Roman Giertych, rywalizujący (w mojej ocenie) z Kazimierzem Marcinkiewiczem i Michałem Kamińskim o autorstwo najbardziej żenującej wolty politycznej w III RP, podzielił się w internecie swoją diagnozą politologiczną:
Chodzę od początku na marsze KOD. Co rzucało się w oczy dziś, to rosnące wkurzenie ludzi. Na miejscu JK zacząłbym się bać. Rebelia narasta
— napisał. Przyjęto to drwinami. Podobnie jak słowa Ryszarda Petru o konieczności „rewolucji”:
CZYTAJ: Petru nawołuje do przewrotu: „Być może potrzebna będzie rewolucja, by obalić rząd ‘dobrej zmiany’”
Nawet Paweł Kukiz, niedawno przybijający „piątkę” z Petru, nie wytrzymał i zakpił: „Ryszardzi, prowadź!”
CZYTAJ O SPRAWIE: Kukiz kpi z Petru: Prowadź ku rewolucji!
Co ciekawe jednak, te próby zaostrzania tonu po raz pierwszy od dawna nie spotykają się z jednoznacznym aplauzem w samym froncie obrony patologii III RP. Wyraźnie po rozum do głowy poszedł Grzegorz Schetyna, który zdaje się dostrzegać iż program totalnej opozycji to dla niego droga do samozagłady. Jak pisałem już na tych łamach, skoro wszyscy mają stać w jednym szeregu pod wodzą pana Kijowskiego, to wielki klub Platformy waży tyle samo co malutki Nowoczesnej, a szef Platformy tyle samo co lider „Domu Wszystkich Polska” Ryszard Kalisz.
Schetyna ma na plecach żądną odwetu Ewę Kopacz, więc musi postępować ostrożnie. Wyraźnie jednak daje do zrozumienia, że w opcję szybkiego przewrotu nie wierzy.
Uważam, że nie będzie przedterminowych wyborów . Jeżeli ktoś trzyma kciuki i zaklina rzeczywistość, to mówię: decyzja jest w długopisie Jarosława Kaczyńskiego. To wszystko jest taką polityczną pozą. Trzeba ciężko pracować, żeby odbudować zaufanie
— powiedział przedwczoraj.
Warto tu też odnotować wypowiedź Stanisława Tyma, który ogłosił iż zaczyna dbać o zdrowie, bo chce doczekać czasów gdy runą rządy PiS, a wróci stare. Z kontekstu wynika, że liczy się z długim okresem oczekiwania.
Taki ton pobrzmiewa też u wicenaczelnego gazety Michnika, Jarosława Kurskiego, który ogłosił, że
„nie wiem kiedy, nie wiem jak, ale kiedyś zwyciężymy”.
To masło maślane, bo jest jasne, że kiedyś obecna opozycja może zwyciężyć. Na tym polega w końcu demokracja. Ale Kurski w ten sposób mówi nam coś ważniejszego. Przecież stawką powyborczej akcji, tej rozpętanej kłamliwej histerii, w kraju i za granicą, z użyciem wszystkich możliwych środków, było co innego: szybki (może i krwawy) przewrót. Trudno zrozumieć jak można było w to wierzyć, ale oni wszyscy uwierzyli. Dziś ta wizja staje się nierealna nawet dla liderów „totalnej” opozycji, a marsze i wiece KOD powoli przechodzą w rytuał wąskiej grupy, bez większej energii społecznej.
Mandat społeczny prezydenta Andrzeja Dudy i partii Jarosława Kaczyńskiego okazał się tym razem silniejszy niż wszystkie razem wzięte zasoby establishmentu III RP. To cieszy. Ale nie miejmy złudzeń: ci ludzie pokazali nam, że są zdolni do wszystkiego. Od kopiowania metod Targowicy po opluwanie własnego kraju, opowiadania o żywej demokracji jako o autorytarnym reżimie. Siła tej zdrady wskazuje, że próbom naprawy polskiego państwa będą do końca rzucali kłody pod nogi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/295644-czesc-opozycji-juz-wie-ze-rzady-pis-sa-na-dluzej-ale-do-metod-targowickich-pewnie-nie-raz-wroca
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.