Rosjanie uważają obecną sytuację i układ w Europie i w USA za szansę, która należy wykorzystać
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog, członek Narodowej Rady Rozwoju
wPolityce.pl: Putin wycofał się z rozmów z przywódcami Niemiec, Francji i Ukrainy, w tzw. formacie normandzkim, do których miało dojść w kuluarach wrześniowego szczytu G20 w Chinach. Już od dłuższego czasu mają miejsce ruchy rosyjskich wojsk na granicy z Ukrainą. Ze względu na rzekome próby zamachu Kijowa na anektowanym przez Rosję Półwyspie Krymskim, prezydent Rosji zagroził akcjami odwetowymi. Szykuje się nowa militarna agresja czy wręcz szeroko zakrojona inwazja rosyjska na Ukrainę?
Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski: Tego nie wiemy, a logika nakazywałaby raczej działanie z zaskoczenia niż przeprowadzenie długo i otwarcie zapowiadanej inwazji. Ale z drugiej strony, jeśli ta operacja ma mieć odpowiednie rozmiary, to i tak trudno byłoby ją ukryć. Rosja musi zbudować najpierw legendę, umożliwiającą jej stworzenie choćby pozorów „uzasadnionego” odwetu. Taką legendę zaczęła budować w związku ze śmiercią rosyjskich żołnierzy na Krymie, rzekomo wskutek działań ukraińskich. Nie możemy więc niestety wykluczyć scenariusza wojny, co oczywiście nie oznacza, że mamy co do tego pewność. Zawsze w stosunkach międzynarodowych istnieje pewien element nieracjonalności, z którym trzeba się liczyć szczególnie w przypadku reżimów dyktatorskich, gdzie łańcuch decyzyjny jest krótki; gdzie brakuje instytucji, które taką decyzję mogłyby ewentualnie zablokować. Chłodno kalkulując, Rosja nie powinna wszczynać żadnych wojen, bo na tym straci. Historia ludzkości jednak pełna jest przykładów nierozsądnych posunięć wydawałoby się poważnych mocarstw i państw.
Jakie korzyści miałaby Rosja z inwazji na Ukrainę? Przecież już teraz z trudem jest w stanie utrzymać Krym, i zachować swoja pozycję w Donbasie. To nie jest przypadkiem tylko show na użytek Zachodu?
Oczywiście, trzeźwy ogląd sytuacji powinien doprowadzić Kreml do wniosku, że nie należy tego robić. Natomiast istnieje w głębokim pokładzie mentalno-kulturowym Rosjan przekonanie, że Ukraińcy w istocie są Rosjanami, niewiele się od nich różnią, i że da się ich w związku z tym łatwo zmanipulować i zintegrować. To jest oczywiście wyobrażenie błędne. Rosja na tej błędnej ocenie oparła swoje działania podczas Rewolucji Pomarańczowej w 2004 r. oraz po wybuchu Majdanu w 2014 r., gdzie socjotechniki stosowane z sukcesem na Rosjanach w przypadku Ukraińców nie przyniosły wymiernych skutków. Później nastąpiła skuteczna inwazja Krymu i nieskuteczna operacja w Donbasie. Mamy zresztą pewne niepokojące sygnały z Moskwy, że jakiś proces decyzyjny, jakieś łamanie barier na Kremlu następuje, choć trudno oczywiście powiedzieć w którym kierunku. Chodzi oczywiście o dymisję szefa administracji prezydenta Rosji, Siergieja Iwanowa. Jest to jakiś wskaźnik, że trwa czy trwała tam dyskusja nad tym, w którym kierunku to wszystko ma iść. Biorąc pod uwagę kryteria racjonalne Rosja nie powinna atakować Ukrainy, ale pod względem racjonalnym nie powinno być ani I ani II wojny światowej. A jednak miały one miejsce.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Rosjanie uważają obecną sytuację i układ w Europie i w USA za szansę, która należy wykorzystać
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog, członek Narodowej Rady Rozwoju
wPolityce.pl: Putin wycofał się z rozmów z przywódcami Niemiec, Francji i Ukrainy, w tzw. formacie normandzkim, do których miało dojść w kuluarach wrześniowego szczytu G20 w Chinach. Już od dłuższego czasu mają miejsce ruchy rosyjskich wojsk na granicy z Ukrainą. Ze względu na rzekome próby zamachu Kijowa na anektowanym przez Rosję Półwyspie Krymskim, prezydent Rosji zagroził akcjami odwetowymi. Szykuje się nowa militarna agresja czy wręcz szeroko zakrojona inwazja rosyjska na Ukrainę?
Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski: Tego nie wiemy, a logika nakazywałaby raczej działanie z zaskoczenia niż przeprowadzenie długo i otwarcie zapowiadanej inwazji. Ale z drugiej strony, jeśli ta operacja ma mieć odpowiednie rozmiary, to i tak trudno byłoby ją ukryć. Rosja musi zbudować najpierw legendę, umożliwiającą jej stworzenie choćby pozorów „uzasadnionego” odwetu. Taką legendę zaczęła budować w związku ze śmiercią rosyjskich żołnierzy na Krymie, rzekomo wskutek działań ukraińskich. Nie możemy więc niestety wykluczyć scenariusza wojny, co oczywiście nie oznacza, że mamy co do tego pewność. Zawsze w stosunkach międzynarodowych istnieje pewien element nieracjonalności, z którym trzeba się liczyć szczególnie w przypadku reżimów dyktatorskich, gdzie łańcuch decyzyjny jest krótki; gdzie brakuje instytucji, które taką decyzję mogłyby ewentualnie zablokować. Chłodno kalkulując, Rosja nie powinna wszczynać żadnych wojen, bo na tym straci. Historia ludzkości jednak pełna jest przykładów nierozsądnych posunięć wydawałoby się poważnych mocarstw i państw.
Jakie korzyści miałaby Rosja z inwazji na Ukrainę? Przecież już teraz z trudem jest w stanie utrzymać Krym, i zachować swoja pozycję w Donbasie. To nie jest przypadkiem tylko show na użytek Zachodu?
Oczywiście, trzeźwy ogląd sytuacji powinien doprowadzić Kreml do wniosku, że nie należy tego robić. Natomiast istnieje w głębokim pokładzie mentalno-kulturowym Rosjan przekonanie, że Ukraińcy w istocie są Rosjanami, niewiele się od nich różnią, i że da się ich w związku z tym łatwo zmanipulować i zintegrować. To jest oczywiście wyobrażenie błędne. Rosja na tej błędnej ocenie oparła swoje działania podczas Rewolucji Pomarańczowej w 2004 r. oraz po wybuchu Majdanu w 2014 r., gdzie socjotechniki stosowane z sukcesem na Rosjanach w przypadku Ukraińców nie przyniosły wymiernych skutków. Później nastąpiła skuteczna inwazja Krymu i nieskuteczna operacja w Donbasie. Mamy zresztą pewne niepokojące sygnały z Moskwy, że jakiś proces decyzyjny, jakieś łamanie barier na Kremlu następuje, choć trudno oczywiście powiedzieć w którym kierunku. Chodzi oczywiście o dymisję szefa administracji prezydenta Rosji, Siergieja Iwanowa. Jest to jakiś wskaźnik, że trwa czy trwała tam dyskusja nad tym, w którym kierunku to wszystko ma iść. Biorąc pod uwagę kryteria racjonalne Rosja nie powinna atakować Ukrainy, ale pod względem racjonalnym nie powinno być ani I ani II wojny światowej. A jednak miały one miejsce.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/304444-zurawski-vel-grajewski-o-napieciu-wokol-krymu-nie-mozemy-wykluczyc-wojny-jesli-putin-chce-podwazyc-spoistosc-nato-najpierw-musi-oczyscic-sobie-przedpole-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.