Marsze KOD-u są "łabędzim śpiewem" III RP. Dalej pozostaną w mniejszości, zamknięci w swych towarzyskich gettach

YT
YT

Warto jest słuchać „wrażych” rozgłośni. Czasem człowiek dowie się z nich ciekawych rzeczy. Zawsze w piątek rano nastawiam radio na stację TOK FM i rzadko tego żałuję. W końcu rozmawiają tam ludzie podejrzewani o bycie realnym przywództwem „totalnej opozycji” - Jacek Żakowski, Tomasz Lis i Wiesław Władyka.

O Tomaszu Wołku nie wspomnę, bowiem występuje on tam w roli nawróconego prawicowca, jako liść figowy. Chociaż ostatnio trochę się zmienił i przestał udawać. Jeśli chodzi o ilość epitetów rzucanych na przeciwników politycznych wysunął się z tej czwórki na pozycję lidera. Co do pomysłów na przyszłość idzie mu nie najlepiej, czyli jak zwykle. Natomiast czasy KOD-u wzmacniają jego pozycję wśród pozostałych trzech. Jak wiadomo Tomasz Wołek ze swoim sposobem mówienia przypomina nieco głuszca zachwyconego własnym tokiem. Wypowiada się często głosem pełnym przejęcia i z dużą dozą egzaltacji. Najprawdopodobniej podświadomie nawiązuje do nazwy stacji – TOK FM. Nie od dziś jest idolem wielu pań w wieku 60 plus, reprezentujących niższą klasę średnią. I to podnosi jego wartość. Potwierdził to swoimi obserwacjami w dzisiejszym programie red. Jacek Żakowski. Otóż jak stwierdził dostaje wiele zaproszeń na spotkania KOD-u w całej Polsce, z których rzecz jasna korzysta. I tu pojawiają się dwie konstatacje. Jedna dobra, druga zła. Pierwsza, że KOD-ziarze się organizują, druga, ta gorsza, że są to na ogół ludzie w wieku ponad 58 lat. Narzekają przy tym na kompletny brak zainteresowania ruchem ludzi młodych oraz nie widzą za bardzo przyszłości organizacji, kiedy formuła marszy się wyczerpie.

Czy jest to więc „łabędzi śpiew” opozycji? - zapytał (w sumie retorycznie) prof. Wiesław Władyka. Pytanie moim zdaniem bardzo zasadne, albowiem ostatnio miałem okazję spędzić kilka dni m.in. w towarzystwie, skądinąd sympatycznych ludzi, ale o poglądach stricte opozycyjnych. Nie trzeba dodawać, że byli oni tylko trochę starsi ode mnie, a więc 60 plus. Panie stanowiły pewien wyjątek, można powiedzieć potwierdzający regułę, bowiem nie były zagorzałymi fankami red. Tomasza Wołka, choć namiętnie słuchały piątkowych (i nie tylko) audycji radia TOK FM. Może dlatego, ze towarzystwo to należało do tzw. upper middle class i to z samej stolicy. W każdym razie wnioski, które wyciągnąłem można streścić w kilku punktach i pokrywają się z obserwacjami red. Żakowskiego (dlaczego się organizują). Oczywiście będę generalizował, ale wygląda na to, że jest to zjawisko powszechne wśród zwykłych oponentów rządu.

1) Zwolennicy KOD prawie nic nie wiedzą o swoich przeciwnikach - nie możemy słuchać i oglądać telewizji publicznej, bo nas mierzi. Kiedyś jak się przełączyło TVN na TVP było podobnie. Teraz nie ma nawet po co przeskakiwać

2) Wspólną cechą spajającą ich w chwilach trudnych jest nieskrywana nienawiść do Jarosława Kaczyńskiego (efekt sfokusowanej przez lata propagandy), określanego przez nich jako głupka (to tylko jeden z łagodniejszych epitetów) – na argument kim są w takim razie przywódcy opozycji, którzy dali się kompletnie ograć przez lidera PiS i w kilka miesięcy stracili wszystko z trudnością znajdują właściwą odpowiedź

3) Są święcie przekonani, że na Prawo i Sprawiedliwość głosowali głównie ludzie prości, zakompleksieni i z małych miasteczek oraz wsi – cytowanie im artykułu Tomasza Lisa z „Newsweeka” przedstawiającego rzeczywiste poparcie grup społecznych w wyborach 2016 (PiS wygrał we wszystkich grupach oprócz dyrektorów i kierowników administracji państwowej, szefów firm oraz więźniów zakładów karnych) robi na nich wrażenie, ale do końca nie są w stanie w nie uwierzyć.

4) Uważają, że reprezentują dziś większość społeczeństwa – sondaże poparcia dla partii rządzącej w wykonaniu CBOSTNS (najpoważniejsze ośrodki) nie docierają do nich

5) Podstawowym motywem protestu, który są w stanie jasno wyartykułować jest to, że do tej pory wszystko było w porządku i nie musieli interesować się polityką, a teraz sytuacja nagle stała się przerażająca. Na pytanie „co takiego się dzieje, że są przerażeni” odpowiadają niezbyt spójnie. Jednego są pewni – jest źle, bo PiS rządzi

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych