"Czy Polacy mogą zbudować wspólnotę polityczną? Tak, pod warunkiem wymiany dzisiejszych elit na nowe, propolskie"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Tomasz Gzell
fot. PAP/Tomasz Gzell

By zrozumieć co robi PiS, trzeba zastanowić się dla kogo i dlaczego to robi. Ci, których nie stać na taką refleksję muszą zostawić władzę innym. Godniejszym. Ludziom takim jak choćby grupa senatorów z  PiS, którzy podpisali się pod projektem uchwały wzywającej KNF, UOKiK i Prokuratora Generalnego do wyeliminowania z obrotu prawnego Polsce umów kredytowych, indeksowanych lub denominowanych w walucie obcej w walucie obcej, zawierających niedozwolone klauzule umowne. Skoro w Europie takie instrumenty finansowe są zakazane, wydawać by się mogło, że w Polsce wszyscy są zwolennikami zmiany, krzywdzącego Polaków prawa. Ale nie, dziennikarze elit wolą mówić fałszywie o „pomocy frankowiczom”, byle tylko nie dotknąć sedna sprawy, czyli traktowania Polski przez „europejskich przyjaciół” jak państwa drugiej kategorii. Lepiej szczuć, że „frankowicze” teraz płacą za wcześniejszą zachłanność, a nie nazywać sprawy po imieniu, że to po prostu ludzie oszukani przez banki, a więc instytucje nadzorowane przez państwo. Czy te i wiele innych przykładów nie stanowią wystarczającego powodu, by racje Polaków były reprezentowane przez elitę działającą w ich interesie? Tak, dlatego PiS zapowiada między innymi repolonizację mediów.

Przywoływany wcześniej profesor prawa z Galicji dowodzi dalej, że PiS, zdobywając władzę pozbawiła się prawa przekonywania wyborców do zmiany konstytucji. Pomijając rację stron, toczących spór o stanowienie o Trybunale i o stanowienie przez Trybunał, profesor pisze: ”Jeśli więc w wyniku wyborów odczytać ową „wolę suwerena”, to w wyborach pozwolił on PiS rządzić w ramach zakreślonych konstytucją.” Wola suwerena jest w cudzysłowie i tu nasuwa się komentarz, że tak jak o elegancji stanowią szczegóły ubioru, tak o  prawdzie intencji sposób określania adwersarza. A dalej prawnik z tytułem sprowadza tekst do inwektyw i tęsknoty za czasami, kiedy władza pozwalała na eliminowanie niepokornych dyskutantów osadzaniem w szpitalach psychiatrycznych. Profesor pisze o obietnicach wyborczych PiS: ” …Czy obiecywało…, że wśród ministrów znajdą się oczywiści idioci albo ludzie o zdecydowanie zaburzonej psychice?” I jak zawsze w przypadku osób namaszczonych przez samych siebie, unika argumentów. W końcu pan profesor jest sam dla siebie argumentem. Tak, elity III RP jawią się jako ludzie chorzy z nienawiści do demokracji, dlatego że może ona, z woli wyborców, tworzyć rzeczywistość poza ich kontrolą.

I jeszcze raz zacytuję profesora, jednego z wybrańców III RP: ” Taki styl sprawowania władzy gawiedzi się podoba. W „obronie prostego człowieka” PiS przyłoży to sądom, to komornikom, to adwokatom, to znów bankierom, zagranicznym kapitalistom czy brukselskim biurokratom. A wszystko podlewane jest hurrapatriotycznym sosem”.

Jednym z podstawowych i zarazem najważniejszym warunkiem by dać elitom czyli reprezentantom prawo do reprezentowania jest szacunek dla nominacji i dla dającego tę nominację. Bez tego nie ma rzeczywistej demokracji, jest tylko na papierze. Gdyby nie samozadowolenie i bezkrytycyzm elit IIIRP, wybory w czerwcu `89 byłyby sygnałem do zmiany rzeczywistości na żądaną przez Polaków, a nie na ustaloną w Magdalence. Dlatego nie wolno powtórzyć błędu sprzed lat. Dlatego w Polsce konieczna jest publiczna ocena elit III RP i płynących z jej działania konsekwencji. A jak doprowadzić do wymiany elit? Wystarczy, że PiS zrealizuje swoje obietnice wyborcze i przygotowany program. Tylko tyle i aż tyle.

« poprzednia strona
123

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych