Jeśli ktoś miał złudzenia, że propozycja opozycji dotycząca kompromisu wokół TK to coś więcej niż polityczny teatr, to dziś tych złudzeń zapewne się pozbył. Jeśli ktoś wierzył, że opozycja szybko zewrze szeregi przeciw wspólnemu wrogowi – też musi zweryfikować swoje diagnozy…
Logika Ryszarda Petru i Grzegorza Schetyny, a także próbującego zaistnieć w roli samozwańczego mediatora – Władysława Kosiniaka-Kamysza jest doprawdy trudna do pojęcia.
Przełożenie spotkania ws. kompromisu konstytucyjnego, właśnie wtedy, gdy KE naciska na przyspieszenie porozumienia – zgadzam się z Pawłem Kukizem jest trudnym do ogarnięcia ciągiem przyczynowo-skutkowym.
No chyba, że przestaniemy się łudzić, iż te spotkania miały na celu jakiekolwiek porozumienie. Inna rzecz, że nikt z PiS-u się tam nie wybierał, a grono Petru -Schetyna - Kosiniak-Kamysz najwyraźniej jest w kontakcie i bez oficjalnych zaproszeń. A skoro tak, to było spotkanie i tak było iluzoryczne, bo trudno przypuszczać, że obecność samego Pawła Kukiza posunęłaby sprawę do przodu. Może więc wykorzystano pierwszy lepszy pretekst, by ów wątpliwy „event” odwołać? Może. Mimo wszystko, skoro opozycja chciała udawać, że wyciąga rękę do zgody – to jednak powinna być konsekwentna.
Najbardziej groteskowo w całym tym zamieszaniu wypadł lider ludowców. Jednego dnia przybywający na spotkanie z PiS, niczym samozwańczy emisariusz dobrej woli, drugiego grzecznie ramię w ramię z liderami Nowoczesnej i PO odwołujący „pojednawczy” miting.
A wyglądało, że może wywalczyć jakieś swoje pięć minut. Że zgrabnie „wyślizga” klub Kukiza z roli konstruktywnej opozycji. Jednak po dzisiejszej decyzji – będzie to o wiele trudniejsze.
Jeśli do tego wszystkiego dodać stanowcze desinteressement Grzegorza Schetyny wobec tworzenia wielkiej koalicji z KOD-em (niekoniecznie akceptowane przez całą PO) – otrzymujemy obraz zupełnie pogubionej opozycji, potykającej się o własne nogi. Lepszej, bo słabszej – PiS nie mógł sobie wymarzyć.
To zresztą było widać już na słynnym „ćwierćmilionoym” marszu - gdy stary wyjadacz Grzegorz Schetyna dał się jednym prostym gestem ograć Ryszardowi Petru i gdy wszyscy organizatorzy – omal nie pospadali ze sceny przepychając się między sobą, aby tylko zmieścić się w kadrze…
Jakże musiały zgrzytać potem za sceną piękne, białe zęby Schetyny – wyeksponowane na tysiącu plakatów, gdy polityczny „amator” Nowoczesny Ryszard jednym wezwaniem do jedności „ukradł” mu za ciężkie, partyjne pieniądze organizowany marsz…
A to przecież dopiero początek zjednoczeniowych wygibasów. Oj, niejedną jeszcze zobaczymy walkę buldogów pod dywanem zanim powstaną owe upragnione wspólne listy opozycji. O ile powstaną…
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jeśli ktoś miał złudzenia, że propozycja opozycji dotycząca kompromisu wokół TK to coś więcej niż polityczny teatr, to dziś tych złudzeń zapewne się pozbył. Jeśli ktoś wierzył, że opozycja szybko zewrze szeregi przeciw wspólnemu wrogowi – też musi zweryfikować swoje diagnozy…
Logika Ryszarda Petru i Grzegorza Schetyny, a także próbującego zaistnieć w roli samozwańczego mediatora – Władysława Kosiniaka-Kamysza jest doprawdy trudna do pojęcia.
Przełożenie spotkania ws. kompromisu konstytucyjnego, właśnie wtedy, gdy KE naciska na przyspieszenie porozumienia – zgadzam się z Pawłem Kukizem jest trudnym do ogarnięcia ciągiem przyczynowo-skutkowym.
No chyba, że przestaniemy się łudzić, iż te spotkania miały na celu jakiekolwiek porozumienie. Inna rzecz, że nikt z PiS-u się tam nie wybierał, a grono Petru -Schetyna - Kosiniak-Kamysz najwyraźniej jest w kontakcie i bez oficjalnych zaproszeń. A skoro tak, to było spotkanie i tak było iluzoryczne, bo trudno przypuszczać, że obecność samego Pawła Kukiza posunęłaby sprawę do przodu. Może więc wykorzystano pierwszy lepszy pretekst, by ów wątpliwy „event” odwołać? Może. Mimo wszystko, skoro opozycja chciała udawać, że wyciąga rękę do zgody – to jednak powinna być konsekwentna.
Najbardziej groteskowo w całym tym zamieszaniu wypadł lider ludowców. Jednego dnia przybywający na spotkanie z PiS, niczym samozwańczy emisariusz dobrej woli, drugiego grzecznie ramię w ramię z liderami Nowoczesnej i PO odwołujący „pojednawczy” miting.
A wyglądało, że może wywalczyć jakieś swoje pięć minut. Że zgrabnie „wyślizga” klub Kukiza z roli konstruktywnej opozycji. Jednak po dzisiejszej decyzji – będzie to o wiele trudniejsze.
Jeśli do tego wszystkiego dodać stanowcze desinteressement Grzegorza Schetyny wobec tworzenia wielkiej koalicji z KOD-em (niekoniecznie akceptowane przez całą PO) – otrzymujemy obraz zupełnie pogubionej opozycji, potykającej się o własne nogi. Lepszej, bo słabszej – PiS nie mógł sobie wymarzyć.
To zresztą było widać już na słynnym „ćwierćmilionoym” marszu - gdy stary wyjadacz Grzegorz Schetyna dał się jednym prostym gestem ograć Ryszardowi Petru i gdy wszyscy organizatorzy – omal nie pospadali ze sceny przepychając się między sobą, aby tylko zmieścić się w kadrze…
Jakże musiały zgrzytać potem za sceną piękne, białe zęby Schetyny – wyeksponowane na tysiącu plakatów, gdy polityczny „amator” Nowoczesny Ryszard jednym wezwaniem do jedności „ukradł” mu za ciężkie, partyjne pieniądze organizowany marsz…
A to przecież dopiero początek zjednoczeniowych wygibasów. Oj, niejedną jeszcze zobaczymy walkę buldogów pod dywanem zanim powstaną owe upragnione wspólne listy opozycji. O ile powstaną…
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/293420-mimo-klopotow-z-tk-pis-moze-zlapac-oddech-konwulsyjne-ruchy-opozycji-nie-wroza-szybkiego-zjednoczenia-wspolny-wrog-to-za-malo?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.