady komisji rozpoczęły się natychmiast i miały trwać przez cztery miesiące. Po pierwsze, nie ma ku temu najmniejszego powodu, ponieważ Ne ma żadnego uzasadnienia, żebyśmy naszą pracę skończyli w cztery miesiące. Abstrahując od tego, że nie ma to żadnego uzasadnienia, jest to niemożliwe w praktyce, chyba, że ktoś chciałby przesłuchiwać świadków bez znajomości jakichkolwiek akt, ale dzięki temu niczego nie da się wyjaśnić i tak naprawdę ukręci się sprawie głowę. Zapoznałam się ze stenogramem z posiedzenia Sejmu z sierpnia 2012 r. i muszę powiedzieć, że tam padały pytania naturalne ogólne, bo i wiedza na temat Amber Gold była bardzo ogólna. Nie chciałabym tego powtórzyć, ale chciałabym, aby w przypadku tej komisji pytania były już szczegółowe. Druga sprawa jest taka, że jestem w pełni świadoma tego, że osoby, które będą wzywane przed komisją nie są osobami, które nie znają się na materii, w której będą się wypowiadać. Być może padnie tak konieczność, jak choćby sygnalizowali mi już posłowie i będzie trzeba wzywać zarówno prokuratorów jak i być może sędziów, to są osoby, które są ludźmi w praktyce wykonujący swój zawód, świetnie znają się na technice przesłuchań i w związku z tym, jeżeli mieliby coś na sumieniu, na pewno będą podejmowali próbę wyjścia z tej sytuacji. Kolejną grupę przesłuchiwanych będą stanowić politycy z pierwszych stron gazet, którzy w polityce funkcjonują od wielu lat i co ważniejsze, byli świadomi, że ta afera wybuchła i w jakiś sposób trzeba się do tego przygotować, więc tym bardziej uważam, że czas jest konieczny do tego, żeby komisja dokonała wnikliwej sytuacji.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/308255-wassermann-o-amber-gold-okolo-600-milionow-zlotych-jest-ukrytych-w-nieustalonym-miejscu-nasz-wywiad?strona=1