Informacja nie ma końca. Składają się na nią wszystkie impulsy, które świadomie, bądź podświadomie wchłaniamy w każdej chwili.
Te miliony impulsów „bomby informacyjnej” nie są do racjonalnego „skonsumowania” przez przeciętnego odbiorcę chociażby ze względów czasowych, ale przede wszystkim intelektualnych. Rejestracji w świadomości podlegają informacje najbardziej ekspansywne, inne spychane są w podświadomość, aby czynić dobro bądź zło ( to zależy od jakości owego „materiału”), kiedy nadejdzie podnieta uwalniająca ów ukryty ładunek.
Ale to odrębny temat.
Tu i teraz zajmujemy się świadomością.
Zatem świadomość zmuszona do śpiesznej, bieżącej selekcji przekazu, transmitowanego przez różne źródła, wymaga do oceny ich jakości coraz większego zasobu wiedzy - w tym sensownych wzorców porównawczych – oraz umiejętności analizy i syntezy. Czyli tego wszystkiego co składa się na pracę intelektualną.
W pewnym momencie mogą pojawić się kłopoty z selekcją i obiektywizacją docierających sygnałów. Wówczas pracę intelektu może zastępować impuls emocjonalny. Wybory, decyzje, zaczynają być napędzane w jakimś stopniu – nie trudno zauważyć, iż w coraz większym – właśnie przez owe odruchy.
Kiedy mówi się „odruchy”, dodaje często (jako alibi): „Serca”.
„Odruchy serca” ! Ładnie brzmi, prawda? Tyle tylko, że owe „odruchy” nie mogą zastępować racjonalnych decyzji, wynikających z pracy „przyrządu”, którym tak wyjątkowo obdarzył Stwórca człowieka, dla świadomego, sensownego, wolnego, życia – z pracy rozumu. I uruchamianej – tak być powinno - przezeń woli.
Doprowadzenie do przewagi emocji nad słabnącym intelektem, skarlanie woli, zawsze służyło podporządkowywaniu. Dawało mu swoiste alibi. Teraz, kiedy natłok informacji tudzież możliwości (wariantów) ich przekazu zogromniały, walka o reakcje odbiorcy stała się priorytetem.
To, co obserwujemy na rynku wiadomości, powinno coraz mocniej przekonywać do wielokroć przekazywanego ostrzeżenia, iż jesteśmy – jako przedmiot, a nie podmiot – ofiarami walki o konsumenta.
W tym wypadku starań o przywiązanie odbiorcy do konkretnego emitenta informacji, zniechęcenia do autentycznie konkurencyjnego nadawcy, a w końcowym efekcie uformowanie bezwolnego realizatora sygnałów „zakupu” wybranego produktu ideologicznego.
W tym też kontekście należy rozpatrywać – pisałem o tym nie raz – np. wieloletnią walkę z o. Tadeuszem Rydzykiem - charyzmatycznym redemptorystą, twórcą skutecznych przedsięwzięć radiowych, telewizyjnych, prasowych, kulturowych, edukacyjnych na coraz większą skalę.
Rozmiar sukcesu o.o. Redemptorystów powodował, iż walka przybierała coraz groźniejsze formy. Szkalowanie, fałszywe oskarżania, kryminalne judzenia do „załatwienia problemu Rydzyka”, animatora – jak się twierdziło wg ubeckich wzorców – „seansów nienawiści” i – według faryzejskich oskarżeń – rozbijacza naszego Kościoła. To była codzienność.
Na szczęście zło nie zatryumfowało. Tu i teraz.
Polityka – czyli roztropne działanie dla dobra wspólnego – to zajęcie dla ludzi kompetentnych i dobrej woli. Im wyższy szczebel politycznej służby, tym kompetencje, wola, wytrwałość i…silna kondycja psychiczna, winny wznosić się równie wysoko. Trudno nie odnieść wrażenia, że szok przegranych w ostatnich wyborach w naszym kraju, nie ma końca i przechodzi w stan chroniczny. I dla przeciętnego obywatela kojarzy się z szarpaniem sukna dla uszczknięcia kawałka ze szkodą dla całości. Dla całości „interesu” pod nazwą Polska..
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Informacja nie ma końca. Składają się na nią wszystkie impulsy, które świadomie, bądź podświadomie wchłaniamy w każdej chwili.
Te miliony impulsów „bomby informacyjnej” nie są do racjonalnego „skonsumowania” przez przeciętnego odbiorcę chociażby ze względów czasowych, ale przede wszystkim intelektualnych. Rejestracji w świadomości podlegają informacje najbardziej ekspansywne, inne spychane są w podświadomość, aby czynić dobro bądź zło ( to zależy od jakości owego „materiału”), kiedy nadejdzie podnieta uwalniająca ów ukryty ładunek.
Ale to odrębny temat.
Tu i teraz zajmujemy się świadomością.
Zatem świadomość zmuszona do śpiesznej, bieżącej selekcji przekazu, transmitowanego przez różne źródła, wymaga do oceny ich jakości coraz większego zasobu wiedzy - w tym sensownych wzorców porównawczych – oraz umiejętności analizy i syntezy. Czyli tego wszystkiego co składa się na pracę intelektualną.
W pewnym momencie mogą pojawić się kłopoty z selekcją i obiektywizacją docierających sygnałów. Wówczas pracę intelektu może zastępować impuls emocjonalny. Wybory, decyzje, zaczynają być napędzane w jakimś stopniu – nie trudno zauważyć, iż w coraz większym – właśnie przez owe odruchy.
Kiedy mówi się „odruchy”, dodaje często (jako alibi): „Serca”.
„Odruchy serca” ! Ładnie brzmi, prawda? Tyle tylko, że owe „odruchy” nie mogą zastępować racjonalnych decyzji, wynikających z pracy „przyrządu”, którym tak wyjątkowo obdarzył Stwórca człowieka, dla świadomego, sensownego, wolnego, życia – z pracy rozumu. I uruchamianej – tak być powinno - przezeń woli.
Doprowadzenie do przewagi emocji nad słabnącym intelektem, skarlanie woli, zawsze służyło podporządkowywaniu. Dawało mu swoiste alibi. Teraz, kiedy natłok informacji tudzież możliwości (wariantów) ich przekazu zogromniały, walka o reakcje odbiorcy stała się priorytetem.
To, co obserwujemy na rynku wiadomości, powinno coraz mocniej przekonywać do wielokroć przekazywanego ostrzeżenia, iż jesteśmy – jako przedmiot, a nie podmiot – ofiarami walki o konsumenta.
W tym wypadku starań o przywiązanie odbiorcy do konkretnego emitenta informacji, zniechęcenia do autentycznie konkurencyjnego nadawcy, a w końcowym efekcie uformowanie bezwolnego realizatora sygnałów „zakupu” wybranego produktu ideologicznego.
W tym też kontekście należy rozpatrywać – pisałem o tym nie raz – np. wieloletnią walkę z o. Tadeuszem Rydzykiem - charyzmatycznym redemptorystą, twórcą skutecznych przedsięwzięć radiowych, telewizyjnych, prasowych, kulturowych, edukacyjnych na coraz większą skalę.
Rozmiar sukcesu o.o. Redemptorystów powodował, iż walka przybierała coraz groźniejsze formy. Szkalowanie, fałszywe oskarżania, kryminalne judzenia do „załatwienia problemu Rydzyka”, animatora – jak się twierdziło wg ubeckich wzorców – „seansów nienawiści” i – według faryzejskich oskarżeń – rozbijacza naszego Kościoła. To była codzienność.
Na szczęście zło nie zatryumfowało. Tu i teraz.
Polityka – czyli roztropne działanie dla dobra wspólnego – to zajęcie dla ludzi kompetentnych i dobrej woli. Im wyższy szczebel politycznej służby, tym kompetencje, wola, wytrwałość i…silna kondycja psychiczna, winny wznosić się równie wysoko. Trudno nie odnieść wrażenia, że szok przegranych w ostatnich wyborach w naszym kraju, nie ma końca i przechodzi w stan chroniczny. I dla przeciętnego obywatela kojarzy się z szarpaniem sukna dla uszczknięcia kawałka ze szkodą dla całości. Dla całości „interesu” pod nazwą Polska..
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/301098-z-listow-do-przyjaciol-i-znajomych-od-informacji-do-akcji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.