Raport ABW miał różne ponumerowane kopie - w tym jedną przeznaczoną dla Kancelarii Prezydenta RP. Każda kopia była opatrzona szczególnym znakiem. Skany jednej z kopii ujawniono na stronach internetowych „Dziennika”. Agencja zawiadomiła prokuraturę o przestępstwie. Media podawały, że ABW rozpracowywała Kownackiego, „angażując spore środki operacyjne”, ustalając m.in. billingi rozmów i miejsca logowania telefonów do przekaźników telefonii komórkowej; badano też księgi wejść i wyjść z Kancelarii Prezydenta.
Sam Kownacki mówił, że nie czuje się winny, a „próbę obarczenia odpowiedzialnością za ujawnienie poufnej informacji traktuje jako polityczną prowokację”. Oceniał, że informacje o ujawnieniu tajemnic dziennikarzom miały odwrócić uwagę od meritum sprawy, za które uważał to, że raport ABW był „wątpliwej jakości”.
W 2013 r. sąd nie uwzględnił wniosku obrony, by sprawę umorzyć bez przeprowadzania procesu, z „braku znamion czynu zabronionego”. W procesie - który ruszył w 2014 r. - jako świadkowie zeznawali m.in. b. premier Donald Tusk, b. szef MSZ Radosław Sikorski, b. szef ABW gen. Krzysztof Bondaryk, b. szef kancelarii premiera Tomasz Arabski. Proces w dużej części był niejawny.
Powołując się na tajemnicę dziennikarską, dziennikarze Paweł Reszka i Michał Majewski odmówili w sądzie ujawnienia, jak zapoznali się z raportem, gdyż informator zastrzegł sobie anonimowość. Prokuratura w 2008 r. zwolniła operatora telefonii komórkowej z tajemnicy, dzięki czemu ABW mogła ustalać, z kim dziennikarze w tamtym okresie kontaktowali się telefonicznie oraz wskazać dzięki logowaniom ich telefonów, gdzie dokładnie się znajdowali. Sąd oddalił ich zażalenie na tę decyzję.
Sąd pokazał dziennikarzom akta sprawy, w których ABW rozrysowała wszystkie połączenia telefoniczne, jakie wykonywali w tamtych dniach oraz numery telefonów, z jakich do nich dzwoniono.
To dla mnie szokujący dokument, pokazujący, że byłem inwigilowany również w tym zakresie, który w żaden sposób nie wiąże się z przedmiotem sprawy
—komentował Majewski.
Jestem zszokowany charakterem i zakresem tej inwigilacji
—dodawał. Podobnie oceniał Reszka.
Jeśli wysoki sąd chciał mną wstrząsnąć, to się udało
—mówił.
kk/PAP
Zachęcamy do kupna najnowszego numeru „wSieci” w wersji elektronicznej!
E - wydanie tygodnika - to wygodna forma czytania bez wychodzenia z domu, na monitorze własnego komputera. Dostępne są zarówno wydania aktualne jak i archiwalne. Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Raport ABW miał różne ponumerowane kopie - w tym jedną przeznaczoną dla Kancelarii Prezydenta RP. Każda kopia była opatrzona szczególnym znakiem. Skany jednej z kopii ujawniono na stronach internetowych „Dziennika”. Agencja zawiadomiła prokuraturę o przestępstwie. Media podawały, że ABW rozpracowywała Kownackiego, „angażując spore środki operacyjne”, ustalając m.in. billingi rozmów i miejsca logowania telefonów do przekaźników telefonii komórkowej; badano też księgi wejść i wyjść z Kancelarii Prezydenta.
Sam Kownacki mówił, że nie czuje się winny, a „próbę obarczenia odpowiedzialnością za ujawnienie poufnej informacji traktuje jako polityczną prowokację”. Oceniał, że informacje o ujawnieniu tajemnic dziennikarzom miały odwrócić uwagę od meritum sprawy, za które uważał to, że raport ABW był „wątpliwej jakości”.
W 2013 r. sąd nie uwzględnił wniosku obrony, by sprawę umorzyć bez przeprowadzania procesu, z „braku znamion czynu zabronionego”. W procesie - który ruszył w 2014 r. - jako świadkowie zeznawali m.in. b. premier Donald Tusk, b. szef MSZ Radosław Sikorski, b. szef ABW gen. Krzysztof Bondaryk, b. szef kancelarii premiera Tomasz Arabski. Proces w dużej części był niejawny.
Powołując się na tajemnicę dziennikarską, dziennikarze Paweł Reszka i Michał Majewski odmówili w sądzie ujawnienia, jak zapoznali się z raportem, gdyż informator zastrzegł sobie anonimowość. Prokuratura w 2008 r. zwolniła operatora telefonii komórkowej z tajemnicy, dzięki czemu ABW mogła ustalać, z kim dziennikarze w tamtym okresie kontaktowali się telefonicznie oraz wskazać dzięki logowaniom ich telefonów, gdzie dokładnie się znajdowali. Sąd oddalił ich zażalenie na tę decyzję.
Sąd pokazał dziennikarzom akta sprawy, w których ABW rozrysowała wszystkie połączenia telefoniczne, jakie wykonywali w tamtych dniach oraz numery telefonów, z jakich do nich dzwoniono.
To dla mnie szokujący dokument, pokazujący, że byłem inwigilowany również w tym zakresie, który w żaden sposób nie wiąże się z przedmiotem sprawy
—komentował Majewski.
Jestem zszokowany charakterem i zakresem tej inwigilacji
—dodawał. Podobnie oceniał Reszka.
Jeśli wysoki sąd chciał mną wstrząsnąć, to się udało
—mówił.
kk/PAP
Zachęcamy do kupna najnowszego numeru „wSieci” w wersji elektronicznej!
E - wydanie tygodnika - to wygodna forma czytania bez wychodzenia z domu, na monitorze własnego komputera. Dostępne są zarówno wydania aktualne jak i archiwalne. Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/305182-sad-odstapil-od-wymierzenia-kary-dla-piotra-kownackiego-sprawa-dotyczyla-ujawnienia-poufnego-raportu-abw?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.