Bierut to kat, to zbrodniarz, jedna z najczarniejszych postaci polskiej historii, ale spoczął w polskiej ziemi i niech w niej spoczywa
— mówił w rozmowie z „Super Expressem” prof. Tomasz Nałęcz, były doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Nałęcz odniósł się do sprawy nadania medalu „Za Zasługi dla Obronności Kraju” rzecznikowi MON Bartłomiejowi Misiewiczowi. Stwierdził, że na to odznaczenie zasługuje żołnierz, który wykazał się czymś wyjątkowym w swojej służbie.
Myślę, że pan minister zrobił krzywdę swojemu młodemu współpracownikowi. Nie znam tego młodego człowieka, być może jest zdolny
— mówił.
Na odpowiedź prowadzącego rozmowę, że młody rzecznik jest osobą zdolną, odpowiedział:
Tak, ale cesarz Kaligula skrzywdził swojego konia: być może był to najlepszy wierzchowiec starożytności, ale do dziś się śmiejemy – koń senatorem. Zwierzchnik kochający swojego podwładnego może zrobić mu krzywdę nadmiernym, przesadnym i niestosownym wywyższeniem. Myślę, że tak to jest.
Choć odznaczenie to otrzymywali wcześniej także dziennikarze i nie było w tych przypadkach oburzenia, historyk tłumaczył, że sprawa Misiewicza jest „niesymetryczna”. Podkreśla, że jest to resortowe odznaczenie, które przyznaje się w ramach promocji resortu obrony narodowej.
Przyznawane jest dziennikarzom, znanym ludziom, żeby nagłośnić sprawy tego resortu. Ale czym innym jest odznaczanie własnego pracownika
— stwierdził Nałęcz.
Podwładnych można wyróżnić premią, komplementem… ale odznaczeniem państwowym?!
— dodał oburzony.
Prof. Nałęcz wypowiedział się także w sprawie bulwersującego wpisu Lecha Wałęsy na profilu na Facebooku, w którym określił Lecha Kaczyńskiego „smoleńskim morderca 95 osób”.
Nie powinno się to zdarzyć. Jedna rzecz może być powodem tego, że można próbować zrozumieć Lecha Wałęsę w jego motywach
— mówił.
Ocenił, że Wałęsę uzasadnia fala nienawiści, które w niego uderza.
Nie ulega wątpliwości, że Lech Wałęsa to jest nasz narodowy bohater, jest jedną z najważniejszych postaci w naszej historii
— powiedział historyk.
Były doradca prezydencki usprawiedliwia Wałęsę, że jego wielki żal jest wynikiem krzywdy, jakiej doznał, przez co „odwija się jak skorpion”. Użył nawet porównania do Piłsudskiego, który odpierał w dosadny sposób ataki endeków.
Nie wolno ludzi przystawiać do ściany, nie wolno ich tak potwornie opluskwiać, a potem mówić „Boże drogi, odwinął mi się, błotem mi odpowiedział”
— tłumaczył.
Prof. Nałęcz starał się także przedstawić prezydenta Andrzeja Dudę jako „tresowanego” i „przygniatanego kolanem” przez Jarosława Kaczyńskiego. Jako potwierdzenie podał scenę przywitania z 11 listopada, gdy prezes PiS witając się z prezydentem patrzył w drugą stronę
Jak się człowiek wita z prezydentem, to patrzy na prezydenta. W ogóle staranne wychowanie na Żoliborzu polegało na tym, że jak się człowiek z kimś wita, to patrzy na niego, a nie w drugą stronę. Tak to robią andrusy z Pragi, a nie inteligenci z Żoliborza
— mówił.
Historyk szukał tutaj analogii między prezydentem Mościckim a Dudą. Mościcki mimo doskonałej prezencji był tylko tylko marionetką w rękach Piłsudskiego, jak Duda w rękach Kaczyńskiego.
Tylko że jest wielka różnica między Piłsudskim a Kaczyńskim. Piłsudski tę swoją marionetkę traktował jak prezydenta Rzeczypospolitej, z szacunkiem, zawsze był trzy kroki za nim, zawsze mówił do niego „panie prezydencie”, na baczność
— stwierdził Nałęcz i po chwili zaatakował głowę państwa.
Podstawowym zadaniem prezydenta jest strzec konstytucji. On to obiecuje nam w przysiędze prezydenckiej. Pan Duda złożył przysięgę w wersji religijnej, więc obiecał to również Bogu. A w sposób oczywisty łamie konstytucję
— mówił.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Bierut to kat, to zbrodniarz, jedna z najczarniejszych postaci polskiej historii, ale spoczął w polskiej ziemi i niech w niej spoczywa
— mówił w rozmowie z „Super Expressem” prof. Tomasz Nałęcz, były doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Nałęcz odniósł się do sprawy nadania medalu „Za Zasługi dla Obronności Kraju” rzecznikowi MON Bartłomiejowi Misiewiczowi. Stwierdził, że na to odznaczenie zasługuje żołnierz, który wykazał się czymś wyjątkowym w swojej służbie.
Myślę, że pan minister zrobił krzywdę swojemu młodemu współpracownikowi. Nie znam tego młodego człowieka, być może jest zdolny
— mówił.
Na odpowiedź prowadzącego rozmowę, że młody rzecznik jest osobą zdolną, odpowiedział:
Tak, ale cesarz Kaligula skrzywdził swojego konia: być może był to najlepszy wierzchowiec starożytności, ale do dziś się śmiejemy – koń senatorem. Zwierzchnik kochający swojego podwładnego może zrobić mu krzywdę nadmiernym, przesadnym i niestosownym wywyższeniem. Myślę, że tak to jest.
Choć odznaczenie to otrzymywali wcześniej także dziennikarze i nie było w tych przypadkach oburzenia, historyk tłumaczył, że sprawa Misiewicza jest „niesymetryczna”. Podkreśla, że jest to resortowe odznaczenie, które przyznaje się w ramach promocji resortu obrony narodowej.
Przyznawane jest dziennikarzom, znanym ludziom, żeby nagłośnić sprawy tego resortu. Ale czym innym jest odznaczanie własnego pracownika
— stwierdził Nałęcz.
Podwładnych można wyróżnić premią, komplementem… ale odznaczeniem państwowym?!
— dodał oburzony.
Prof. Nałęcz wypowiedział się także w sprawie bulwersującego wpisu Lecha Wałęsy na profilu na Facebooku, w którym określił Lecha Kaczyńskiego „smoleńskim morderca 95 osób”.
Nie powinno się to zdarzyć. Jedna rzecz może być powodem tego, że można próbować zrozumieć Lecha Wałęsę w jego motywach
— mówił.
Ocenił, że Wałęsę uzasadnia fala nienawiści, które w niego uderza.
Nie ulega wątpliwości, że Lech Wałęsa to jest nasz narodowy bohater, jest jedną z najważniejszych postaci w naszej historii
— powiedział historyk.
Były doradca prezydencki usprawiedliwia Wałęsę, że jego wielki żal jest wynikiem krzywdy, jakiej doznał, przez co „odwija się jak skorpion”. Użył nawet porównania do Piłsudskiego, który odpierał w dosadny sposób ataki endeków.
Nie wolno ludzi przystawiać do ściany, nie wolno ich tak potwornie opluskwiać, a potem mówić „Boże drogi, odwinął mi się, błotem mi odpowiedział”
— tłumaczył.
Prof. Nałęcz starał się także przedstawić prezydenta Andrzeja Dudę jako „tresowanego” i „przygniatanego kolanem” przez Jarosława Kaczyńskiego. Jako potwierdzenie podał scenę przywitania z 11 listopada, gdy prezes PiS witając się z prezydentem patrzył w drugą stronę
Jak się człowiek wita z prezydentem, to patrzy na prezydenta. W ogóle staranne wychowanie na Żoliborzu polegało na tym, że jak się człowiek z kimś wita, to patrzy na niego, a nie w drugą stronę. Tak to robią andrusy z Pragi, a nie inteligenci z Żoliborza
— mówił.
Historyk szukał tutaj analogii między prezydentem Mościckim a Dudą. Mościcki mimo doskonałej prezencji był tylko tylko marionetką w rękach Piłsudskiego, jak Duda w rękach Kaczyńskiego.
Tylko że jest wielka różnica między Piłsudskim a Kaczyńskim. Piłsudski tę swoją marionetkę traktował jak prezydenta Rzeczypospolitej, z szacunkiem, zawsze był trzy kroki za nim, zawsze mówił do niego „panie prezydencie”, na baczność
— stwierdził Nałęcz i po chwili zaatakował głowę państwa.
Podstawowym zadaniem prezydenta jest strzec konstytucji. On to obiecuje nam w przysiędze prezydenckiej. Pan Duda złożył przysięgę w wersji religijnej, więc obiecał to również Bogu. A w sposób oczywisty łamie konstytucję
— mówił.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/305236-prof-nalecz-przypomnial-sobie-o-lewicowych-korzeniach-nie-jestem-jakims-wielkim-fanem-po-mam-lewicowe-przekonania