Ach, jeszcze sprawa słów Baracka Obamy, który - zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami - zwrócił uwagę na chaos wokół Trybunału Konstytucyjnego. Słowa Obamy będą wiatrem w żagle dogasającego KOD i „obrońców demokracji”. Wystarczą pewnie na tydzień-dwa, ale tak się stanie.
Nie można przemilczeć tej sprawy, nie ma też co udawać, że nic się nie stało - wypowiedź amerykańskiego prezydenta poszła w świat, a fakt, że do niej doszło świadczy o pewnej porażce polskiej dyplomacji. Być może gra jest warta świeczki, ale nie ma co kryć, że koszta są dość wysokie, bo sprawa zapewne wróci w codziennych relacjach na linii Polska - USA (inna rzecz, ile w tej „trosce” Obamy jest szczerości…).
Niemniej jednak sprowadzanie szczytu NATO w Warszawie do kilku zdań Obamy o TK to nieporozumienie. Jedna stacja udaje, że słów o TK nie było, druga przekonuje, że szczyt NATO to wyłącznie sprawa Trybunału. Szaleństwo.
Polskie państwo zyskało realnie całkiem sporo, w czym zasługa wielu ekip i polityków. Sporo zyskali też aktualnie rządzący, bo atmosfera szczytu jest bardzo dobra, rzeczowa, a w kuluarach dyskutuje się (także na bilateralnych spotkaniach) o wielu istotnych sprawach. Z kolei zwrócenie uwagi Obamy na sprawę TK chwały nie przynosi, ale końcem polskiego państwa nie jest. Jak pisze Jędrzej Bielecki, spór o TK w żaden sposób nie wpłynął na wsparcie Amerykanów.
Miło jest okładać się kijami bejsbolowymi, ale może choć czasem wypadałoby sięgnąć po mniejszą broń?
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ach, jeszcze sprawa słów Baracka Obamy, który - zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami - zwrócił uwagę na chaos wokół Trybunału Konstytucyjnego. Słowa Obamy będą wiatrem w żagle dogasającego KOD i „obrońców demokracji”. Wystarczą pewnie na tydzień-dwa, ale tak się stanie.
Nie można przemilczeć tej sprawy, nie ma też co udawać, że nic się nie stało - wypowiedź amerykańskiego prezydenta poszła w świat, a fakt, że do niej doszło świadczy o pewnej porażce polskiej dyplomacji. Być może gra jest warta świeczki, ale nie ma co kryć, że koszta są dość wysokie, bo sprawa zapewne wróci w codziennych relacjach na linii Polska - USA (inna rzecz, ile w tej „trosce” Obamy jest szczerości…).
Niemniej jednak sprowadzanie szczytu NATO w Warszawie do kilku zdań Obamy o TK to nieporozumienie. Jedna stacja udaje, że słów o TK nie było, druga przekonuje, że szczyt NATO to wyłącznie sprawa Trybunału. Szaleństwo.
Polskie państwo zyskało realnie całkiem sporo, w czym zasługa wielu ekip i polityków. Sporo zyskali też aktualnie rządzący, bo atmosfera szczytu jest bardzo dobra, rzeczowa, a w kuluarach dyskutuje się (także na bilateralnych spotkaniach) o wielu istotnych sprawach. Z kolei zwrócenie uwagi Obamy na sprawę TK chwały nie przynosi, ale końcem polskiego państwa nie jest. Jak pisze Jędrzej Bielecki, spór o TK w żaden sposób nie wpłynął na wsparcie Amerykanów.
Miło jest okładać się kijami bejsbolowymi, ale może choć czasem wypadałoby sięgnąć po mniejszą broń?
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/300028-rownolegle-swiaty-i-dwa-szczyty-nato-w-warszawie-czy-znajdziemy-wspolny-mianownik-chocby-co-do-fundamentow?strona=2