NASZ WYWIAD. Stanisław Tyszka: Jesteśmy opozycją odpowiedzialną, a nie totalną. "Chcemy wymieść elity polityczne III RP"

Fot. FB
Fot. FB

Wspomina pan upodmiotowienie obywateli. To był ważny punkt waszej kampanii wyborczej. Proponowaliście między innymi, żeby po zebraniu 500 tys. podpisów zorganizowanie referendum było obowiązkowe. Dziś taki wniosek może odrzucić Sejm. Jakie są losy tych propozycji?

Rozwiązania, o których pan wspomina, wymagałyby poprawek w konstytucji. W Sejmie czeka nasz wniosek o powołanie nadzwyczajnej komisji do spraw zmian w ustawie zasadniczej i w tej sytuacji powstaje pytanie, czy PiS w ogóle jest zainteresowane pracami nad nową konstytucją.

Tylko czy to miałoby sens w tej kadencji? Nawet oba kluby łącznie – PiS i Kukiz ’15 – to wciąż mniej niż dwie trzecie potrzebne do poprawienia konstytucji.

Tak, ale możliwe, że w PO nastąpi dezintegracja. Dziś spajają ją jedynie subwencje. Wtedy niewykluczone, że część posłów odchodzących z Platformy byłaby gotowa zagłosować za nową konstytucją.

Nową – czyli nie mówi pan o zmianach w ustawie z 1997 r., ale o całkiem nowym akcie?

Tak – nie ma co korygować bardzo złej obecnej konstytucji.

Jarosław Kaczyński chyba chciałby pozostawić po sobie nową konstytucję, więc tutaj jego i wasz plan ma punkt wspólny.

Wielu komentatorów przypisuje Jarosławowi Kaczyńskiemu długofalowe, strategiczne plany, których zarysów ja nie dostrzegam.

Kiedy mówi się o opozycji, ma się głównie na myśli Platformę i Nowoczesną, a nie Kukiz ’15, choć w najważniejszych sprawach głosowaliście przeciwko rządowi. Tak było z wotum zaufania, ustawą o policji, ustawą o prokuraturze, ustawą o ziemi. Tylko w przypadku ustawy o 500 plus klub podzielił się niemal po równo. Jesteście opozycją totalną?

Jesteśmy opozycją odpowiedzialną, merytoryczną, a nie histeryczną albo totalną. Od wielu lat partie polityczne nie reprezentują obywateli, ale swoje plemiona i dopiero Pawłowi Kukizowi udało się ten podział przełamać, wnosząc coś nowego. Oczywiście każda ze stron sporu chciałaby – w zależności od potrzeb – przypisać nas albo do siebie, albo do przeciwnika. Tymczasem my reprezentujemy trzecią drogę i coś w polskiej polityce całkiem nowego.

Trzecią drogę wymyślił Tony Blair.

Dobrze, powiem inaczej: jesteśmy antysystemowi i opowiadamy się przeciwko fundamentalnym założeniom ustroju III RP. To nas w Kukiz ’15 łączy, bo poza tym mamy u siebie szerokie spektrum poglądów. Zależy nam, żeby przywrócić polityce w Polsce powagę i mam nadzieję, że pokazujemy to poprzez naszą pracę.

Czy sprzeciw wobec systemu to nie za mało jak na spoiwo ruchu politycznego? Jesteście pozszywani z różnych części jak potwór Frankensteina: są u was narodowcy, liberałowie, konserwatyści, libertarianie. Czy taki twór może w ogóle przetrwać, w dodatku bez subwencji?

Jednym z naszych podstawowych postulatów jest zmiana ordynacji wyborczej, ponieważ obecna przekłada się bezpośrednio na kształt elit politycznych. My natomiast chcemy wymieść elity polityczne III RP. Obserwuję poziom merytoryczny posłów w Sejmie i jestem przerażony. To ludzie dobierani przez partyjnych liderów, zdobywający nierzadko po mizerne tysiąc, dwa tysiące głosów, ale będący w parlamencie kolejną kadencję, ponieważ są bierni, mierni, ale wierni.

To wciąż nie jest odpowiedź na pytanie o spójność Kukiz ’15.

Jesteśmy zalążkiem ugrupowania na kształt amerykańskich Republikanów: są u nas różne nurty, ale wspólny mianownik jest wystarczająco silny, żeby zapobiec rozpadowi. Pozostałe kluby sejmowe zazdroszczą nam poważnych wewnętrznych dyskusji, autentycznego ucierania się stanowisk – tego u innych nie ma, tam się głosuje na rozkaz. Czasami też pękają kręgosłupy, jak choćby w PiS przy okazji głosowania nad ustawą o ziemi, gdy kilka osób musiało oddać głos wbrew własnym poglądom. Sądzę, że wyborcy docenią, że my działamy inaczej i po kolejnych wyborach będziemy decydującym składnikiem nowego rządu.

Okazało się jednak, że w głosowaniu nad nowym sędzią Trybunału Konstytucyjnego nie było miejsca na dyskusję i dwoje posłów wyleciało z waszego klubu za to, że zamiast zerwać kworum, pomogli PiS wygrać głosowanie.

We wszystkich partiach jest żelazna dyscyplina, posłowie nie mają nic do powiedzenia. PiS wlepia kary finansowe posłom, którzy byli nieobecni na czwartkowym głosowaniu. My nie wyobrażamy sobie takiej sytuacji. Posłowie Kukiz’15 są wolnymi ludźmi, nie są własnością wodza partyjnego.

Dwaj posłowie nie wylecieli za to, że głosowali inaczej niż większość posłów z naszego klubu. Posłanka Zwiercan została wyrzucona z klubu Kukiz’15, ponieważ popełniła przestępstwo głosując na dwie ręce za Kornela Morawieckiego. Różnica między Kukiz’15, a PiS jest taka, że nasza reakcja była natychmiastowa. Wykluczenie posła, który dopuścił się przestępstwa. PiS z kolei sprawę rozwadnia, puszcza oko do posłanki, tłumaczy jej krótkim stażem parlamentarnym, licząc na transfer poseł Zwiercan do klubu PiS. Sam Kornel Morawiecki natomiast opuścił nasz klub w ramach solidarności z posłanką i swoimi synem wicepremierem.

Rozmawiał Łukasz Warzecha

« poprzednia strona
123

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.