Między drogą Kaczyńskiego a podszeptami z Czerskiej. Schetyna jest dziś skazany na konflikt z KOD i "GW". Albo na klęskę

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Fratria/Julita Szewczyk
Fot. Fratria/Julita Szewczyk

Schetyna ma z tym wielki problem. O ile PJN czy Solidarna Polska nie cieszyły się dużym poparciem społecznym, a wsparcie od systemu III RP było jedynie sztuczną kroplówką, która z czasem musiała się skończyć, o tyle KOD, Nowoczesna czy nawet partyjki i ruchy w stylu planktonu na lewicy są dla szefa Platformy poważnym wyzwaniem. Tam tli się życie i emocje społeczne, tam jest wsparcie głównych mediów, tam jest nadzieja na jakieś „nowe otwarcie” po ośmioletnich rządach Platformy, których brzemię, chcąc nie chcąc, Schetyna musi nieść na swoich plecach.

Za Schetyną przemawia dziś największy klub parlamentarny (jeśli chodzi o opozycję) w Sejmie, doświadczenie, wciąż duże pieniądze z subwencji i rozbudowane struktury w regionach. Jeśli upora się z buntem na swoim pokładzie, to wszystko to będzie mu służyć przez najbliższe lata. Z drugiej jednak strony podszepty ze strony takich środowisk jak Czerska, Wiertnicza czy kilku sponsorów-fundatorów będą szły w kierunku połączenia się z KOD i roztopienia Platformy w szerokiej koalicji.

Byłby to dla Schetyny wyrok śmierci, co rozumie sam zainteresowany, nie wchodząc do koalicji zaproponowanej przez Kijowskiego. Ale presja nie zniknie. Nie zniknie też pokusa wśród szeregowych posłów Platformy, by przeskoczyć na tratwę KOD, skoro tam dziś jest ciepłe wsparcie ze strony „Wyborczej” czy TVN. To od tego - przynajmniej w pierwszym okresie - jak Schetyna będzie umiał sobie z tym poradzić, będzie zależeć los jego partii, jego kariery i jego przyszłości w polityce. Lider PO jest dziś skazany na konflikt z KOD i „GW”. Albo na klęskę.

NASZ WYWIAD. Andrzej Halicki o tym, po co jeszcze istnieje PO i jak rywalizować z Petru i Kaczyńskim. „Tusk w Platformie to przeszłość, a powroty są trudne…”

Wracając jeszcze raz do słów Kijowskiego, warto zwrócić uwagę, że lider KOD po raz pierwszy odważył się na tak otwarty atak wymierzony w Platformę… tuż po powrocie z Brukseli i spotkania z Donaldem Tuskiem. Czyżby to były szef Platformy zasugerował Kijowskiemu taką taktykę? A może to po prostu przypadkowy zbieg okoliczności? Jedno jest pewnie - wewnętrzna walka po stronie opozycji musi trwać. I dopóki nie wyłoni się jej mniej lub bardziej naturalny przywódca, dopóty PiS może spać względnie spokojnie. Względnie, bo ostatni rok pokazał, jak kończą ci, którzy czują się zbyt pewnie.

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych