NASZ WYWIAD. Stanisław Tyszka: Jesteśmy opozycją odpowiedzialną, a nie totalną. "Chcemy wymieść elity polityczne III RP"

Fot. FB
Fot. FB

Prezentujecie projekt autorstwa PiS, który obecnie rządzi. Jaki jest stosunek polityków partii rządzącej do ich własnego projektu sprzed paru lat?

Na razie nie został nawet przedstawiony w Komisji spraw wewnętrznych i samorządu terytorialnego. Niektórzy – na przykład Jarosław Gowin – sygnalizują, że byliby w stanie poprzeć likwidację stanowisk asystentów i doradców na poziomie samorządów, ale już nie na poziomie ministerstw. Podobnie uważa wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, który twierdzi, że gabinety polityczne przy ministrach są potrzebne. PiS w tej sprawie hamletyzuje, gra na czas. Jednocześnie jednak Rada Ministrów przyjęła 25 proc. podwyżkę wynagrodzeń dla zatrudnionych w gabinetach politycznych.

I naprawdę nie dostrzega pan jakościowej zmiany w sposobie sprawowania władzy pomiędzy poprzednikami a PiS?

Nie widzę żadnej wizji państwa, całościowego projektu przebudowy. A dopóki czegoś takiego nie będzie, będą tylko cząstkowe korekty, które w sumie niewiele dadzą.

Czy nie jest taką wizją plan Morawieckiego? Przecież to bardzo kompleksowe spojrzenie na państwo od strony gospodarki i zerwanie z dotychczasowym paradygmatem w tej dziedzinie.

Plan Morawieckiego mogę podsumować słowami: za dużo Gierka, za mało Wilczka. Część współpracujących z rządem osób, odpowiadających za kształt tego planu, sądzi, że można stymulować gospodarkę niezależnie od stanu instytucji. Tak się nie da: najpierw trzeba uzdrowić instytucje, bo w przeciwnym wypadku pieniądze będą się rozpływały, rozchodziły, będą marnowane. Najpierw trzeba uprościć prawo gospodarcze, dokonując systemowej deregulacji.

Ale w planie Morawieckiego jest mowa o liberalizacji prawa.

Owszem, tylko akcenty i priorytety powinny być inaczej ustawione. To, co Morawiecki nazywa konstytucją dla przedsiębiorców, powinno być na pierwszym miejscu, a dopiero potem cała reszta. Jest w tym wszystkim zresztą mnóstwo PR-u, którego PiS nauczył się od Platformy. Są chwytliwe hasła – „plan odpowiedzialnego rozwoju”, „500 plus” – ale jak się poskrobie, to wychodzą fatalne pomysły.

Bardzo surowo ocenia pan nową władzę. Jakie widzi pan jej największe porażki?

Są dwie. Pierwsza to umiędzynarodowienie konfliktu wokół Trybunału Konstytucyjnego. To strategicznie dla Polski bardzo niebezpieczne, nasi przedstawiciele są z tego powodu osłabieni podczas wszelkich międzynarodowych rozmów. Skandalem jest, że prezydent Duda w krótkiej rozmowie z prezydentem Obamą musi mu się tłumaczyć z naszych wewnętrznych spraw. Najprawdopodobniej poniesiemy też konsekwencje finansowe, czego zapowiedzią są sygnały, że Moody’s rozważa obniżenie ratingu Polski właśnie z powodu sporu o trybunał. Oczywiście Schetyna i Petru także się do tego przyczynili, skarżąc się w Brukseli.

Drugi największy błąd to ustawa o ziemi – drastyczne ograniczenie prawa własności. My jako Kukiz ’15 popieraliśmy ograniczenie sprzedaży ziemi cudzoziemcom, ale PiS tworząc swoją ustawę zrobił komunistycznego potworka. Wskutek jej uchwalenia większość Polaków nie będzie mogła kupić ziemi we własnym kraju, a ci, którzy ją już mają, na przykład jako formę lokaty i oszczędności na emeryturę, nie będą mogli jej sprzedać. Na dodatek szef Agencji Nieruchomości Rolnych dostanie kontrolę nad sześćdziesięcioma procentami powierzchni kraju, co w oczywisty sposób będzie sprzyjać korupcji.

Z czego pana zdaniem wynika taka konstrukcja tej ustawy? Chyba nie ze złej woli?

To niekompetencja i nieudolność części kadr PiS – w tym wypadku ministra Jurgiela, który swoje skrajnie socjalistyczne zapędy realizuje w powierzonym mu resorcie. Odzywali się do mnie ludzie współpracujący z Jurgielem i prosili, żebyśmy uratowali go przed nim samym, sugerując zmiany w przepisach. Tą ustawą PiS wbiło pierwszy gwóźdź do swojej trumny. Jestem przekonany, że pod wpływem protestów rolników trzeba będzie te regulacje zmieniać. Sęk w tym, że dobrego prawa nie tworzy się na akord, byle szybciej, a tak właśnie działa dzisiaj PiS. Identycznie jest z programem 500 plus.

Proponowaliśmy, aby pomoc dla rodzin „unettowić”. Proponowaliśmy żeby więc zrealizować go poprzez odliczenia od obciążeń i składek, które płacą dzisiaj uprawnieni do wsparcia Polacy, ale w odpowiedzi słyszeliśmy, że trzeba szybko zrealizować obietnice, a najłatwiej to zrobić uruchamiając mechanizm gigantycznego rozdawnictwa, wymagający zaangażowania zatrudnienia na początek 7 tys. nowych urzędników. 500 plus w obecnej postaci to chwilówka z olbrzymim oprocentowaniem, zapisanym drobnym drukiem. Bo za które tę chwilówkę Polacy ostatecznie zapłacą podwyżkami podatków.

I nie widzi pan żadnych sukcesów? Naprawdę nic się nie udało?

Są drobne zmiany na korzyść. Na przykład rozpoczęto prace nad systemem obrony terytorialnej, co jest ważne nie tylko ze względów bezpieczeństwa, ale także dlatego, że to upodmiotawia obywateli. Mam też nadzieję, że będzie to powiązane z ucywilizowaniem dostępu do broni.

I to wszystko? Nic bardziej spektakularnego?

Naprawdę nic więcej nie przychodzi mi do głowy.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

« poprzednia strona
123
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.