Guzy: Sprawa TK jest tylko pretekstem do ingerowania KE w sprawy, które są wyłączną domeną suwerennych polskich organów państwa. NASZ WYWIAD

Fot. Fratria
Fot. Fratria

Zwracając się teraz w stronę Wschodu…

Odczuwa się dotkliwy brak tego, co nazywano polską polityką wschodnią, a co najlepiej rozumiał i próbować realizować śp. Lech Kaczyński. Wymiar polskiej polityki zagranicznej jest niepełny bez aktywności wobec krajów takich jak Ukraina, Białoruś, Mołdawia, kraje Kaukazu. Polityka poprzednich rządów była chaotyczna i krótkowzroczna. Mieliśmy „reset” z Rosją, absurdalne przeciwstawienie polityki „piastowskiej” polityce „jagiellońskiej”, szybko wygasłe zaangażowanie w sprawę Ukrainy i, jako generalną zasadę, rezygnację z własnej aktywności na rzecz polityki europejskiej, de facto krajów takich jak Niemcy czy Francja. Po tej dewastacji pojawiły się pierwsze jaskółki zmiany, wizyty dyplomatyczne, bardzo cenna wizyta w Kijowie polskich parlamentarzystów rozpoczynająca dialog, trudny, zwłaszcza o przeszłości, która dzieli oba narody. Ale wciąż brakuje całościowej koncepcji, zredefiniowania polityki wschodniej z uwzględnieniem aktualnej sytuacji: militarnej agresji Rosji na Ukrainie, agresywnej polityki Rosji wobec Zachodu i swoich sąsiadów, w tym wojny informacyjnej i rozbudowy agentury wpływu.

Ukraina i Białoruś to kraje, z którymi łączy nas (choć niekiedy dzieli) przeszłość, ale podstawowo w naszym i społeczeństw tych krajów interesie jest ich stabilność polityczna, społeczna i ekonomiczna oraz przyjazne relacje z Polską. Ukraina jest dla Polski potencjalnie atrakcyjnym partnerem ekonomicznym i politycznym. Białoruś jak dla żadnego innego europejskiego kraju ma dla Polski znaczenie strategiczne. Aktywna, na miarę możliwości, ale i potrzeb, polityka wobec tych krajów, nieograniczająca się do troski o naszych żyjących tam rodaków, jest niezbędna. Inaczej te kraje urządzi Rosja, lub nasi zachodni sojusznicy, z których interesami polskie nie muszą być tożsame – zwłaszcza, jeśli porozumiewać się będą z Rosją, a nie z nami.

Przenieśmy się za Ocean. Trwa kampania wyborcza. Jak wybory w USA zaważą na nasze relacje? Czego możemy oczekiwać po dwójce kandydatów?

Są bardzo, a nawet diametralnie różni. Ale przewodzić będą temu samemu krajowi, supermocarstwu i stabilnej demokracji. Już to oznacza, że są w znacznym stopniu przewidywalni. Nie tylko Hilary Clinton, która jest ucieleśnieniem amerykańskiego politycznego establishmentu, ale i bazujący na resentymentach wobec tego establishmentu, ekscentryczny Donald Trump, który zmienił się po wygranych prawyborach, a jeszcze inny będzie, jeżeli zasiądzie w Białym Domu. U Trumpa mogą niepokoić populizm, z chęcią do korzystania zbyt prostych rozwiązań, tendencje izolacjonistyczne, które mogłyby wyhamować ponowne zaangażowanie USA w naszym regionie i wreszcie brak doświadczenia międzynarodowego, zwłaszcza w kontekście relacji z Rosją. U Hilary Clinton obawiać się można pragmatyzmu, który odbywa się nieraz czyimś, np. naszym kosztem i prób wtłoczenia współczesnej polityki zagranicznej w stare koleiny, kiedy sytuacja wymaga świeżego i odważnego spojrzenia na globalną sytuację. Dla polskiego rządu i prezydenta to, z różnych powodów, trudni kandydaci do deklarowanej i pożądanej odbudowy relacji polsko-amerykańskich, zaniedbanych przez poprzednie rządy. U Trumpa przeszkadzać mogą niewiedza i brak zainteresowania zawiłymi problemami naszego regionu i Polski, u Clinton jej stereotypowe i anachroniczne widzenie tych problemów wywodzące się z okresu polskiej transformacji. Przykładem na to było łatwe przyswojenie sobie, dostarczanych przez opozycję i jej europejskich sojuszników, fałszywych, propagandowych klisz o stanie polskiej i węgierskiej demokracji, którymi Bill Clinton chciał uderzyć w Donalda Trumpa na wiecu wyborczym w New Jersey.

Osłabić niepokój może dokonana przed wyborami reorientacja polityki wobec Rosji i jej agresywnych poczynań w Europie Środkowo-Wschodniej. Ten zwrot powinien być trwały, niezależnie od wyniku prezydenckiej rywalizacji. Utrzymujące się, mimo wysiłków rosyjskiej propagandy i agentury oraz błędów w amerykańskiej polityce zagranicznej ostatnich lat, przekonanie w polskim społeczeństwie, że to Stany Zjednoczone są prawdziwym gwarantem polskiego bezpieczeństwa jest atutem. Polacy wciąż nie są antyamerykańscy jak niektóre nacje zachodniej Europy. Atutem w budowie relacji z USA będzie też deklarowana i konsekwentnie uruchamiana aktywność Polski w strukturach NATO, jak też własne wysiłki na rzecz wzmocnienia potencjału obronnego i efektywnej kooperacji na niwie wojskowej.

Czego polskiej polityce zagranicznej najbardziej brakuje do realizacji tak różnorodnych celów?

Po pierwsze aktywności, po drugie dopracowanych i konsekwentnie realizowanych koncepcji, po trzecie niezbędnej elastyczności w reagowaniu na zmieniające się sytuacje. Brak też podstawowych, sprawnych instrumentów działania. Uruchomienie zastygłej w rutynie, przyzwyczajonej do pasywności dyplomacji to podstawa. Za tym muszą iść środki, które daleko wykraczają poza utrzymanie aparatu dyplomatycznego. Polityka zagraniczna to inwestycja, która, najczęściej długofalowo, ma przynosić pożądane, choć często trudno wymierne efekty. Prowadzona jest nie tylko przez aparat państwowy, ale przez system niezależnych instytucji, organizacji włączonych w realizację państwowych celów. Obecnemu rządowi szczególnie brakuje tego zaplecza, inaczej niż opozycji. Widać to wyraźnie w kosztach wizerunkowych, które ponosi w wyniku akcji dyskredytującej nowe władze, prowadzonej przez opozycję i jej sojuszników w mediach i środowiskach opiniotwórczych zagranicą. Właśnie tam musi dotrzeć rząd z własnym, wiarygodnym przekazem, pochodzącym nie tylko z oficjalnych źródeł. Będąc w opozycji obecny obóz rządzący miał mniejsze i to od lat możliwości budowy użytecznych relacji i kanałów komunikacyjnych z zagranicą, a te, które miał, zaniedbał, koncentrując się na scenie krajowej. Teraz musi to jak najszybciej nadrobić, inaczej skuteczność jego ambitnej polityki zagranicznej stanie pod znakiem zapytania.

Rozmawiał Kamil Kwiatek

« poprzednia strona
123

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.