A czy się to komuś podoba, czy nie, kampania Kukiza była dużym wsparciem dla tych, którzy dążyli do rozbicia dotychczasowego układu sił. Gdyby nie jego fenomen (zwłaszcza wśród elektoratu ludzi młodych i nieinteresujących się polityką), Andrzejowi Dudzie trudniej byłoby sięgnąć po prezydenturę, a Prawu i Sprawiedliwości po pełnię władzy. Nie ma nic dziwnego w tym, że dziś PiS traktuje ruch Kukiza nieco po macoszemu. Ale nie ma się też co oburzać na polityków K‘15, którzy próbują rozpychać się w parlamentarnej rzeczywistości. Zwłaszcza, że dotychczas nie robili tego w przesadnie agresywny i „totalny” sposób, narażając się tym samym na gniew ze strony środowisk bliskich Platformie i szeroko rozumianej III RP.
Przy tym wszystkim nie przekonuje mnie postawa posłów Kukiz‘15 podczas ostatniego posiedzenia parlamentu, bo nie było w niej ani logiki, ani skuteczności, ani przemyślanej strategii. Ot, akcja zacierających ręce rozrabiaków, którzy wyczuli okazję, by utrzeć nosa starszemu, mocniejszemu i aroganckiemu koledze. Nie wyszło, bo PiS okazało się bardziej zaradne w zakulisowych rozgrywkach.
Zaradnością nie trzeba się było jednak wykazywać, gdyby nie nieporadność i brak mobilizacji w samym klubie PiS. Przewodniczący klubu Ryszard Terlecki nie zadbał o należytą frekwencję, a dziesięciu parlamentarzystów PiS nie było na sali plenarnej. Przesadna pewność siebie mogła odbić się czkawką przy prestiżowym głosowaniu ws. wyboru nowego sędziego do TK. Wygodniej jednak szukać haniebnych spisków Kukiza i PO niż uderzyć się we własne piersi.
A co z samym Kukizem i jego sejmową drużyną? Zapewne będzie jak do tej pory: wesoło, niekonsekwentnie i mocno pod prąd. Nie ma się co dziwić, że Kukiz potrafi na jednym oddechu wykrzykiwać do TVN skrajnie radykalne hasła i uśmiechać się w programie Moniki Olejnik. Nie ma co udawać oburzonych, gdy Kukiz będzie chwalił Jarosława Kaczyńskiego (a robi to zawsze, gdy jest o niego pytany) i dogada się ws. konkretnej ustawy, by za chwilę uszczypnąć PiS jak w ostatni czwartek.
Być może w przyszłości ruch K‘15 będzie potrzebny do sformowania większości konstytucyjnej, a może nawet po prostu sejmowej. Wykluczanie polityków tej formacji i ustawianie w jednym szeregu z działaczami PO i Nowoczesnej tylko dlatego, że ośmielili się nie zagrać w orkiestrze PiS w danej sprawie jest wyjątkowo niepotrzebne. I bardzo, bardzo krótkowzroczne.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
A czy się to komuś podoba, czy nie, kampania Kukiza była dużym wsparciem dla tych, którzy dążyli do rozbicia dotychczasowego układu sił. Gdyby nie jego fenomen (zwłaszcza wśród elektoratu ludzi młodych i nieinteresujących się polityką), Andrzejowi Dudzie trudniej byłoby sięgnąć po prezydenturę, a Prawu i Sprawiedliwości po pełnię władzy. Nie ma nic dziwnego w tym, że dziś PiS traktuje ruch Kukiza nieco po macoszemu. Ale nie ma się też co oburzać na polityków K‘15, którzy próbują rozpychać się w parlamentarnej rzeczywistości. Zwłaszcza, że dotychczas nie robili tego w przesadnie agresywny i „totalny” sposób, narażając się tym samym na gniew ze strony środowisk bliskich Platformie i szeroko rozumianej III RP.
Przy tym wszystkim nie przekonuje mnie postawa posłów Kukiz‘15 podczas ostatniego posiedzenia parlamentu, bo nie było w niej ani logiki, ani skuteczności, ani przemyślanej strategii. Ot, akcja zacierających ręce rozrabiaków, którzy wyczuli okazję, by utrzeć nosa starszemu, mocniejszemu i aroganckiemu koledze. Nie wyszło, bo PiS okazało się bardziej zaradne w zakulisowych rozgrywkach.
Zaradnością nie trzeba się było jednak wykazywać, gdyby nie nieporadność i brak mobilizacji w samym klubie PiS. Przewodniczący klubu Ryszard Terlecki nie zadbał o należytą frekwencję, a dziesięciu parlamentarzystów PiS nie było na sali plenarnej. Przesadna pewność siebie mogła odbić się czkawką przy prestiżowym głosowaniu ws. wyboru nowego sędziego do TK. Wygodniej jednak szukać haniebnych spisków Kukiza i PO niż uderzyć się we własne piersi.
A co z samym Kukizem i jego sejmową drużyną? Zapewne będzie jak do tej pory: wesoło, niekonsekwentnie i mocno pod prąd. Nie ma się co dziwić, że Kukiz potrafi na jednym oddechu wykrzykiwać do TVN skrajnie radykalne hasła i uśmiechać się w programie Moniki Olejnik. Nie ma co udawać oburzonych, gdy Kukiz będzie chwalił Jarosława Kaczyńskiego (a robi to zawsze, gdy jest o niego pytany) i dogada się ws. konkretnej ustawy, by za chwilę uszczypnąć PiS jak w ostatni czwartek.
Być może w przyszłości ruch K‘15 będzie potrzebny do sformowania większości konstytucyjnej, a może nawet po prostu sejmowej. Wykluczanie polityków tej formacji i ustawianie w jednym szeregu z działaczami PO i Nowoczesnej tylko dlatego, że ośmielili się nie zagrać w orkiestrze PiS w danej sprawie jest wyjątkowo niepotrzebne. I bardzo, bardzo krótkowzroczne.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/289051-czy-druzynie-pawla-kukiza-wolno-nie-grac-w-orkiestrze-pis-trudna-i-nerwowa-gra-miedzy-establishmentem-a-przystawka-pis?strona=2