Kto wierzy w polityce w skrupuły, ten powinien znaleźć sobie inne zajęcie; nie ma ich ani opozycyjna Platforma tzw. Obywatelska, ani jej mutant Nowoczesna, ani nakręcani przez nią politycy i różnorakie instancje z zagranicy, które bynajmniej nie są zainteresowane tym, aby sprzyjać rządowi prowadzącemu własną, niezależną od nich politykę, czego dal już dowody
Prezes Rzepliński listów nie pisze, tylko robi „swoje” i kreuje się na jedynego obrońcę praworządności w Rzeczypospolitej, niczym „dający serce” dla sprawy Kordian Juliusza Słowackiego. Czuje się przy tym zagrożony, co zdradził w wywiadzie dla niemieckiego tygodnika „Die Zeit”:
Jest możliwe, że nagle przejedzie mnie samochód.
Teraz za „groźbę” uznał list Ziobry, że niby sędziowie TK szantażowani są „konsekwencjami”, jeśli nie podporządkują się woli ministra-prokuratora generalnego. Rzecz oczywista, dzielny nadsędzia nie ma zamiaru dostosować się do tej „instrukcji obsługi”. Rzepliński nie kryje swej sympatii dla opozycyjnej Platformy, gdzie obowiązuje inna „instrukcja obsługi” w konfrontacji z Prawem i Sprawiedliwością. Można ją sprowadzić do kawału o szczycie cynizmu: zepchnąć teściową ze schodów i spytać, gdzie mamusia się tak spieszy”…
Zgodnie z zapisem w konstytucji, Trybunał Konstytucyjny funkcjonuje w oparciu o ustawę. Tere-fere! Prezes Rzepliński ma własną wykładnię, patrz wyżej. Na tej zasadzie niby broni porządku konstytucyjnego, lecz z wyłączeniem tej ustawy, którą uważa za nie w porządku. Twierdzi przy tym, że ma do tego prawo i niczego nie narusza. Ażeby inni również nie naruszali, trybunał pod jego przewodnictwem zbiera się w takim składzie, który on, Rzepliński, wyznacza.
Czy możliwy jest kompromis? Teoretycznie tak. „Spór” o TK zaczął się od Sejmu i na Sejmie powinien się skończyć, jednak ani PO, ani jej Nowoczesny mutant nie są tym jednak zainteresowani. Chodzi o to, aby „gonić króliczka”. Nie odpowiada im żadna opcja, poza tą z międzyczasu, czyli wymuszaną publikacją orzeczenia TK, które w gruncie rzeczy orzeczeniem nie jest, lecz polityczną manifą. Opozycja jest zainteresowana tym, żeby ten zaprogramowany wcześniej konflikt trwał jak najdłużej, bo to jedyne, szerokie pole, na którym może szarpać rząd PiS za nogawki.
Walczący o polityczne przetrwanie Grzegorz Schetyna innych środków nie ma. Ma natomiast pewność, że ubezwłasnowolniany minister Ziobro na bardziej radykalne kroki wobec urzędującego prezesa TK zdobyć się nie może, co byłoby odebrane jako odzwierciedlenie malowanej przez PO poza granicami, krzywej gęby PiS. Ta taktyka ma jednak krótkie nogi: czas leci. Jeśli nawet rezolucja „potępiająca Polskę” zostanie uchwalona, jeśli nawet zostanie obniżony rating przez którąś z upolitycznionych agencji, jeśli nawet coś tam jeszcze, Polska od tego nie zginie. W najgorszym razie, przy blokadzie działań PiS zmierzających do zawarcia kompromisu na sejmowym forum, już za kilka miesięcy skończy się kadencja Rzeplińskiego. Chyba, że sam sobie przedłuży ją na dożywotnią i nie odejdzie. Ale to, na szczęście, ponury żart - tego nawet „instrukcja obsługi” PO nie przewiduje…
Polecamy „wSklepiku.pl”: „Widziałem Polskę zdradzoną” - Lane Arthur Bliss.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Kto wierzy w polityce w skrupuły, ten powinien znaleźć sobie inne zajęcie; nie ma ich ani opozycyjna Platforma tzw. Obywatelska, ani jej mutant Nowoczesna, ani nakręcani przez nią politycy i różnorakie instancje z zagranicy, które bynajmniej nie są zainteresowane tym, aby sprzyjać rządowi prowadzącemu własną, niezależną od nich politykę, czego dal już dowody
Prezes Rzepliński listów nie pisze, tylko robi „swoje” i kreuje się na jedynego obrońcę praworządności w Rzeczypospolitej, niczym „dający serce” dla sprawy Kordian Juliusza Słowackiego. Czuje się przy tym zagrożony, co zdradził w wywiadzie dla niemieckiego tygodnika „Die Zeit”:
Jest możliwe, że nagle przejedzie mnie samochód.
Teraz za „groźbę” uznał list Ziobry, że niby sędziowie TK szantażowani są „konsekwencjami”, jeśli nie podporządkują się woli ministra-prokuratora generalnego. Rzecz oczywista, dzielny nadsędzia nie ma zamiaru dostosować się do tej „instrukcji obsługi”. Rzepliński nie kryje swej sympatii dla opozycyjnej Platformy, gdzie obowiązuje inna „instrukcja obsługi” w konfrontacji z Prawem i Sprawiedliwością. Można ją sprowadzić do kawału o szczycie cynizmu: zepchnąć teściową ze schodów i spytać, gdzie mamusia się tak spieszy”…
Zgodnie z zapisem w konstytucji, Trybunał Konstytucyjny funkcjonuje w oparciu o ustawę. Tere-fere! Prezes Rzepliński ma własną wykładnię, patrz wyżej. Na tej zasadzie niby broni porządku konstytucyjnego, lecz z wyłączeniem tej ustawy, którą uważa za nie w porządku. Twierdzi przy tym, że ma do tego prawo i niczego nie narusza. Ażeby inni również nie naruszali, trybunał pod jego przewodnictwem zbiera się w takim składzie, który on, Rzepliński, wyznacza.
Czy możliwy jest kompromis? Teoretycznie tak. „Spór” o TK zaczął się od Sejmu i na Sejmie powinien się skończyć, jednak ani PO, ani jej Nowoczesny mutant nie są tym jednak zainteresowani. Chodzi o to, aby „gonić króliczka”. Nie odpowiada im żadna opcja, poza tą z międzyczasu, czyli wymuszaną publikacją orzeczenia TK, które w gruncie rzeczy orzeczeniem nie jest, lecz polityczną manifą. Opozycja jest zainteresowana tym, żeby ten zaprogramowany wcześniej konflikt trwał jak najdłużej, bo to jedyne, szerokie pole, na którym może szarpać rząd PiS za nogawki.
Walczący o polityczne przetrwanie Grzegorz Schetyna innych środków nie ma. Ma natomiast pewność, że ubezwłasnowolniany minister Ziobro na bardziej radykalne kroki wobec urzędującego prezesa TK zdobyć się nie może, co byłoby odebrane jako odzwierciedlenie malowanej przez PO poza granicami, krzywej gęby PiS. Ta taktyka ma jednak krótkie nogi: czas leci. Jeśli nawet rezolucja „potępiająca Polskę” zostanie uchwalona, jeśli nawet zostanie obniżony rating przez którąś z upolitycznionych agencji, jeśli nawet coś tam jeszcze, Polska od tego nie zginie. W najgorszym razie, przy blokadzie działań PiS zmierzających do zawarcia kompromisu na sejmowym forum, już za kilka miesięcy skończy się kadencja Rzeplińskiego. Chyba, że sam sobie przedłuży ją na dożywotnią i nie odejdzie. Ale to, na szczęście, ponury żart - tego nawet „instrukcja obsługi” PO nie przewiduje…
Polecamy „wSklepiku.pl”: „Widziałem Polskę zdradzoną” - Lane Arthur Bliss.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/287898-instrukcja-obslugi-po-w-konfrontacji-z-pis-jak-w-kawale-zepchnac-tesciowa-ze-schodow-i-spytac-gdzie-mamusia-sie-tak-spieszy?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.