W dniu św. Józefa – patrona robotników warto przyjrzeć się poglądom w sferze socjalnej śp. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Zrekonstruujmy je posługując się wznowioną niedawno nakładem wydawnictwa The Facto książką „Lech Kaczyński. Ostatni wywiad”. Jej autor Łukasz Warzecha skonstatował, że poglądy Prezydenta w sferze socjalnej były „mocno na lewo”. Co więcej, że nie stronił on „od rozwiązań, które można by określić wprost jako socjalistyczne”.
Niedokończony wywiad jest w istocie świadectwem lewicowej wrażliwości społecznej Lecha Kaczyńskiego. Już z Rozdziału I dowiemy się, że w młodości świadomie wybrał on „przekonania niepodległościowo-socjalistyczne”. Zawsze też kierował się zasadą, że „państwo nie jest dla elit, ale dla wszystkich ludzi”. Lech Kaczyński wielokrotnie wyjaśniał dlaczego jest krytyczny wobec liberalnego modelu gospodarki i filozofii państwa dla bogatych lansowanej w Polsce przez PO. „Nie jestem liberałem” – deklarował w wywiadzie. I dodawał:
Ja się nieźle orientowałem w tej ideologii, paradoksalnie w przeciwieństwie do wielu z nich (gdańskich liberałów – przyp. AK)”. Monizm aksjologiczny i monokauzalizm liberalizmu uważał za „wadę intelektualną.
Prezydent oponował także wobec absolutyzowania przez liberalizm wolności jako jedynej wartości w życiu ludzkim. Równie ważne były, w jego opinii, choćby solidarność, godność i sprawiedliwość.
dogmatyczna ekonomia liberalna
Lech Kaczyński w myśleniu o gospodarce był przeciwnikiem wszelkiej ortodoksji. Liberalna wizja gospodarcza nie powinna bowiem być uznawana za zespół dogmatów. Myślenie o gospodarce, zdaniem Prezydenta, „wymaga odświeżania od czasu do czasu”, ponieważ „w danym momencie w danym miejscu skuteczne może być zupełnie co innego niż w innym momencie i miejscu”. Lech Kaczyński, w celu nieustającego redefiniowania treści ekonomicznej publicznych debat, organizował w swojej Kancelarii spotkania z ekonomistami. Jako jedyny, mimo zaproszenia, nie przychodził na nie, co symptomatyczne, Leszek Balcerowicz. Prezydent piętnował system tetyczny, czyli sposób legitymizacji oparty na arbitralnie dobieranych autorytetach. Demokracji nie wolno zastępować przez niepodlegającą krytyce merytokrację.
aksjologia w ekonomii
Lech Kaczyński zwracał uwagę na zapoznaną rolę aksjologii w ekonomii. Podawał przykład: „Dla profesora Gomułki stwierdzić, że bezrobocie może wynieść – jak sam prognozował – 16 procent, to to samo co powiedzieć, że szesnastka jeździ z Mokotowa do Huty Warszawa. (…) A że to oznacza setki tysięcy ludzi bez pracy więcej – to trudno”. Tzw. koszty społeczne powinny być, według Prezydenta, problemem dla ekonomistów, nad którym nie mogą przejść do porządku dziennego. Lech Kaczyński miał też świadomość, że ekonomia nie jest nauką ścisłą i co więcej jest daleka od przymiotów wiedzy ścisłej: „W gospodarce działa tak wiele zmiennych, że wszelkie opisy są tylko przybliżeniem”. To na seminariach w Lucieniu nauczył się, o czym wspominał w wywiadzie, „jak chwiejne i płynne są definicje w naukach społecznych”. Ekonomiści powinni zatem porzucić inklinacje do teoretycznych, często ideologicznych, spekulacji. Nauczyć się pragmatyzmu: zacząć uwzględniać uwarunkowania etyczne i społeczne swoich projektów.
gospodarka rynkowa zagraża demokracji
Lech Kaczyński wskazywał na to, że skala rozwarstwienia społecznego w Polsce jest jedną z najwyższych w Europie. Ostrzegał, że mechanizm rynkowy „nie zapewni ani spójności społecznej, ani nie wypełni wymogów elementarnej sprawiedliwości”. To on bowiem zawiera potężne siły rozwarstwienia. Wzrost nierówności zagraża demokratycznym społeczeństwom. Proklamowana w demokracji równość praw obywatela zaczyna bowiem jaskrawo kontrastować z realną nierównością warunków życia. Rozwarstwienie społeczne, podkreślał Prezydent, niszczy społeczną spójność. Podważa wiarę w ideę sprawiedliwości społecznej. Dezintegruje społeczeństwo, a w ostateczności generuje niepokoje społeczne i polityczne. Gospodarka również źle funkcjonuje przy drastycznej rozbieżności między grupami społecznymi.
własność ponad wszystko?
Uznanie własności za wartość bezwzględną Lech Kaczyński interpretował jako chciwość. Dla niego miała ona tylko wartość instrumentalną. Prawo własności musi podlegać ograniczeniom, ponieważ jak tłumaczył Prezydent, nie jest ono „celem ostatecznym”. Celem ostatecznym powinien być zawsze człowiek i jego dobro.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W dniu św. Józefa – patrona robotników warto przyjrzeć się poglądom w sferze socjalnej śp. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Zrekonstruujmy je posługując się wznowioną niedawno nakładem wydawnictwa The Facto książką „Lech Kaczyński. Ostatni wywiad”. Jej autor Łukasz Warzecha skonstatował, że poglądy Prezydenta w sferze socjalnej były „mocno na lewo”. Co więcej, że nie stronił on „od rozwiązań, które można by określić wprost jako socjalistyczne”.
Niedokończony wywiad jest w istocie świadectwem lewicowej wrażliwości społecznej Lecha Kaczyńskiego. Już z Rozdziału I dowiemy się, że w młodości świadomie wybrał on „przekonania niepodległościowo-socjalistyczne”. Zawsze też kierował się zasadą, że „państwo nie jest dla elit, ale dla wszystkich ludzi”. Lech Kaczyński wielokrotnie wyjaśniał dlaczego jest krytyczny wobec liberalnego modelu gospodarki i filozofii państwa dla bogatych lansowanej w Polsce przez PO. „Nie jestem liberałem” – deklarował w wywiadzie. I dodawał:
Ja się nieźle orientowałem w tej ideologii, paradoksalnie w przeciwieństwie do wielu z nich (gdańskich liberałów – przyp. AK)”. Monizm aksjologiczny i monokauzalizm liberalizmu uważał za „wadę intelektualną.
Prezydent oponował także wobec absolutyzowania przez liberalizm wolności jako jedynej wartości w życiu ludzkim. Równie ważne były, w jego opinii, choćby solidarność, godność i sprawiedliwość.
dogmatyczna ekonomia liberalna
Lech Kaczyński w myśleniu o gospodarce był przeciwnikiem wszelkiej ortodoksji. Liberalna wizja gospodarcza nie powinna bowiem być uznawana za zespół dogmatów. Myślenie o gospodarce, zdaniem Prezydenta, „wymaga odświeżania od czasu do czasu”, ponieważ „w danym momencie w danym miejscu skuteczne może być zupełnie co innego niż w innym momencie i miejscu”. Lech Kaczyński, w celu nieustającego redefiniowania treści ekonomicznej publicznych debat, organizował w swojej Kancelarii spotkania z ekonomistami. Jako jedyny, mimo zaproszenia, nie przychodził na nie, co symptomatyczne, Leszek Balcerowicz. Prezydent piętnował system tetyczny, czyli sposób legitymizacji oparty na arbitralnie dobieranych autorytetach. Demokracji nie wolno zastępować przez niepodlegającą krytyce merytokrację.
aksjologia w ekonomii
Lech Kaczyński zwracał uwagę na zapoznaną rolę aksjologii w ekonomii. Podawał przykład: „Dla profesora Gomułki stwierdzić, że bezrobocie może wynieść – jak sam prognozował – 16 procent, to to samo co powiedzieć, że szesnastka jeździ z Mokotowa do Huty Warszawa. (…) A że to oznacza setki tysięcy ludzi bez pracy więcej – to trudno”. Tzw. koszty społeczne powinny być, według Prezydenta, problemem dla ekonomistów, nad którym nie mogą przejść do porządku dziennego. Lech Kaczyński miał też świadomość, że ekonomia nie jest nauką ścisłą i co więcej jest daleka od przymiotów wiedzy ścisłej: „W gospodarce działa tak wiele zmiennych, że wszelkie opisy są tylko przybliżeniem”. To na seminariach w Lucieniu nauczył się, o czym wspominał w wywiadzie, „jak chwiejne i płynne są definicje w naukach społecznych”. Ekonomiści powinni zatem porzucić inklinacje do teoretycznych, często ideologicznych, spekulacji. Nauczyć się pragmatyzmu: zacząć uwzględniać uwarunkowania etyczne i społeczne swoich projektów.
gospodarka rynkowa zagraża demokracji
Lech Kaczyński wskazywał na to, że skala rozwarstwienia społecznego w Polsce jest jedną z najwyższych w Europie. Ostrzegał, że mechanizm rynkowy „nie zapewni ani spójności społecznej, ani nie wypełni wymogów elementarnej sprawiedliwości”. To on bowiem zawiera potężne siły rozwarstwienia. Wzrost nierówności zagraża demokratycznym społeczeństwom. Proklamowana w demokracji równość praw obywatela zaczyna bowiem jaskrawo kontrastować z realną nierównością warunków życia. Rozwarstwienie społeczne, podkreślał Prezydent, niszczy społeczną spójność. Podważa wiarę w ideę sprawiedliwości społecznej. Dezintegruje społeczeństwo, a w ostateczności generuje niepokoje społeczne i polityczne. Gospodarka również źle funkcjonuje przy drastycznej rozbieżności między grupami społecznymi.
własność ponad wszystko?
Uznanie własności za wartość bezwzględną Lech Kaczyński interpretował jako chciwość. Dla niego miała ona tylko wartość instrumentalną. Prawo własności musi podlegać ograniczeniom, ponieważ jak tłumaczył Prezydent, nie jest ono „celem ostatecznym”. Celem ostatecznym powinien być zawsze człowiek i jego dobro.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/291361-panstwo-nie-jest-dla-elit-ale-dla-wszystkich-ludzi-prezydent-rp-lech-kaczynski
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.