„Ludzie listy piszą…”, śpiewali „Skaldowie”, a że Zbigniew Ziobro też człowiek, to też pisze. Ostatnio do Andrzeja Rzeplińskiego. Jak uzasadnił szef resortu sprawiedliwości, „kierował się dobrym obyczajem”. Aliści prezes Trybunału Konstytucyjnego uznał list ministra akurat za przejaw złego obyczaju. A konkretnie, za „instrukcję obsługi”, do której się nie dostosuje. Czyli mamy kolejną odsłonę chocholego tańca władzy nadanej przez wyborców z władzą uzurpowaną, wobec której ta pierwsza wydaje się bezsilna.
Jeśli PO w czerwcu ubiegłego roku wymyśliła sobie sposób, w jaki będzie mogła podkopywać autorytet rządu następców, to trzeba przyznać, że pomysł z „wyborem” pięciu sędziów okazał się nadzwyczaj skuteczny. Jest bowiem jasne jak słońce, że konflikt wokół Trybunału Konstytucyjnego zapoczątkowany został w minionej kadencji Sejmu, w którym większość miała dzisiejsza opozycja. I nikt chyba nie ma dziś wątpliwości, że tzw. spór o TK ma charakter polityczny.
Skutki tej gry są widoczne, a być może będą jeszcze bardziej wyraziste, gdy europarlamentarzyści przyjmą potępiającą Polskę rezolucję (ponoć uzgadnianą z PO), i gdy agencja Moody’s spełni swe groźby o obniżeniu ratingu naszego kraju. Niestety, rząd PiS jak dziecko dał się wciągnąć w pułapkę zastawioną przez poprzedników. Pierwszym i nie jedynym błędem było zwrócenie się przez szefa polskiej dyplomacji o wydanie opinii w sprawie TK przez Komisję Wenecką, którą rzecznik ministra Witolda Waszczykowskiego wychwalał pod niebiosa:
Minister jest głęboko przekonany, że międzynarodowy prestiż Komisji Weneckiej oraz jej profesjonalizm pozwolą na dokonanie obiektywnej oceny zagadnień prawnych będących przedmiotem wniosku.
Wyglądało to tak, jak by karpie prosiły o przyspieszenie wigilijnej wieczerzy. Potem były kolejne listy, a to o przełożenie wydania tejże opinii na później, to znów do sekretarza generalnego Rady Europy Thorbjørna Jaglanda, w którym minister poskarżył się na „niefortunne zdarzenie”, jakim był przeciek werdyktu Komisji Weneckiej „bez skrupułów wykorzystany do celów politycznych”.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
„Ludzie listy piszą…”, śpiewali „Skaldowie”, a że Zbigniew Ziobro też człowiek, to też pisze. Ostatnio do Andrzeja Rzeplińskiego. Jak uzasadnił szef resortu sprawiedliwości, „kierował się dobrym obyczajem”. Aliści prezes Trybunału Konstytucyjnego uznał list ministra akurat za przejaw złego obyczaju. A konkretnie, za „instrukcję obsługi”, do której się nie dostosuje. Czyli mamy kolejną odsłonę chocholego tańca władzy nadanej przez wyborców z władzą uzurpowaną, wobec której ta pierwsza wydaje się bezsilna.
Jeśli PO w czerwcu ubiegłego roku wymyśliła sobie sposób, w jaki będzie mogła podkopywać autorytet rządu następców, to trzeba przyznać, że pomysł z „wyborem” pięciu sędziów okazał się nadzwyczaj skuteczny. Jest bowiem jasne jak słońce, że konflikt wokół Trybunału Konstytucyjnego zapoczątkowany został w minionej kadencji Sejmu, w którym większość miała dzisiejsza opozycja. I nikt chyba nie ma dziś wątpliwości, że tzw. spór o TK ma charakter polityczny.
Skutki tej gry są widoczne, a być może będą jeszcze bardziej wyraziste, gdy europarlamentarzyści przyjmą potępiającą Polskę rezolucję (ponoć uzgadnianą z PO), i gdy agencja Moody’s spełni swe groźby o obniżeniu ratingu naszego kraju. Niestety, rząd PiS jak dziecko dał się wciągnąć w pułapkę zastawioną przez poprzedników. Pierwszym i nie jedynym błędem było zwrócenie się przez szefa polskiej dyplomacji o wydanie opinii w sprawie TK przez Komisję Wenecką, którą rzecznik ministra Witolda Waszczykowskiego wychwalał pod niebiosa:
Minister jest głęboko przekonany, że międzynarodowy prestiż Komisji Weneckiej oraz jej profesjonalizm pozwolą na dokonanie obiektywnej oceny zagadnień prawnych będących przedmiotem wniosku.
Wyglądało to tak, jak by karpie prosiły o przyspieszenie wigilijnej wieczerzy. Potem były kolejne listy, a to o przełożenie wydania tejże opinii na później, to znów do sekretarza generalnego Rady Europy Thorbjørna Jaglanda, w którym minister poskarżył się na „niefortunne zdarzenie”, jakim był przeciek werdyktu Komisji Weneckiej „bez skrupułów wykorzystany do celów politycznych”.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/287898-instrukcja-obslugi-po-w-konfrontacji-z-pis-jak-w-kawale-zepchnac-tesciowa-ze-schodow-i-spytac-gdzie-mamusia-sie-tak-spieszy