Dr hab. Chwedoruk: To początek końca kariery politycznej HGW. "Afera reprywatyzacyjna kryje wiele bardzo ponurych tajemnic". NASZ WYWIAD

fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
fot. PAP/Bartłomiej Zborowski

Warto zwrócić uwagę na kontekst powszechnych wyborów prezydenckich w polskich miastach – dają prezydentom miast olbrzymią władzę, a jednocześnie olbrzymią odpowiedzialność. Polityk dysponujący tak olbrzymią władzą musi unikać sytuacji, w której mówi: „To nie ja, to niższe szczeble władzy”, ponieważ jego wpływ na obsadę niższych szczebli jest niemal nieograniczony

— mówi politolog z Uniwersytetu Warszawskiego dr hab. Rafał Chwedoruk w rozmowie z portalem wPolityce.pl.

wPolityce.pl: Przekonała Pana konferencja prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, która przekonywała, że nie ma nic wspólnego z przestępstwami reprywatyzacyjnymi w stolicy?

Dr hab. Rafał Chwedoruk: Zwolnienie trzech urzędników i rozwiązanie Biura Gospodarki Nieruchomościami to działania idące w dobrym kierunku, problem polega na tym, że decyzje zostały podjęte wiele miesięcy za późno, generalnie patrząc na proces reprywatyzacji można powiedzieć, że to działania spóźnione o całe lata. Różni oponenci Hanny Gronkiewicz-Waltz w zasadzie zgodnie powołują się na argument, że pełni funkcję prezydenta Warszawy od dziesięciu lat i miała dostatecznie dużo czasu, żeby załatwić wszystkie negatywne sprawy. Można w tym momencie odnieść wrażenie, że pani prezydent stolicy nie zrozumiała głębi zmian, jakie się dokonały w polskiej polityce i w życiu społecznym. W różnych okresach naszej transformacji politycy w odmienny sposób musieli wchodzić w relacje ze społeczeństwem. Inaczej to wyglądało w latach dziewięćdziesiątych, a inaczej w okresie, w którym Hanny Gronkiewicz-Waltz zaczęła robić największą karierę, czyli w XXI wieku. Jej kariera przypadła na okres, kiedy większość Polaków nie oczekiwała niczego od polityków, uważali, że najlepszy jest rząd, który najmniej rządzi. Po wielopoziomowym kryzysie, również politycznym, w Polsce i na świecie, hasło „nie róbmy polityki, budujmy mosty” przestało mieć znaczenie. Myślę, że obserwujemy początek końca wielkiej kariery politycznej Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Takimi działaniami jak próba scedowania odpowiedzialności na poziom urzędniczy i sposób prowadzenia konferencji chyba nie ułatwi własnej partii walki o przetrwanie, bo chyba taka jest stawka w politycznej grze. Warto zwrócić uwagę na kontekst powszechnych wyborów prezydenckich w polskich miastach – dają prezydentom miast olbrzymią władzę, a jednocześnie olbrzymią odpowiedzialność. Polityk dysponujący tak olbrzymią władzą musi unikać sytuacji, w której mówi: „To nie ja, to niższe szczeble władzy”, ponieważ jego wpływ na obsadę niższych szczebli jest niemal nieograniczony.

To koniec kariery politycznej pani Hanny Gronkiewicz-Waltz?

Aby dalej być w wielkiej polityce, pani prezydent musiałaby wykonać kilka kroków do tyłu, z powrotem walczyć o społeczną legitymację, czy to w roli posła, senatora czy europosła. Mówię o krokach w tył, bo jednak prezydentura Warszawy daje z wielu powodów władzę nieporównywalnie większą niż czołowe role w partiach politycznych. Warto zwrócić uwagę na pewne niebezpieczeństwo, jakie pojawia się w dyskursie o ostatnich latach prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz i ostatnich aferach, jakie jej towarzyszą. Niebezpieczeństwem może być to, że sprawa reprywatyzacji zostanie zredukowana do kwestii personalnych i partyjnych. Raport o reprywatyzacji byłaby chyba najlepszym dokumentem na temat realnego stanu państwa polskiego i polskich samorządów. Dostarczyłby wielu informacji z dziedziny polityki społecznej, ekonomii, bezpieczeństwa ekonomicznego państwa czy informacji z działania różnych służb państwowych, sądownictwa czy polityki międzynarodowej.

Pojawia się pytanie czy organizacje międzynarodowe, a także inne państwa próbowały wywierać na Polskę jakikolwiek nacisk w sprawie reprywatyzacji. Sprowadzenie reprywatyzacji do jednego problemu personalnego byłoby dysfunkcjonalne. Nie ulega wątpliwości, że sytuacja pogłębi chaos wśród partii opozycyjnych, ponieważ może dostarczyć przynajmniej krótkoterminowo słabnącej Nowoczesnej argumentów w rywalizacji z PO, choć oczywiście wielu liberalnych wyborców, którzy nie są zagrożeni reprywatyzacją, ponieważ mieszkają w innych dzielnicach z młodszą architekturą, nie będą problemem zainteresowani.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.