Jeżeli audyt wykaże nieprawidłowości no to oczywiście absolutnie będę rozważała wtedy dymisję
—przekonywała Hanna Gronkiewicz-Waltz w rozmowie z Konradem Piaseckim.
Prezydent Warszawy od momentu kiedy afera reprywatyzacyjna wybuchła na dobre, obrała strategię obrony, której się kurczowo trzyma do dziś. Można ją streścić w następujących słowach „to nie ja, to urzędnicy”, „nic nie wiedziałam”. To samo usłyszeliśmy w Radio ZET.
Ale ja jestem pierwszą osobą od dwudziestu siedmiu lat, pierwszą od dwudziestu siedmiu lat i będę to ciągle powtarzać. Ja ją do cna i do spodu wyjaśnię
—mówiła Gronkiewicz-Waltz próbując przekonać, że jest tą dobrą stroną w aferze reprywatyzacyjnej, za której rządów powstała „mała” ustawa reprywatyzacyjna.
Prowadzący audycję Konrad Piasecki dość długo musiał przyciskać prezydent Warszawy, aby ta w końcu zdradziła co ją może pchnąć do dymisji. Jak się okazało to nie prokuratura, a wyniki audytu zaważą o losie wiceprzewodniczącej Platformy Obywatelskiej.
Czyli zarzuty prokuratorskie nie skłonią panią do dymisji?
—pytał Piasecki.
Nie, zarzuty jest bardzo łatwo postawić, chociażby za niedopilnowanie, itd. To jest najprostsza rzecz, którą można zrobić. Ja jestem zdeterminowana żeby sprawę doprowadzić do końca i skontrolować
—odpowiadała.
Nie są straszne Gronkiewicz-Waltz potencjalne zarzuty korupcyjne.
Ale na pewno nie będzie to z mojej strony korupcja, tylko tych urzędników
—przekonywała.
Od HGW oberwało się za to jej byłym urzędnikom.
Tylko, wie pan, ja miałam audyt, miałam kontrolę, miałam procedury, miałam zespół, który zbierał się co tydzień. Natomiast na to, czy ktoś uczciwy jest, czy nie, to niestety nie mam wpływu, ja nie mam rentgena w oku i w związku z tym, kiedy urzędnik mówi, że na pewno nie było żadnego pisma, a potem się okazuje, że minister finansów informuje nas, że było pismo w 2011 r., mało, idzie urzędnik w zaparte, że nie było tego pisma, a ja go znajduję potem w signum dzięki informacji z ministerstwa finansów, to jest zupełnie inna historia, bo to jest zwykłe oszustwo
—tłumaczyła.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jeżeli audyt wykaże nieprawidłowości no to oczywiście absolutnie będę rozważała wtedy dymisję
—przekonywała Hanna Gronkiewicz-Waltz w rozmowie z Konradem Piaseckim.
Prezydent Warszawy od momentu kiedy afera reprywatyzacyjna wybuchła na dobre, obrała strategię obrony, której się kurczowo trzyma do dziś. Można ją streścić w następujących słowach „to nie ja, to urzędnicy”, „nic nie wiedziałam”. To samo usłyszeliśmy w Radio ZET.
Ale ja jestem pierwszą osobą od dwudziestu siedmiu lat, pierwszą od dwudziestu siedmiu lat i będę to ciągle powtarzać. Ja ją do cna i do spodu wyjaśnię
—mówiła Gronkiewicz-Waltz próbując przekonać, że jest tą dobrą stroną w aferze reprywatyzacyjnej, za której rządów powstała „mała” ustawa reprywatyzacyjna.
Prowadzący audycję Konrad Piasecki dość długo musiał przyciskać prezydent Warszawy, aby ta w końcu zdradziła co ją może pchnąć do dymisji. Jak się okazało to nie prokuratura, a wyniki audytu zaważą o losie wiceprzewodniczącej Platformy Obywatelskiej.
Czyli zarzuty prokuratorskie nie skłonią panią do dymisji?
—pytał Piasecki.
Nie, zarzuty jest bardzo łatwo postawić, chociażby za niedopilnowanie, itd. To jest najprostsza rzecz, którą można zrobić. Ja jestem zdeterminowana żeby sprawę doprowadzić do końca i skontrolować
—odpowiadała.
Nie są straszne Gronkiewicz-Waltz potencjalne zarzuty korupcyjne.
Ale na pewno nie będzie to z mojej strony korupcja, tylko tych urzędników
—przekonywała.
Od HGW oberwało się za to jej byłym urzędnikom.
Tylko, wie pan, ja miałam audyt, miałam kontrolę, miałam procedury, miałam zespół, który zbierał się co tydzień. Natomiast na to, czy ktoś uczciwy jest, czy nie, to niestety nie mam wpływu, ja nie mam rentgena w oku i w związku z tym, kiedy urzędnik mówi, że na pewno nie było żadnego pisma, a potem się okazuje, że minister finansów informuje nas, że było pismo w 2011 r., mało, idzie urzędnik w zaparte, że nie było tego pisma, a ja go znajduję potem w signum dzięki informacji z ministerstwa finansów, to jest zupełnie inna historia, bo to jest zwykłe oszustwo
—tłumaczyła.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/307392-hgw-zali-sie-na-slabe-wsparcie-platformy-i-brnie-dalej-jezeli-audyt-wykaze-nieprawidlowosci-rozwaze-dymisje?strona=1