Projekt nowej ustawy o TK to test pokazujący, jak zakłamane są opozycja i środowiska prawnicze

Fot. Fratria/Wiadomości TVP
Fot. Fratria/Wiadomości TVP

Tylko nieco zmodyfikowaną ustawą z 1997 r. jest projekt nowych przepisów o Trybunale Konstytucyjnym wniesiony do Sejmu Przez Prawo i Sprawiedliwość.

WIĘCEJ: Przełom w kryzysie?! PiS składa projekt nowej ustawy o TK. Terlecki: „To propozycja kompromisu”. ZOBACZ PROJEKT!

Działała ona przez 18 lat, była w tym czasie podstawą orzeczeń i nigdy sędziowie TK nie zająknęli się o jej niekonstytucyjności. Nie minęła nawet godzina od udostępnienia projektu, gdy pojawiły się „analizy” nie zostawiające na nowelizacji suchej nitki, choć 99 proc. jej zapisów pokrywa się z ustawą obowiązującą do połowy 2015 r. W niezawodnej TVN 24 „eksperci”, szczególnie adwokaci Piotr Schramm i Łukasz Chojniak, wydziwiali na wszystkie strony nad projektem, wyliczając chyba więcej jego wad niż ma ona artykułów. Czyli de facto totalnie schlastano ustawę, wedle której TK orzekał przez 18 lat. To pokazuje, że po przejęciu władzy przez PiS mamy w Polsce do czynienia nie z wykładnią prawa, lecz z parodią prawa czy raczej prawną farsą.

Gdyby PiS uciekło się do fortelu i wniosło do Sejmu jako nowelizację jakąś wciąż obowiązującą i nigdy nie zakwestionowaną przez TK ustawę, można obstawiać, że pojawiłyby się interpretacje, które znalazłyby w niej tysiąc niekonstytucyjnych przepisów. Tak to prostu działa po wyborach 25 października 2015 r. i jest dowodem na kompletną paranoję w otoczeniu prawa, a coraz częściej w samym sercu prawa. Kwestionowanie a priori jakiejkolwiek ustawowej propozycji obecnej władzy stało się masowym sportem opozycji oraz dużej części środowisk prawniczych. Wszystko jest z gruntu złe i niekonstytucyjne, bo jest wnoszone do Sejmu przez PiS. Innego kryterium nie ma, a elastyczność pojawiających się interpretacji i wykładni jest godna podziwu. Raz jest tak, a raz owak, i to przede wszystkim w wyrokach oraz orzeczeniach Trybunału Konstytucyjnego oraz Sądu Najwyższego - w przeszłości i obecnie. Zwykłych użytkowników prawa wprawia to w skrajne zdumienie, no bo jak najwyższe sądy mogą być tak niestabilne intelektualnie i tak bardzo niekonsekwentne. To dlatego tak ostro potraktowano dr. hab. Kamila Zaradkiewicza, dyrektora Zespołu Orzecznictwa i Studiów Trybunału Konstytucyjnego. Zwrócił on tylko uwagę na względność orzeczeń i brak w konstytucji przepisów stanowiących, że Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy czy inne sądy są nieomylne z definicji czy z jakiegoś boskiego nadania i wszystko, co wyprodukują jest niepodważalne niczym stała grawitacji.

Atak na najnowszy projekt ustawy PiS o Trybunale Konstytucyjnym, mimo że w ogromnym stopniu jest to stara ustawa, to koronny dowód na to, że na obecnym etapie walki z władzą i zacietrzewienia w tej wojnie zakwestionowano by nawet konstytucyjność systemu metrycznego czy ruchu prawostronnego. I właściwie można być pewnym, że tak samo zostanie niebawem potraktowana ustawa „Rodzina 500 plus”, mimo że program już działa i korzystają na tym tysiące rodzin. Skądinąd ten nowy projekt ustawy o TK to całkiem sprytna pułapka na opozycję i sam Trybunał Konstytucyjny Andrzeja Rzeplińskiego, bo jeśli wszystko jest w nim złe, to ustawa z 1997 r. w ogromnej części też była niekonstytucyjna. Tymczasem przez 18 lat TK w najlepsze orzekał na jej podstawie.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych