Wydarzenia tygodnia podsumował w Klubie Ronina prof. Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta Andrzeja Dudy. Spotkanie odbyło się w poniedziałek, 11 kwietnia, tuż po zakończeniu #NATOSummit. Na początku prof. Zybertowicz nawiązał do kwestii Ukrainy, przypomniał NATO-wską konferencję w Kijowie w roku 2007, która miała:
przybliżyć tajne służby Ukrainy do standardów demokratycznej kontroli. Na tej konferencji służby ukraińskie, m.in. SBU, największa ukraińska i tajna służba, ponad 40 tys. funkcjonariuszy zaskakuje swoich kolegów z Zachodu otwartością, gotowością do współpracy. […] Nie zdajecie sobie sprawy, jaką pozytywną rolę odegrały służby krajów NATO-wskich w przesuwaniu Ukrainy w stronę Zachodu nie poprzez żadne działania agenturalne, tajne operacje, tylko samo nawiązanie kontaktów między funkcjonariuszami służb. Współpraca w zwalczaniu terroryzmu, zwalczaniu przemytu materiałów rozszczepialnych, monitorowaniu grup przemytników migrantów, współpraca w zwalczaniu handlu ludźmi - to wytworzyło pewne nici porozumienia, które w krytycznych sytuacjach pomagały w niezaognianiu konfliktów.
A przechodząc do ostatnich wydarzeń i rozpoznawania prawdziwych intencji, profesor podkreślił:
Bardzo dobrze zrobił prezydent Poroszenko swoim gestem, którym zakomunikował, że władze Ukrainy są świadome ciężaru odpowiedzialności, jaki naród ukraiński ma w związku z rzezią wołyńską.
Problem z którym tylko dobre służby mogą sobie poradzić, a z którym większość z nas sobie nie może poradzić w przestrzeni komunikacji społecznej jest taki: Gdy ktokolwiek krytykuje politykę Prawa i Sprawiedliwości, nazywaną ugodową wobec Ukrainy, gdy ktokolwiek krytykował Lecha Kaczyńskiego za to, że zaciskał zęby i jechał na spotkanie z prezydentem Juszczenką i nie podnosił przy każdej okazji problemu odpowiedzialności Ukraińców za rzeź wołyńską i nie podnosił przy każdej okazji problemu kultywowania tradycji banderowskiej na Ukrainie, gdy ktoś krytykuje tę politykę, to my nigdy nie wiemy, czy robi to z dobrych intencji, bo ma instynkt narodowy, patriotyczny, bo jest dziedzicem dobrych tradycji naszej kresowej przeszłości. Czy jest po prostu, jak się dzisiaj mówi, rosyjskim płatnym trollem, albo też nieopłacanym wolontariuszem, po prostu, agentem wpływu. Tego nie wiemy, bo metodami analizy „po symptomach”, po objawach, nie możemy tego ustalić.
Natomiast wystarczyło trochę uważniej obserwować media społecznościowe, polski internet, facebook, twitter, wiele innych różnych portali po rozpoczęciu rosyjskiej agresji na Ukrainę, żeby zobaczyć wysyp aktywności, która miała na celu skłócić Polaków i Ukraińców. Dla wielu osób, które kierują się swoją świadomością historyczną bardzo trudno jest stosować myślenie strategiczne, tzn. że jeśli chcemy osiągnąć długofalowo bezpieczeństwo Polski i przestrzeń dla gospodarczej współpracy i, powiedzmy wprost, ekspansji naszych firm na tym wielkim, ale zdegradowanym instytucjonalnie przez grupy oligarchiczne rynku, to musimy wypracować pewne formy przezwyciężenia przeszłości
– powiedział.
Z punktu widzenia sprawności komunikacyjno-manipulacyjnej rosyjskiej wojny informacyjnej oni dobrze rozumieją, że mało który Polak, poza idiotą, zrozumie i przyjmie, że Rosja jest lepszym ładem społecznym niż ład amerykański, czy zachodnioeuropejski. Mało kto będzie podatny na argumenty, że my Słowianie musimy się trzymać razem, czyli nawet jeśli na wschód od nas są bandyci, to musimy się z nimi trzymać, bo są Słowianami. Rozsądny Polak uzna, że jesteśmy częścią dziedzictwa cywilizacji łacińskiej i ta cywilizacja tworzy przestrzeń wolności. […] Tutaj prorosyjska propaganda nie ma pola manewru, natomiast ma pole manewru tam, gdzie w społeczeństwie polskim istnieje pewne rzeczywiste podglebie, pewne bolesne rany.
Prof. Andrzej Zybertowicz zwrócił uwagę, że przez pierwsze 20 lat transformacji w przestrzeni publicznej i edukacyjnej prawie nie mówiło się o rzezi wołyńskiej, więc ten temat nie został przepracowany zarówno miedzy nami samymi, jak i z Ukraińcami. I w tę bolesną ranę wchodzi rosyjska propaganda.
Jeśli chcielibyśmy przyjąć jakąś ogólną regułę, heurystykę rozpoznawania aktywności trolli i agentów wpływów prorosyjskich, zastanawiali się na jakich portalach, w jakich mediach oni są obecni, to ja myślę, że tam, gdzie stanowisko rzekomego patriotyzmu interesu narodowego jest doprowadzane do skrajności, to mamy do czynienia z podpowiedziami, które nie służą naszemu interesowi narodowemu. Bo we współczesnym świecie interes narodowy musi polegać na zdolności strategicznego manewrowania i opóźniania w czasie pewnych postulatów, czekania gdy warunki będą właściwe. Przechodząc do tematu negocjacji przed szczytem NATO, prof. Zybertowicz zaznaczył, że prawie rok temu, gdy Andrzej Duda zostawał prezydentem a PiS przejmowało władzę, nie było przesądzone, że oddziały NATO-wskie będą rozmieszczone w krajach bałtyckich i Polsce.
Szczyt w Newport zakończył fazę rozlazłości w NATO. […] Zaczęto zwiększać poziomy gotowości, czyli w istocie skracać czas niezbędnego reagowania procedur NATO-wskich, w tym ściśle militarnych na wypadek, gdyby któryś z krajów NATO-wskich był zaatakowany.
Ale dopiero w lutym bieżącego roku na spotkaniu ministrów obrony narodowej w Brukseli przesądzone zostały te decyzje, które kilka dni temu zostały w Warszawie podpisane. Przesądzone, ale nie rozstrzygnięte w sensie wykonawczym, bo gdyby się okazało, że po drodze do szczytu udałoby się przeciwnikom wzmocnienia NATO spowodować prowokacje, gdyby ci, którzy życzą źle naszemu krajowi spełnili swoje marzenia, że rząd Prawa i Sprawiedliwości nie potrafi tak złożonego logistycznie przedsięwzięcia jak ten szczyt przeprowadzić sprawnie, bezpiecznie, gdyby udał się jakiś cyberatak wyłączający np. prąd w części Warszawy, a takie scenariusze także były rozważane, to mogłoby się okazać, że decyzje z lutego z Brukseli wcale nie zostałyby tak płynnie, spokojnie wprowadzone w życie.
Dalszy ciąg na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wydarzenia tygodnia podsumował w Klubie Ronina prof. Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta Andrzeja Dudy. Spotkanie odbyło się w poniedziałek, 11 kwietnia, tuż po zakończeniu #NATOSummit. Na początku prof. Zybertowicz nawiązał do kwestii Ukrainy, przypomniał NATO-wską konferencję w Kijowie w roku 2007, która miała:
przybliżyć tajne służby Ukrainy do standardów demokratycznej kontroli. Na tej konferencji służby ukraińskie, m.in. SBU, największa ukraińska i tajna służba, ponad 40 tys. funkcjonariuszy zaskakuje swoich kolegów z Zachodu otwartością, gotowością do współpracy. […] Nie zdajecie sobie sprawy, jaką pozytywną rolę odegrały służby krajów NATO-wskich w przesuwaniu Ukrainy w stronę Zachodu nie poprzez żadne działania agenturalne, tajne operacje, tylko samo nawiązanie kontaktów między funkcjonariuszami służb. Współpraca w zwalczaniu terroryzmu, zwalczaniu przemytu materiałów rozszczepialnych, monitorowaniu grup przemytników migrantów, współpraca w zwalczaniu handlu ludźmi - to wytworzyło pewne nici porozumienia, które w krytycznych sytuacjach pomagały w niezaognianiu konfliktów.
A przechodząc do ostatnich wydarzeń i rozpoznawania prawdziwych intencji, profesor podkreślił:
Bardzo dobrze zrobił prezydent Poroszenko swoim gestem, którym zakomunikował, że władze Ukrainy są świadome ciężaru odpowiedzialności, jaki naród ukraiński ma w związku z rzezią wołyńską.
Problem z którym tylko dobre służby mogą sobie poradzić, a z którym większość z nas sobie nie może poradzić w przestrzeni komunikacji społecznej jest taki: Gdy ktokolwiek krytykuje politykę Prawa i Sprawiedliwości, nazywaną ugodową wobec Ukrainy, gdy ktokolwiek krytykował Lecha Kaczyńskiego za to, że zaciskał zęby i jechał na spotkanie z prezydentem Juszczenką i nie podnosił przy każdej okazji problemu odpowiedzialności Ukraińców za rzeź wołyńską i nie podnosił przy każdej okazji problemu kultywowania tradycji banderowskiej na Ukrainie, gdy ktoś krytykuje tę politykę, to my nigdy nie wiemy, czy robi to z dobrych intencji, bo ma instynkt narodowy, patriotyczny, bo jest dziedzicem dobrych tradycji naszej kresowej przeszłości. Czy jest po prostu, jak się dzisiaj mówi, rosyjskim płatnym trollem, albo też nieopłacanym wolontariuszem, po prostu, agentem wpływu. Tego nie wiemy, bo metodami analizy „po symptomach”, po objawach, nie możemy tego ustalić.
Natomiast wystarczyło trochę uważniej obserwować media społecznościowe, polski internet, facebook, twitter, wiele innych różnych portali po rozpoczęciu rosyjskiej agresji na Ukrainę, żeby zobaczyć wysyp aktywności, która miała na celu skłócić Polaków i Ukraińców. Dla wielu osób, które kierują się swoją świadomością historyczną bardzo trudno jest stosować myślenie strategiczne, tzn. że jeśli chcemy osiągnąć długofalowo bezpieczeństwo Polski i przestrzeń dla gospodarczej współpracy i, powiedzmy wprost, ekspansji naszych firm na tym wielkim, ale zdegradowanym instytucjonalnie przez grupy oligarchiczne rynku, to musimy wypracować pewne formy przezwyciężenia przeszłości
– powiedział.
Z punktu widzenia sprawności komunikacyjno-manipulacyjnej rosyjskiej wojny informacyjnej oni dobrze rozumieją, że mało który Polak, poza idiotą, zrozumie i przyjmie, że Rosja jest lepszym ładem społecznym niż ład amerykański, czy zachodnioeuropejski. Mało kto będzie podatny na argumenty, że my Słowianie musimy się trzymać razem, czyli nawet jeśli na wschód od nas są bandyci, to musimy się z nimi trzymać, bo są Słowianami. Rozsądny Polak uzna, że jesteśmy częścią dziedzictwa cywilizacji łacińskiej i ta cywilizacja tworzy przestrzeń wolności. […] Tutaj prorosyjska propaganda nie ma pola manewru, natomiast ma pole manewru tam, gdzie w społeczeństwie polskim istnieje pewne rzeczywiste podglebie, pewne bolesne rany.
Prof. Andrzej Zybertowicz zwrócił uwagę, że przez pierwsze 20 lat transformacji w przestrzeni publicznej i edukacyjnej prawie nie mówiło się o rzezi wołyńskiej, więc ten temat nie został przepracowany zarówno miedzy nami samymi, jak i z Ukraińcami. I w tę bolesną ranę wchodzi rosyjska propaganda.
Jeśli chcielibyśmy przyjąć jakąś ogólną regułę, heurystykę rozpoznawania aktywności trolli i agentów wpływów prorosyjskich, zastanawiali się na jakich portalach, w jakich mediach oni są obecni, to ja myślę, że tam, gdzie stanowisko rzekomego patriotyzmu interesu narodowego jest doprowadzane do skrajności, to mamy do czynienia z podpowiedziami, które nie służą naszemu interesowi narodowemu. Bo we współczesnym świecie interes narodowy musi polegać na zdolności strategicznego manewrowania i opóźniania w czasie pewnych postulatów, czekania gdy warunki będą właściwe. Przechodząc do tematu negocjacji przed szczytem NATO, prof. Zybertowicz zaznaczył, że prawie rok temu, gdy Andrzej Duda zostawał prezydentem a PiS przejmowało władzę, nie było przesądzone, że oddziały NATO-wskie będą rozmieszczone w krajach bałtyckich i Polsce.
Szczyt w Newport zakończył fazę rozlazłości w NATO. […] Zaczęto zwiększać poziomy gotowości, czyli w istocie skracać czas niezbędnego reagowania procedur NATO-wskich, w tym ściśle militarnych na wypadek, gdyby któryś z krajów NATO-wskich był zaatakowany.
Ale dopiero w lutym bieżącego roku na spotkaniu ministrów obrony narodowej w Brukseli przesądzone zostały te decyzje, które kilka dni temu zostały w Warszawie podpisane. Przesądzone, ale nie rozstrzygnięte w sensie wykonawczym, bo gdyby się okazało, że po drodze do szczytu udałoby się przeciwnikom wzmocnienia NATO spowodować prowokacje, gdyby ci, którzy życzą źle naszemu krajowi spełnili swoje marzenia, że rząd Prawa i Sprawiedliwości nie potrafi tak złożonego logistycznie przedsięwzięcia jak ten szczyt przeprowadzić sprawnie, bezpiecznie, gdyby udał się jakiś cyberatak wyłączający np. prąd w części Warszawy, a takie scenariusze także były rozważane, to mogłoby się okazać, że decyzje z lutego z Brukseli wcale nie zostałyby tak płynnie, spokojnie wprowadzone w życie.
Dalszy ciąg na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/300528-prof-zybertowicz-w-klubie-ronina-tylko-idiota-przyjmie-ze-rosja-jest-lepszym-ladem-spolecznym-niz-lad-amerykanski