W czasie rocznicowych dat ten temat będzie stale powracać. I nic nie ma tu do rzeczy, czy naród okaże łaskę, czy osądzi srodze, bo nawet łaskawość nie wymaże z pamięci niegodziwości tej miary. Powtarzam od samego początku – praprzyczyną tragedii smoleńskiej była sprzedajność Tuska i jego dworu.
Ogrywać to on może Schetynę, Olechowskiego, Rokitę i jeszcze innych polityków z własnego podwórka, ale z Putinem nie wygrał nawet kopiejki. Zrobił wszystko, czego żądał kagiebista, spodziewając się zapewne w rewanżu najmniejszych choćby gestów ze strony Kremla, które mogłyby stać się argumentami w wewnętrznych przetargach z politycznych z opozycją.
Nie uzyskał niczego, dosłownie niczego. Zdradził polskiego prezydenta, by pokazać się w towarzystwie, jak kiedyś twierdził Buzek, „ specyficznego, ale jednak demokraty”. Ów demokrata go przyjął, poklepał, opowiedział parę komunałów, a potem pomachał na pożegnanie. Gdy sam odleciał do Moskwy, kazał natychmiast zdemontować wszelkie sprowadzone na te okazję nowoczesne urządzenia pozwalające bezpiecznie lądować, a co stało potem, wiemy…
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W czasie rocznicowych dat ten temat będzie stale powracać. I nic nie ma tu do rzeczy, czy naród okaże łaskę, czy osądzi srodze, bo nawet łaskawość nie wymaże z pamięci niegodziwości tej miary. Powtarzam od samego początku – praprzyczyną tragedii smoleńskiej była sprzedajność Tuska i jego dworu.
Ogrywać to on może Schetynę, Olechowskiego, Rokitę i jeszcze innych polityków z własnego podwórka, ale z Putinem nie wygrał nawet kopiejki. Zrobił wszystko, czego żądał kagiebista, spodziewając się zapewne w rewanżu najmniejszych choćby gestów ze strony Kremla, które mogłyby stać się argumentami w wewnętrznych przetargach z politycznych z opozycją.
Nie uzyskał niczego, dosłownie niczego. Zdradził polskiego prezydenta, by pokazać się w towarzystwie, jak kiedyś twierdził Buzek, „ specyficznego, ale jednak demokraty”. Ów demokrata go przyjął, poklepał, opowiedział parę komunałów, a potem pomachał na pożegnanie. Gdy sam odleciał do Moskwy, kazał natychmiast zdemontować wszelkie sprowadzone na te okazję nowoczesne urządzenia pozwalające bezpiecznie lądować, a co stało potem, wiemy…
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/288429-tusk-swym-serwilizmem-nic-nie-uzyskal-w-moskwie-tylko-postac-zdrajcy-sumienie-go-dogoni-hanba-tez
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.