W nie tak bardzo odległych czasach, gdy Andrzej Duda był jeszcze średnio znanym europosłem, warto było przespacerować się w niedzielny wieczór po Krakowskim Przedmieściu. Około godziny 22 z wieczornej Mszy Świętej w kościele św. Anny wychodzili państwo Anna i Bronisław Komorowscy. Przyjaźnie gaworzyli z mieszkańcami Warszawy, a wcześniej w jednej z pierwszych ławek gorliwie uczestniczyli w niedzielnym nabożeństwie.
Miało to swój urok, co piszę bez ironii. Prezydent, który nie krył się ze swoją wiarą, który żył (i chyba wciąż żyje) w przyjaznych relacjach z kapłanami kierującymi duszpasterstwem akademickim św. Anny, wreszcie prezydent, który z sympatią odnosił się do wiernych, był - na marginesie wszystkich uwag, jakie mieliśmy i mamy do jego polityki - pozytywnym sygnałem. Niedzielna, wieczorna msza święta w kościele św. Anny była małym zawieszeniem politycznych sporów, do których wracaliśmy z pełnym zaangażowaniem w poniedziałek z samego rana.
Ten sympatyczny obrazek przyszedł mi na myśl, gdy z rosnącym zdumieniem słuchałem wypowiedzi tego samego Komorowskiego, który komentował incydent z prowokacją feministek (i przerwaniem Mszy Świętej) w ulubionym przez niego kościele.
Były prezydent w internetowej części dyskusji z radiem RMF FM odpowiadał we wtorek na pytania słuchaczy. Jedno z nich dotyczyło właśnie awantury w kościele św. Anny, gdzie grupa lewackich feministek zakłóciła Mszę Świętą (choć nie wieczorną, na którą lubił chodzić Komorowski) podczas czytania listu Episkopatu w sprawie przepisów antyaborcyjnych.
Co na to pan prezydent?
To jest tak, że jeśli ktoś zamienia kościół w trybunę polityczną, a to się zdarza w wielu miejscach Polski, to musi się liczyć, że inni z tej trybuny będą korzystać. Im mniej polityki w kościołach, a więcej ewangelii, tym mniej takich zgrzytów i zachowań politycznych. To apel do księży, ale także i do wiernych, by reagowali na wszelkie przejawy panoszenia się polityki wypierającej ewangelię z kościoła. (…) Ja to (manifestację feministek - dop. wP) rozumiem i sam obserwuję w wielu miejscach różnych księży - jedni nie prowokują do żadnych demonstracji i jestem całym sercem za nimi. A niektórzy przeginają z obecnością polityki w kościele i prowokują tego typu sytuacje, które też mi się nie podobają, bo wolałbym, by ludzie się w kościele modlili… Ale kto zamienia kościół w trybunę polityczną, ten ponosi odpowiedzialność, że z tej trybuny chcą skorzystać także inni.
— powiedział Komorowski.
Naprawdę przykro jest słuchać, gdy były prezydent, niebędący wszak na otwartej wojnie z Kościołem, w taki sposób podchodzi do Mszy Świętej, sfery sacrum i stanowiska Episkopatu w tak ważnej sprawie jak ochrona życia. Bo przecież jego słów nie da się interpretować inaczej niż zachęty do dalszych ekscesów - gdy tylko uzna ktoś, że przekaz listu albo homilii jest „polityczny”…
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W nie tak bardzo odległych czasach, gdy Andrzej Duda był jeszcze średnio znanym europosłem, warto było przespacerować się w niedzielny wieczór po Krakowskim Przedmieściu. Około godziny 22 z wieczornej Mszy Świętej w kościele św. Anny wychodzili państwo Anna i Bronisław Komorowscy. Przyjaźnie gaworzyli z mieszkańcami Warszawy, a wcześniej w jednej z pierwszych ławek gorliwie uczestniczyli w niedzielnym nabożeństwie.
Miało to swój urok, co piszę bez ironii. Prezydent, który nie krył się ze swoją wiarą, który żył (i chyba wciąż żyje) w przyjaznych relacjach z kapłanami kierującymi duszpasterstwem akademickim św. Anny, wreszcie prezydent, który z sympatią odnosił się do wiernych, był - na marginesie wszystkich uwag, jakie mieliśmy i mamy do jego polityki - pozytywnym sygnałem. Niedzielna, wieczorna msza święta w kościele św. Anny była małym zawieszeniem politycznych sporów, do których wracaliśmy z pełnym zaangażowaniem w poniedziałek z samego rana.
Ten sympatyczny obrazek przyszedł mi na myśl, gdy z rosnącym zdumieniem słuchałem wypowiedzi tego samego Komorowskiego, który komentował incydent z prowokacją feministek (i przerwaniem Mszy Świętej) w ulubionym przez niego kościele.
Były prezydent w internetowej części dyskusji z radiem RMF FM odpowiadał we wtorek na pytania słuchaczy. Jedno z nich dotyczyło właśnie awantury w kościele św. Anny, gdzie grupa lewackich feministek zakłóciła Mszę Świętą (choć nie wieczorną, na którą lubił chodzić Komorowski) podczas czytania listu Episkopatu w sprawie przepisów antyaborcyjnych.
Co na to pan prezydent?
To jest tak, że jeśli ktoś zamienia kościół w trybunę polityczną, a to się zdarza w wielu miejscach Polski, to musi się liczyć, że inni z tej trybuny będą korzystać. Im mniej polityki w kościołach, a więcej ewangelii, tym mniej takich zgrzytów i zachowań politycznych. To apel do księży, ale także i do wiernych, by reagowali na wszelkie przejawy panoszenia się polityki wypierającej ewangelię z kościoła. (…) Ja to (manifestację feministek - dop. wP) rozumiem i sam obserwuję w wielu miejscach różnych księży - jedni nie prowokują do żadnych demonstracji i jestem całym sercem za nimi. A niektórzy przeginają z obecnością polityki w kościele i prowokują tego typu sytuacje, które też mi się nie podobają, bo wolałbym, by ludzie się w kościele modlili… Ale kto zamienia kościół w trybunę polityczną, ten ponosi odpowiedzialność, że z tej trybuny chcą skorzystać także inni.
— powiedział Komorowski.
Naprawdę przykro jest słuchać, gdy były prezydent, niebędący wszak na otwartej wojnie z Kościołem, w taki sposób podchodzi do Mszy Świętej, sfery sacrum i stanowiska Episkopatu w tak ważnej sprawie jak ochrona życia. Bo przecież jego słów nie da się interpretować inaczej niż zachęty do dalszych ekscesów - gdy tylko uzna ktoś, że przekaz listu albo homilii jest „polityczny”…
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/287618-prezydent-komorowski-lubi-przyjsc-do-kosciola-sw-anny-na-niedzielna-msze-swieta-smutne-ze-dzis-daje-zielone-swiatlo-dla-awantur-feministek
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.