Jacek Żalek: Rezolucja PE jest potrzebna Platformie. To "donoszenie" dowodzi niskiej kultury politycznej... NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl/ANSA
fot. wPolityce.pl/ANSA

To „donoszenie” dowodzi niskiej kultury politycznej. A najlepiej obrazuje to sytuacja wyjaśnienia kwestii katastrofy smoleńskiej

— mówi Jacek Żalek w rozmowie z portalem wPolityce.pl

Czy uważa Pan, że rezolucja na temat Polski jest potrzebna?

Jacek Żalek, poseł Zjednoczonej Prawicy: Potrzebna jest na pewno Platformie. Ta partia należy do politycznej rodziny, która ma swoje interesy i pilnuje ich też w Polsce. Jak rozumiem, nie szanując demokratycznego wyboru polskiego narodu. Ale to wilcze prawo najsilniejszego polskiego klubu w Parlamencie Europejskim.

Na czym ma polegać ta obrona interesów?

Interes Platformy jest w tym, by zachować swoje interesy i wpływy, a także interesy i wpływy tych z ze swojej politycznej rodziny, którzy byli tutaj reprezentowani przez Platformę. Dziwi mnie tylko, że niektórzy przedkładają dobre relacje z opozycją nad dobre relacje z Polską.

Przed chwilą rozmawiałem z Robertem Winnickim. On nazwał tę sytuację „zdradą”. To przesada?

To „donoszenie” dowodzi niskiej kultury politycznej. A najlepiej obrazuje to sytuacja wyjaśnienia kwestii katastrofy smoleńskiej. Wówczas Donald Tusk za punkt honoru stawiał sobie kwestię wyjaśnienia tej tragedii. I twierdził, że powinno to zrobić państwo polskie, bo będzie to dla niego sprawdzian. Wtedy też odmówiono prawa do tego, by międzynarodowa opinia publiczna miała wzgląd w to śledztwo i można było skorzystać z jej pomocy. Okazało się, że niestety ten postulat miała raczej służyć temu, by nie wyjaśniono kwestii katastrofy smoleńskiej.

Z czego to mogło wynikać?

Można się tylko domyślać, że mogło to dotyczyć jakichś niewygodnych informacji, np. złamania procedur. Natomiast w tej sytuacji, problem jest ewidentnie spowodowany przez poprzednią ekipę. To Platforma wraz z PSL-em wybrały nadliczbowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego i postawiła prezydenta w niezwykle trudnej sytuacji. Miał do wyboru zaprzysiężenie nadliczbowych sędziów TK, a więc złamanie konstytucji albo też zastosowanie się do stanowiska nowo wybranego parlamentu, który miał mandat społeczny. Prezydent rozwiązał tę sprawę w ten sposób, że dokonał ważnego wyboru nowych sędziów. Konstytucja mówi jasno, że nie może być więcej niż piętnastu sędziów i prezydent nie miał tutaj możliwości powołania tych sędziów. Post factum stwierdził to nawet Trybunał Konstytucyjny.

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych