Prezes Rzepliński, prezydent Karnowski i posłanka Rosa czekają na aresztowania i tortury, a reżim PiS nic. Jak tak można!?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
YT/Trybunal.gov.pl
YT/Trybunal.gov.pl

To straszne świństwo, co nam robi pisowska władza, że nam nic nie robi – taki jest przekaz opozycji oraz działaczy KOD. Zapowiadali, że gdy tylko skończą się Światowe Dni Młodzieży i papież Franciszek wyjedzie z Polski, natychmiast zaczną się represje, aresztowania, a może nawet powstanie nowa Bereza Kartuska. A tu mijają trzy tygodnie i nic. Swoje rozżalenie z tego powodu wyraziła na przykład nowoczesna posłanka najnowocześniejszej partii w galaktyce Monika Rosa. Kiedy niejaki Przemysław Wiszniewski bredził na stronie KOD o przejściu do podziemia i konspiracji, było w tym ewidentne rozczarowanie, że wciąż nie ma prześladowań, więc konspiracja to tylko ewentualność. Z tonu tekstu wynika, że on już chciałby formować oddziały partyzanckie i planować bitwy oraz odbijać więźniów z transportów, ale niestety musi czekać z bronią u nogi. PiS nie chce uczynić więźniów politycznych z pani Rosy i pana Wiszniewskiego. Nie chce spełnić marzeń wielu aktywistów KOD i polityków opozycji o byciu męczennikami sprawy demokracji. Oni tak by chcieli, a tu klops.

Bardzo chciałby zostać męczennikiem demokracji oraz ofiarą pisowskiego reżimu prezydent Sopotu Jacek Karnowski. Mało mu było pięciu lat procesów z oskarżeń m.in. o korupcję. Wyszedł z nich cało za rządów PO, której wiernie służył, ale porzucił po pojawieniu się oskarżeń korupcyjnych. I nie trafił wtedy do aresztu, mimo że prokurator o to wnioskował. 17 sierpnia 2016 r. napisał absolutnie męczeński, ociekający krwią ofiar oraz swoich przyszłych ran list otwarty, adresowany m.in. do Grzegorza Schetyny, Mateusza Kijowskiego, Ryszarda Petru i Władysława Kosiniaka-Kamysza. Ten dramatyczny apel, pisany na ostatnim szańcu demokracji w oblężonym Sopocie, został też przekazany do wiadomości Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego, Rzecznika Praw Obywatelskich, Naczelnej Rady Adwokackiej, Amnesty International i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Ze zdumieniem zauważyłem pominięcie ONZ, NATO, OBWE, Komisji Europejskiej, Rady Europy, Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i prezydenta oraz Kongresu USA. A przede wszystkim zapomniał prezydent Sopotu (chyba ze stresu wywołanego długotrwałym czuwaniem w okopach i bunkrze) o powiadomieniu Kongresu Międzygalaktycznego.

Niby jako ten Rejtan wieszczy prezydent Sopotu mordowanie w Polsce demokracji, a nawet zamach pisowskich siepaczy na obowiązującą wersję historii, ale de facto przebija z jego listu żal, że nikt go na razie nie zamknął. Wskazuje przy tym na straszne prześladowania i represje, jakim poddawani są Lech Wałęsa, Paweł Adamowicz, Tomasz Arabski, Andrzej Biernat czy Teresa Kamińska, ale jemu samemu nic się nie dzieje. I to mimo że atmosfera jest nie tylko tak zła, jak wtedy, gdy śmiertelnie postrzeliła się Barbara Blida, ale nawet gorsza, bo przypomina lata 1946-1947. A przypomnijmy, że wtedy po Polsce hulały zastępy morderców z NKWD, wspierane przez rodzimych bezpieczniackich bandytów cywilnych i wojskowych. Wprawdzie bezduszni cynicy sugerują, że prezydent Sopotu napisał swój przerażający list, bo mu się pali siedzenie po 18 latach niebywale praworządnego zarządzania miastem, ale to jakaś wyjątkowa małostkowość, żeby nie powiedzieć podłość. Najważniejsze, że wciąż jest na wolności, choć pewnie czekanie każdego ranka na komando, które po niego przyjdzie (czuwanie z tobołkiem zawierającym niezbędne rzeczy dla przetrwania w pisowskich kazamatach) musi okropnie rozstrajać nerwy.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych