Ale nie ma się co dziwić, skoro jedyną odpowiedzią partii III RP na propozycje PIS jest krzyk o tym, że „to się nie uda”, że mamy autorytaryzm, że trzeba pojawić się na sobotnim marszu KOD i nawoływać do publikacji wyroku TK. Oczami wyobraźni widzę, jak mieszkańcy Leszna, Wałbrzycha czy Sanoka - ci bez sympatii partyjnych i bez większych złudzeń co do polityki - z radością przyjmują tak skonstruowaną ofertę pana Petru i madame Kopacz.
A wystarczyło, by ludzie Platformy posłuchali uważnie nagrań zarejestrowanych przy okazji afery taśmowej…
Bartłomiej Sienkiewicz jasno i, wydaje się, celnie diagnozował wówczas sytuację. Jego „analizie” wygłoszonej przy dobrym winie warto poświęcić nieco więcej czasu. W skrócie polegała ona na prostym założeniu: Polacy najedli się już byciem Europejczykami, orlikami pod blokiem czy „Polską w budowie”. Polacy chcą odczuć sukces III RP w portfelu, w codziennym życiu. I choć diagnozę sformułował polityk PO, to PiS znalazło odpowiedź na tę potrzebę:
Powtarzam, że mamy bardzo wiele spraw do załatwienia, ale też bardzo dużo szans do wykorzystania. Choćby sprawa dróg lokalnych, które musimy wreszcie zacząć na dużą skalę remontować, a w wielu wypadkach wręcz odbudowywać
— mówił w wywiadzie z „wSieci” Jarosław Kaczyński.
Takimi pomysłami jak 500+, Mieszkanie+ czy planem odbudowy lokalnych dróg PiS zbudowało sobie swoiste bypassy w kontaktach z wyborcami, otwierając zupełnie nowe pole prowadzenia polityki, a przy tym blokując opozycję. Prawo i Sprawiedliwość dotarło ze swoim przekazem bez wielkiego wsparcia w mediach, bez autorytetów chwalących PiS w kolejnych spotach i na billboardach, bez większej promocji i reklamy. A jednak się udało. Wystarczy wyjechać z warszawskiego Wilanowa, by przekonać się, że Polacy - w Polsce powiatowej, najczęściej wzruszającej ramionami na sejmowe przepychanki i politykę w Warszawie - naprawdę żyją na co dzień tematami „narzuconymi” przez rząd. Jedni nazwą to „kupowaniem głosów”, drudzy prawdziwą i jakże spóźnioną odpowiedzią na rzeczywiste problemy Polaków.
Pozytywny odzew i dotarcie ze swoimi pomysłami do naprawdę szerokiego odbiorcy ma jednak i drugą stronę medalu. To od skuteczności takich programów jak 500+ czy Mieszkanie+ - a nie wyniku batalii o TK czy sporu z KE - będzie zależał los rządu i końcowa ocena władzy sprawowanej przez PiS. Jeśli, odpukać, 500 Plus będzie musiał zostać zawieszony z powodu braków środku w budżecie czy kryzysu finansowego, nikt tego nie przetłumaczy zirytowanym wyborcom. Gdyby miało się okazać, że Mieszkanie+ pozostanie realną ulgą tylko na papierze, politykom PiS będzie to wypominane do samego końca ich rządów. Przykłady można mnożyć.
Na razie jednak drużyna Jarosława Kaczyńskiego nie wykłada się w najważniejszych kwestiach. Pogubiona w wewnętrznych sporach opozycja nie ma adekwatnej odpowiedzi na propozycje PiS, a już dziś widać, że wrzask o końcu demokracji pociągnie za sobą jedynie część wyborców i nie zda egzaminu. Trochę jak z kampanijnym straszeniem PiS - ilekroć ktoś zwracał uwagę, że to nie działa, odpowiedzią było jeszcze więcej tego samego. Dziś jest podobnie: każdy głos rozsądku sugerujący zakończenie przekazu o „autorytaryzmie Kaczyńskiego” jest zagłuszany coraz głośniejsze powtarzanie tego jak mantry.
Nie do końca z własnej winy, ale opozycji w ciągu najbliższych godzin wyjdzie następujący scenariusz: na konkretny program związany z mieszkaniami (a wcześniej 500+) odpowiedzią będzie marsz KOD. Proszę to przetłumaczyć rodzinie z Myszkowa z trójką dzieci czekającej na zdolność kredytową. Na pewno wzruszą się przemówieniami Kijowskiego, Petru i Kopacz.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ale nie ma się co dziwić, skoro jedyną odpowiedzią partii III RP na propozycje PIS jest krzyk o tym, że „to się nie uda”, że mamy autorytaryzm, że trzeba pojawić się na sobotnim marszu KOD i nawoływać do publikacji wyroku TK. Oczami wyobraźni widzę, jak mieszkańcy Leszna, Wałbrzycha czy Sanoka - ci bez sympatii partyjnych i bez większych złudzeń co do polityki - z radością przyjmują tak skonstruowaną ofertę pana Petru i madame Kopacz.
A wystarczyło, by ludzie Platformy posłuchali uważnie nagrań zarejestrowanych przy okazji afery taśmowej…
Bartłomiej Sienkiewicz jasno i, wydaje się, celnie diagnozował wówczas sytuację. Jego „analizie” wygłoszonej przy dobrym winie warto poświęcić nieco więcej czasu. W skrócie polegała ona na prostym założeniu: Polacy najedli się już byciem Europejczykami, orlikami pod blokiem czy „Polską w budowie”. Polacy chcą odczuć sukces III RP w portfelu, w codziennym życiu. I choć diagnozę sformułował polityk PO, to PiS znalazło odpowiedź na tę potrzebę:
Powtarzam, że mamy bardzo wiele spraw do załatwienia, ale też bardzo dużo szans do wykorzystania. Choćby sprawa dróg lokalnych, które musimy wreszcie zacząć na dużą skalę remontować, a w wielu wypadkach wręcz odbudowywać
— mówił w wywiadzie z „wSieci” Jarosław Kaczyński.
Takimi pomysłami jak 500+, Mieszkanie+ czy planem odbudowy lokalnych dróg PiS zbudowało sobie swoiste bypassy w kontaktach z wyborcami, otwierając zupełnie nowe pole prowadzenia polityki, a przy tym blokując opozycję. Prawo i Sprawiedliwość dotarło ze swoim przekazem bez wielkiego wsparcia w mediach, bez autorytetów chwalących PiS w kolejnych spotach i na billboardach, bez większej promocji i reklamy. A jednak się udało. Wystarczy wyjechać z warszawskiego Wilanowa, by przekonać się, że Polacy - w Polsce powiatowej, najczęściej wzruszającej ramionami na sejmowe przepychanki i politykę w Warszawie - naprawdę żyją na co dzień tematami „narzuconymi” przez rząd. Jedni nazwą to „kupowaniem głosów”, drudzy prawdziwą i jakże spóźnioną odpowiedzią na rzeczywiste problemy Polaków.
Pozytywny odzew i dotarcie ze swoimi pomysłami do naprawdę szerokiego odbiorcy ma jednak i drugą stronę medalu. To od skuteczności takich programów jak 500+ czy Mieszkanie+ - a nie wyniku batalii o TK czy sporu z KE - będzie zależał los rządu i końcowa ocena władzy sprawowanej przez PiS. Jeśli, odpukać, 500 Plus będzie musiał zostać zawieszony z powodu braków środku w budżecie czy kryzysu finansowego, nikt tego nie przetłumaczy zirytowanym wyborcom. Gdyby miało się okazać, że Mieszkanie+ pozostanie realną ulgą tylko na papierze, politykom PiS będzie to wypominane do samego końca ich rządów. Przykłady można mnożyć.
Na razie jednak drużyna Jarosława Kaczyńskiego nie wykłada się w najważniejszych kwestiach. Pogubiona w wewnętrznych sporach opozycja nie ma adekwatnej odpowiedzi na propozycje PiS, a już dziś widać, że wrzask o końcu demokracji pociągnie za sobą jedynie część wyborców i nie zda egzaminu. Trochę jak z kampanijnym straszeniem PiS - ilekroć ktoś zwracał uwagę, że to nie działa, odpowiedzią było jeszcze więcej tego samego. Dziś jest podobnie: każdy głos rozsądku sugerujący zakończenie przekazu o „autorytaryzmie Kaczyńskiego” jest zagłuszany coraz głośniejsze powtarzanie tego jak mantry.
Nie do końca z własnej winy, ale opozycji w ciągu najbliższych godzin wyjdzie następujący scenariusz: na konkretny program związany z mieszkaniami (a wcześniej 500+) odpowiedzią będzie marsz KOD. Proszę to przetłumaczyć rodzinie z Myszkowa z trójką dzieci czekającej na zdolność kredytową. Na pewno wzruszą się przemówieniami Kijowskiego, Petru i Kopacz.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/295372-rzad-plus-czyli-tk-na-kamczatce-pis-otwiera-nowe-pole-prowadzenia-polityki-i-nie-daje-miejsca-na-ruch-opozycji?strona=2