Beata Szydło jak Józef Beck, czyli ostrożnie z analogiami. Zamiast sejmowych teatrzyków, napinek, pojedynków na miny oczekiwałbym w końcu rozwiązania konkretnego problemu i przejścia dalej

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Jacek Turczyk
fot. PAP/Jacek Turczyk

Tymczasem – jak słusznie zauważył w Radiu Warszawa mój kolega redakcyjny Piotr Zaremba – PiS może samodzielnie zakończyć spór, krystalizując sytuację prawną i przywracając sprawność trybunału. Nie potrzebuje przecież opozycji do uchwalenia nowej ustawy ani podjęcia innych działań. Ba, mógłby na tym tylko zyskać, bo gdyby wytrącił z ręki argumenty gremiom unijnym, Nowoczesna i PO pozostałyby bez wsparcia i na gwałt musiałyby szukać innego punktu zaczepienia. PiS jednak ze swojej władzy nie korzysta. W części jest to może zrozumiałe, bo mamy do czynienia nie tylko ze sporem politycznym, ale także prestiżowym, w który każda ze stron zainwestowała bardzo wiele i trudno się teraz wycofać bez utraty twarzy. Tyle że PiS jest tu na znacznie mocniejszej pozycji. Po pierwsze – ma duży elektorat, gotów przyjąć każde rozwiązanie jako najlepsze i najmądrzejsze. Po drugie – to opozycja, nie rządzący, skupiają się z musu na jednym jedynym temacie. PiS ma szansę pozbawić opozycję punktu zaczepienia, a siebie samego – uciążliwego problemu.

Zamiast tego mamy granie na skrajnościach. To oczywiście nie wyklucza dalszych zakulisowych prac nad zakończeniem konfliktu, ale na pewno je utrudnia. Złym znakiem była absurdalna reakcja na niemądre słowa Billa Clintona o nadciągającej w Polsce i na Węgrzech dyktaturze. Słowa wypowiedziane w określonym kontekście wyborczym przez polityka niepełniącego żadnej funkcji zostały skomentowane w Polsce przez prezydenta, premiera i lidera partii rządzącej.

Sążnisty list wystosowała Reduta Dobrego Imienia, kierowana przez doradcę wicepremiera Glińskiego. Wszystko to zaczyna przypominać w sposób mało przyjemny – wracam do skojarzenia posła Tarczyńskiego – czasy, gdy główną strategią obronną Rzeczpospolitej było powtarzanie jak mantry frazy z piosenki Adama Kowalskiego:

Nikt nam nie ruszy nic, nikt nam nie zrobi nic,

Bo z nami Śmigły, Śmigły, Śmigły-Rydz!

Cóż, Niemcy i Sowieci się nie przestraszyli. Dziś moglibyśmy zaśpiewać:

Brukseli walenie w nas już zbrzydło,

Bo z nami jest Beata Szydło!

Albo:

Schowajcie Niemcy łeb swój świński,

Bo wiedzie Jarosław nas Kaczyński!

Obawiam się jednak, że to trochę za mało. I, prawdę mówiąc, zamiast kolejnych uchwał o suwerenności, sejmowych teatrzyków, napinek, pojedynków na miny oczekiwałbym w końcu rozwiązania konkretnego problemu i przejścia dalej. Chyba że politycy PiS pragną, aby ich czteroletnie rządy zapisały się w historii głównie pod hasłem „awantura z prof. Rzeplińskim”. Liczę jednak, że ich ambicje są większe.

« poprzednia strona
12

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych