Sąd odstąpił od wymierzenia kary dla Piotra Kownackiego. Sprawa dotyczyła ujawnienia poufnego raportu ABW

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. Wikipedia Commons/CC BY-SA 3.0
fot. Wikipedia Commons/CC BY-SA 3.0

Stołeczny sąd uznał Piotra Kownackiego, b. szefa kancelarii Lecha Kaczyńskiego, za winnego ujawnienia w 2008 r. mediom poufnego raportu ABW o tzw. incydencie gruzińskim. Zarazem sąd odstąpił od wymierzenia kary; orzekł zaś 20 tys. zł tzw. świadczenia pieniężnego.

Taki nieprawomocny wyrok Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście wydał we wtorek - o czym wtedy nie informowano. Fakt ten ujawniła w czwartek sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak, rzeczniczka ds. karnych Sądu Okręgowego w Warszawie.

Podała, że sąd skazał oskarżonego, odstępując od wymierzenia mu kary. Sąd powołał się na przepis Kodeksu karnego, mówiący że jeżeli przestępstwo jest zagrożone karą pozbawienia wolności nieprzekraczającą 3 lat, a społeczna szkodliwość czynu nie jest znaczna, sąd może odstąpić od wymierzenia kary - jeśli orzeka równocześnie środek karny, a cele kary zostaną przez ten środek spełnione.

Sąd orzekł wobec Kownackiego środek karny w postaci 20 tys. zł świadczenia pieniężnego na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej; obciążył go też kosztami postępowania.

Ustne motywy orzeczenia zostały podane z wyłączeniem jawności

—dodała sędzia.

Strony mogą złożyć apelacje. Jak powiedział PAP prok. Michał Dziekański, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, wystąpi ona o pisemne uzasadnienie wyroku, po czym zdecyduje czy składać apelację. PAP nie udało się w piątek skontaktować z Kownackim i jego obrońcą.

W grudniu 2010 r. warszawska prokuratura oskarżyła Kownackiego (zgadza się na podawanie nazwiska), że - jako szef Kancelarii Prezydenta RP - ujawnił dziennikarzowi gazety „Dziennik” tajemnicę służbową w postaci raportu ABW. Podsądny nie przyznał się do zarzutu.

Zgodnie z zarzutem, funkcjonariusz publiczny, który ujawnia osobie nieuprawnionej informację stanowiącą tajemnicę służbową lub informację, którą uzyskał w związku z wykonywaniem czynności służbowych, a której ujawnienie może narazić na szkodę prawnie chroniony interes, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Raport dotyczył incydentu z 23 listopada 2008 r., gdy konwój samochodów z prezydentami Lechem Kaczyńskim i Micheilem Saakaszwilim zatrzymano przy granicy z Osetią Płd. Rozległy się strzały. Nikomu nic się nie stało. W raporcie ABW za najbardziej prawdopodobną uznała hipotezę, iż to sama strona gruzińska mogła wykreować sytuację, w której strzelano w obecności prezydentów - by winą obciążyć wspierających Osetię Rosjan. Podkreślano w nim też, że BOR w ostatniej chwili dowiedziało się o wyjeździe prezydentów na granicę, a w chwili, gdy padły strzały, Kaczyński nie miał właściwej obstawy. Po incydencie - który według ustaleń Kolegium ds. Służb Specjalnych nie miał charakteru zamachu na prezydentów - odwołano szefa ochrony prezydenta RP.

Sam L. Kaczyński sugerował, że strzały oddali Rosjanie z pobliskiego posterunku. Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow uznał zdarzenie za prowokację gruzińską. Potem Osetyjczycy przyznali, że strzelali w powietrze, aby zatrzymać kolumnę samochodów z Gruzji.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych