Kongres Sędziów Polskich zatrważa. Leśne babcie i dziadki, bredzące androny, sami mianują się na elitę i pryncypialnie chcą decydować o naszych losach.

W kraju, gdzie orzeka się karę bezwzględnego więzienia za rzucenie tortem w sędzinę przez mężczyznę zdesperowanego bezkarnością Kiszczaka, a za przekręty takie, choćby jak w Warszawie przy reprywatyzacji, gwarantowana jest bezkarność, sędziowie powinni zapaść się pod ziemię ze wstydu, a nie organizować kongresy.

Stan faktyczny naszego sądownictwa nie odbiera pewności siebie uczestników nadzwyczajnego spotkania:

To powinien być Kongres godności sędziów i początek końca samowoli politycznych harcowników

– zainaugurowała obrady I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf.

Fragment uchwały Kongresu

Nadzwyczajny Kongres Sędziów Polskich z całą stanowczością stwierdza, że w dotychczasowej historii wolnej Polski sędziowie różnych szczebli sądów i trybunałów nie byli przedmiotem tak drastycznych działań zmierzających do obniżenia ich autorytetu. Wzywamy zatem do poszanowania wyroków TK i ich publikowania.

Kluczowym słowem jest tu określenie „autorytet”. Dla większości zabierających głos kuźniami gdzie miał się wykuwać ich autorytet były „Gazeta Wyborcza” i TVN. Tam przez lata chodzili i przekazywali społeczeństwu swoje niepodważalne mądrości.

Teraz także nie obniżają lotów:

Profesor Zoll:

W Polsce prowadzimy dzisiaj nie spór polityczny lub prawny, lecz walkę w obronie demokratycznego ustroju państwa, walkę przeciwko wprowadzeniu zasady jednolitej władzy państwowej, przeciwko rządom stojących ponad prawem decydentów partyjnych, przeciwko powrotowi do czasów PRL …W wypowiedziach pana Jarosława Kaczyńskiego można odnaleźć język typowy dla systemów totalitarnych.

Profesor Safian o zagrożeniach dla niezależności władzy sądowniczej:

Musi to napawać głębokim smutkiem i niepokojem, bo okazuje się, że dobre mechanizmy prawne, także te najwyższej rangi, stają się nieskuteczną barierą wobec praktyk i działań organów państwa, jeżeli te nakierowane są na zgoła inne cele niż utrzymanie dobrego, stabilnego funkcjonowania podziału władz.

Warto też odnotować, że męczennik z Trybunału Konstytucyjnego profesor Rzepliński, został przyjęty rzęsistymi oklaskami. A wśród zgromadzonych był także sędzia Tuleya, który zasłynął porównaniem metod organów ścigania, w tym CBA, do tych z czasów stalinizmu.

Obserwując obrady tego pysznego i butnego gremium, automatycznie nasuwa się pytanie, skąd bierze się ten ich patent na nieomylność. Co więcej, co jest paliwem, które pcha ich by niezwykle ochoczo serwować inwektywy pod adresem legalnych władz państwa polskiego.

Środowisko sędziowskie to kasta, gdzie sztafeta pokoleniowa sięga lat pięćdziesiątych. Dlatego nigdy nie udało się osądzić Kiszczaka, Jaruzelskiego, zomowców z kopalni „Wujek” czy licznych przedstawicieli peerelowskiego aparatu represji. Wprost przeciwnie sądy były i są gwarantem ich bezkarności.

Gdzie byli pryncypialni dziś sędziowie, gdy w 2014 roku ewidentnie sfałszowano wybory samorządowe. Czy niepokoili się o stan demokracji? Wszystkie protesty wyborcze były zawsze oddalane. Nawet te o „ruskie serwery” ich nie interesowały, a przecież uczciwe wybory to podstawa państwa prawa.

Środowisko sędziowskie bez zbędnych kamuflaży utożsamia się z  tym „gorszym sortem” zrzeszonym pod hasłami KOD – u. W sytuacji, gdy córka profesora Rzeplińskiego przyznaje, że portal MamPrawoWiedziec.pl, jest finansowany przez miliardera Sorosa, tego samego, który ponoć finansuje także KOD, a KOD znowu broni Trybunału Konstytucyjnego, czy gdyby pan profesor miał odrobinę honoru, nie podał by się do dymisji.W sumie i rodzinnie i politycznie, co prawda pośrednio, ale jednak ewidentnie jest powiązany z obcymi pieniędzmi, które pod pozorem wspierania inicjatyw obywatelskich, mają na celu destabilizację Polski i pilnowanie by władza była w odpowiednich rękach.

CZYTAJ WIĘCEJ: A jednak! Córka Rzeplińskiego przyznaje, że bez pieniędzy Sorosa nie byłoby serwisu MamPrawoWiedzieć. Dlaczego nie wnika w intencje „filantropa”?

Ostatnio, co najmniej zadziwił opinię publiczną wyrok wydany na „Super Express”. Przeprosiny publikowane przez 30 dni na pierwszej stronie wydania papierowego i wersji internetowej tabloidu. Do tego 150 tysięcy złotych odszkodowania za naruszenie dóbr osobistych jednej z celebrytek. A przypadek był dosyć problematyczny.

W zasadzie mamy do czynienia z sądową dintojrą na gazecie. Jakoś o tym kuriozalnym przypadku chyba na Nadzwyczajnym Kongresie Sędziów Polskich nie wspominano.

Obecny na kongresie był także profesor Strzembosz.

Tan sam, który w początkach naszej przemiany ustrojowej zapewniał, że środowisko samo się oczyści. Nie potrzebna była żadna dekomunizacja, ani lustracja. Przecież to sami kryształowi ludzie.

Tak się przez te 27 lat to środowisko oczyściło, że ten sam profesor Strzembosz, wystosował w tym roku w Dniu Wymiaru Sprawiedliwości, który jest obchodzony w całej Europie 23 maja, apel do swoich kolegów, którego siłą przewodnią była myśl: „Zbliżają się trudne czasy, bądźcie silni”.

I ten niezwykle czyściutki Kongres Sędziów Polskich na zakończenie obrad odśpiewał hymn Unii Europejskiej, (choć pewnie w wielu duszach grała Międzynarodówka). To było chyba na pocieszenie profesorowi Rzeplińskiemu, który dramatyzował, że „jesteśmy odklejani od Europy Zachodniej.”

Bez dogłębnej wymiany kadr wymiaru sprawiedliwości, nawet na wzór turecki, niczego tu się nie zmieni. Nadal będziemy mieć państwo w państwie, nie działające na rzecz społeczeństwa, tylko grup interesu, a obywatel będzie miał przeświadczenie życia w państwie sądowego bezprawia.