Polska wciąż w budowie. Państwo polskie jest nadal źle ustawione

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
rys. Andrzej Krauze
rys. Andrzej Krauze

Państwo polskie jest nadal źle ustawione. Możemy dawać 500+, możemy obniżyć wiek emerytalny i podwyższyć kwotę od podatku oraz spełnić wszystkie obietnice wyborcze, ale gdy nie postawimy społeczeństwu wymagań, nie nakreślimy zadań i nie podniesiemy na właściwy poziom świadomości narodowej, czeka nas nieuchronna klęska. Po prostu, nie wytrzymamy naporu wewnętrznego bałaganu i zewnętrznej dezinformacji. W tym względzie najważniejsze są: rzetelna wiedza, właściwa informacja i polska świadomość. Ktoś zauważy, że domaganie się takiego uporządkowania nie jest popularne bo najważniejsza jest gospodarka lub dobrobyt, bo jeżeli chce się wygrać następne wybory to społeczeństwo trzeba traktować jak przygłupów, bo… itd.

No, dobrze, ale to są argumenty ślepego, bo jeżeli zawali się światowa gospodarka, a szanse na to są coraz większe, to będziemy musieli odwołać się do jakiejś wspólnej wartości bazowej. Taką wartością, niemal od początku świata, jest własna kultura i identyfikacja z nią; a potem własne państwo i jego możliwości obronne; lojalność obywatela i stosowna do tego odpowiedź jego państwa w obronie całego społeczeństwa. Jeżeli ktoś uważa, że nie jest to prawdą, że zbędne są mu przykłady z historii, że celowe ataki na Polskę, budowanie wewnętrznej V kolumny to tylko taka zabawa; że świat szczęśliwości będzie trwał wiecznie, że Europa, w tym Polska, nasilający się kryzys przejdą bezboleśnie, to niech lepiej od razu przeniesie się w krainę wiecznych łowów, bo tu nieuchronnie zastanie go piekło.

Nic nie dzieje się przypadkowo, polskie społeczeństwo stoi przed wielka próbą solidarności, wspólnoty działania i dużych wyrzeczeń. Społeczeństwo II RP zdało swój egzamin w okresie II wojny znakomicie. Natomiast atomizacja dzisiejszego społeczeństwa jest ogromna. Dodatki zasilające budżet rodzinny są bardzo ważne, mogą uspokoić nastroje społeczne, ale nie można je nazywać rozwiązaniami systemowymi, bo po pierwsze: zostaną przejedzone, a po drugie – nie generują nowej myśli, prócz tej, „że chcę jeszcze”. Dopiero połączenie dodatków rodzinnych i przywrócenie prawdy kulturowej w nauczaniu i informacji oraz odłączenie od informacji sensacyjnych treści, pozwoli spiąć te działania w jedną całość i nazwać reformą. Bez tych elementów Polacy nie zrozumieją własnych dziejów ani nawet nie dowiedzą się za co otrzymali pieniądze.

Stan polskiej dyskusji

W Rzeczpospolitej Obojga Narodów spoiwem wielości kultur narodowych i różnorodności nauczania był szacunek do Rzeczypospolitej. To właśnie on spinał w całość tamto państwo i co więcej, wyznaczał zachowania, które wyróżniają nas po dzień dzisiejszy. Trwanie naszej kultury domaga więc demokracji (tłumiono ją podczas zaborów, w PRL, a w tzw. III RP zmieniono w anarchię), patriotyzmu (niszczono go niemal przez 300 lat), otwartości (ośmieszono ją i zmieniono w naiwność) oraz dobrego wykształcenia i wychowania jako budulca kulturowej świadomości (na tej płaszczyźnie od ponad 200 lat, z wyjątkiem II RP, trwa prawdziwa wojna). Aby więc obalić I RP, pomijając względy oczywiste, w pierwszej kolejności należało zniszczyć ów szacunek do Rzeczypospolitej, obniżyć poziom wykształcenia, zniszczyć patriotyzm i zabrać własność.

II RP potrzeba utrzymania niepodległości i poczucie tożsamości płynęły w krwiobiegu ówczesnej inteligencji. Potem była klęska w II wojnie, porównywalna z kompletną klęską szlachty czeskiej pod Białą Górą w 1620 r. (tego powszechnie nie dostrzegamy), okres komuny i okres tzw. III RP, w której cały 1000-letni dorobek polskiej kultury poddawany jest działaniu kwasu solnego. I nie ma co ukrywać, że dziś mamy trudności nie tylko z szacunkiem dla Polski (jako wspólnoty), ale również z jej nazwaniem. Podobnie jest z potrzebą suwerenności, o której mówił Jarosław Kaczyński na ostatniej konwencji programowej w Warszawie. Nieco lepiej jest z poczuciem tożsamości, ale i tu ów stan przypomina mi pewną długą dyskusję na temat ziem zachodnich, w której rozmówca na koniec zapytał szczerze: a co to są ziemie zachodnie? Taki stan umysłu wymaga spójnej edukacji.

Ośrodek władzy, bez którego nie może istnieć państwo, zaczyna się odradzać. Jego kształt nie jest jeszcze wyraźny. Wyraźny jest natomiast jarmark lobbystów – na każdym poziomie: gospodarczym, politycznym, partyjnym, prywatnym, wojskowym, a nawet patriotycznym. Każdy chce być lepszy od drugiego, niezależny i samorządny. Każdy potrzebuje pieniędzy. Większość kombinuje jak może, ciągnie w swoją stronę i zamyka się we własnym getcie – aby przetrwać, przeżyć lub pożyć. Słuchanie dyskusji polityków – męczy, eksperci dzielą się na lewicowych, prawicowych i oryginałów. Jest mnóstwo gazet partyjnych, branżowych, tabloidów – większość z obcym kapitałem, które wychodząc przez lata ukształtowały gusty czytelników. I teraz te gusty tworzą kolejne zapory i koterie. Anarchię z niewiadomych powodów nazwano demokracją. Powstał więc niesamowity bałagan, szum informacyjny, z którego nie sposób wyciągnąć logicznych wniosków. Nie ma myśli ani szacunku do Polski, ale za to zawsze ktoś komuś chce dołożyć lub na kimś się odegrać. Społeczeństwo, jak było zdezorientowane, tak i jest nadal. Państwo nie panuje jeszcze nad niczym, a wolny rynek daje nieograniczone możliwości, pobudza kreatywność – czasami aż do zatracenia. Ale na tle tego wszystkiego już zaczyna wyłaniać się jakaś pierwsza kadrowa. Pojawiają się pierwsze ciekawe rozsądne rozmowy, formacyjne audycje, odpowiedzialni ludzie. Z wielkimi oporami zaczyna pojawiać się wspólnota myślenia, ale bez dalszej formacji, może okazać się taką samą, jak w czasie Solidarności, kiedy to wydawało nam się, że reprezentujemy monolit.

I tego nie można zmarnować. Państwo jest największym przedsiębiorstwem, które zbiera od nas podatki, jest kustoszem i depozytariuszem całej przeszłości i całego narodowego doświadczenia – kultury narodowej, dobrej gospodarki, myśli politycznej i obronnej, ma więc obowiązek rozwijać to wszystko, by potomnym, z nawiązką, przekazać spójne dzieło. Obowiązek ten wypełnia rząd, ministrowie, dyplomaci, dyrektorzy, dziennikarze, prawnicy, lekarze, a wraz z nimi cały odpowiedzialny naród. Reforma szkolnictwa jest ważna, ale ważniejsza jest treść nauczania, bo od niej zależy przyszłość państwa i narodu. W okresach, gdy Polski nie było lub był okupowana, Polacy uczyli się w kółkach samokształceniowych, na kompletach lub samodzielnie… Podobnie jest z pozostałymi reformami, które powinny tworzyć współczesną polską rzeczywistość. O wyjściu z kryzysu ostatecznie nie zadecyduje to, co jest na papierze, lecz to, co jest w głowach i sercach. Przyszłość Polski zależy od jakości ludzi, ich mądrości, zdolności przewidywania i wzajemnej odpowiedzialności.

Powstaje ośrodek władzy, ale nadal nie słychać o powołaniu dużej gazety państwowej na dobrym poziomie z reportażystami kursującymi po Polsce i docierającymi do każdego ważnego wydarzenia, z reportażami, które przekładają się na bezpośredni kontakt ze społeczeństwem. Radio stało się narzędziem do biernego słuchania, TV do oglądania. Obydwa podmioty są łatwe w odbiorze, i jak dotąd bardziej otumaniały niż formowały. Gazeta ma inne zadanie. Wymaga pracy, głębszego myślenia, umiejętności pisania, a więc szerszej selekcji faktów i lepszego wykształcenia; wyzwala poczucie odpowiedzialności za słowo, wspólnotę i materiał publicystyczny lub naukowy, zostaje na papierze i tworzy środowisko, konsoliduje je. Bez poważnej gazety trudno się obejść, tak samo, jak bez dobrej książki. Jeżeli takiego nawyku społeczeństwo nie ma, trzeba go wprowadzić, bo on wyznacza pewien poziom. Nie czytają tylko niewolnicy.

Podsumowanie

Rozchwianie struktur państwowych i polskiej świadomości narodowej są zastraszające. To, co stało się w Poznaniu, przy okazji obchodów rocznicy Poznańskiego Czerwca 1956, ma charakter symptomatyczny. Formalnie poszło o apel poległych, w którym miano odczytać również listę ofiar smoleńskich z 2010 r…. PiS doskonale wiedział o skali zagrożenia i mógł ograniczyć się do ofiar z 1956 r. Jednak skala zjawiska okazała się niewspółmierna do winy i samych obchodów. Małe partykularyzmy uzyskały rangę niemal bitwy o niepodległość. W tym konflikcie Wielki Poznań czasów myśli organicznikowskiej, spółdzielczości, Powstania Wielkopolskiego i czerwca 1956 r. został pohańbiony, ujawniły się różnice pozaborowe i te z okresu II RP. Zagrała tu buta podszyta pruską podszewką (do Strzałkowa, a dalej, to już dzicz). Można wstrzymać występ jakiejś grupy grajków, ale zablokować hymn Polski i Węgier, jako symbol wspólnej przyjaźni i uczczenia pamięci ofiar z 1956 r., zalatuje bardziej odwołaniem się do Księstwa Poznańskiego, niż współczesnej Polski. I trzeba powiedzieć jasno, ten wybryk poznański może powtórzyć się w innym miejscu dawnego zaboru pruskiego (patrz RAŚ). W Poznaniu uwolniły się wewnętrzne napięcia, które dają obraz podziału Polski i stanu przygotowania do bycia wspólnotą narodową. Miejmy nadzieję, że odpowiedzialni Starzy Wielkopolanie dadzą sobie z tym radę.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych