Dla mnie to zupełnie oczywiste, że ci ludzie w taki sposób działają i takie są ich zainteresowania
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl były premier Jan Olszewski.
wPolityce.pl: Panie premierze, nieoczekiwanie stał się Pan jednym z bohaterów (choć to chyba nie do końca właściwe słowo) przemówienia ministra Antoniego Macierewicza. Szef MON w trakcie prezentacji wyników audytu powiedział, że był Pan inwigilowany przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego. Zaskoczenie?
Jan Olszewski, były premier Polski: Rzeczywiście jest to trochę dziwne, bo od dłuższego czasu nie jestem aktywny w opinii publicznej, ale szczerze mówiąc, ta informacja niewiele mnie zaskakuje. Prawie całe swoje życie byłem przedmiotem zainteresowania służb specjalnych - najpierw służb PRL, a później tego, co z tych peerelowskich służb pozostało już w III RP. Różne rzeczy tam się działy…
Krótko mówiąc, informacje ujawnione przez ministra Macierewicza traktuje Pan jako naturalną kontynuację tego stanu rzeczy.
Tak, dla mnie to zupełnie oczywiste, że ci ludzie w taki sposób działają i takie są ich zainteresowania.
Gdzie widziałby Pan przyczynę tego zainteresowania służb?
Jeśli szukać merytorycznego uzasadnienia - a nie po prostu przejawów manii prześladowczej - to w ostatnim okresie działania komisji weryfikacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych byłem jej przewodniczącym i z tego okresu pozostał szereg spraw niezałatwionych. Bardzo wyraźnie powiedziałem o tym, gdy kończyłem swoją misję. Myślę, że to mogło ich niepokoić.
Te sprawy powinny być wyjaśnione i załatwione raz na zawsze: między innymi to, w jakim trybie przejęto dokumenty komisji weryfikacyjnej. Przypomnę, że wówczas członkowie komisji mieli dostęp do wszelkich, nawet najbardziej tajnych dokumentów, i one były zgromadzone w archiwum komisji. Przejęcie tych materiałów nastąpiło w trybie kompletnie bezprawnym, po prostu je zagarnięto. Nie wiem, czy wszystko trafiło z powrotem tam, gdzie powinno. A taki był obowiązek komisji - z tym, że w tym zakresie działalność komisji, w tym jej przewodniczącego, została uniemożliwiona. I to do dzisiaj jest do wyjaśnienia.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Dla mnie to zupełnie oczywiste, że ci ludzie w taki sposób działają i takie są ich zainteresowania
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl były premier Jan Olszewski.
wPolityce.pl: Panie premierze, nieoczekiwanie stał się Pan jednym z bohaterów (choć to chyba nie do końca właściwe słowo) przemówienia ministra Antoniego Macierewicza. Szef MON w trakcie prezentacji wyników audytu powiedział, że był Pan inwigilowany przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego. Zaskoczenie?
Jan Olszewski, były premier Polski: Rzeczywiście jest to trochę dziwne, bo od dłuższego czasu nie jestem aktywny w opinii publicznej, ale szczerze mówiąc, ta informacja niewiele mnie zaskakuje. Prawie całe swoje życie byłem przedmiotem zainteresowania służb specjalnych - najpierw służb PRL, a później tego, co z tych peerelowskich służb pozostało już w III RP. Różne rzeczy tam się działy…
Krótko mówiąc, informacje ujawnione przez ministra Macierewicza traktuje Pan jako naturalną kontynuację tego stanu rzeczy.
Tak, dla mnie to zupełnie oczywiste, że ci ludzie w taki sposób działają i takie są ich zainteresowania.
Gdzie widziałby Pan przyczynę tego zainteresowania służb?
Jeśli szukać merytorycznego uzasadnienia - a nie po prostu przejawów manii prześladowczej - to w ostatnim okresie działania komisji weryfikacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych byłem jej przewodniczącym i z tego okresu pozostał szereg spraw niezałatwionych. Bardzo wyraźnie powiedziałem o tym, gdy kończyłem swoją misję. Myślę, że to mogło ich niepokoić.
Te sprawy powinny być wyjaśnione i załatwione raz na zawsze: między innymi to, w jakim trybie przejęto dokumenty komisji weryfikacyjnej. Przypomnę, że wówczas członkowie komisji mieli dostęp do wszelkich, nawet najbardziej tajnych dokumentów, i one były zgromadzone w archiwum komisji. Przejęcie tych materiałów nastąpiło w trybie kompletnie bezprawnym, po prostu je zagarnięto. Nie wiem, czy wszystko trafiło z powrotem tam, gdzie powinno. A taki był obowiązek komisji - z tym, że w tym zakresie działalność komisji, w tym jej przewodniczącego, została uniemożliwiona. I to do dzisiaj jest do wyjaśnienia.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/292649-tylko-u-nas-jan-olszewski-skw-mnie-inwigilowala-dla-mnie-to-zupelnie-oczywiste-ze-ci-ludzie-w-taki-sposob-dzialaja-i-takie-sa-ich-zainteresowania?strona=1