Dla średnio uważnego obserwatora sceny politycznej niezaprzeczalny jest fakt, że Jarosław Kaczyński jest mistrzem podgrzewania sporu politycznego. Szczególnie w momencie, gdy wszyscy myślą, że temperatura jest już rozpalona do białości. Mam wręcz wrażenie, że Kaczyński na zimno rzuca pewne „hasła” by do szału doprowadzić oponentów politycznych, którzy chcąc potem przebić lidera PiS, koncertowo błaźnią się na swoich marszach i medialnych występach.
Nie można zapominać, że wielu ludzi skupionych wokół obozu PiS rzeczywiście używa słów zbyt konfrontacyjnych, obraźliwych, albo wręcz żenujących. Wiele wojen jest wywoływanych zupełnie niepotrzebnie, a politycy partii Kaczyńskiego zniżają się do poziomu najgorszych hejterów z PO. O ile słowa sejmowych harcowników, którzy toczą na forach Facebooka cyrkowe boje z „lewakami” nie zasługują na większą uwagę, to można zrozumieć dlaczego każdy kolejny wywiad Jarosława Kaczyńskiego jest drobiazgowo lustrowany przez szeroko pojętą opozycję.
Ba, można nawet wyobrazić sobie jak cheerlederki Ryszarda Petru, stażyści Gazety Wyborczej i Stefan Niesiołowski z rozsypaną Rytaliną na stole nasłuchują z ołówkami w rękach słów Kaczyńskiego. A potem, wzorem irytujących szkolnych kujonów i nerdów biegną przed kamery krzycząc „pse pani a Kacynski to znów na mnie naklął”! I choć dziś ten krzyk ma .Nowoczesny wymiar obciachu, to nie jest on niczym nowym.
Dekadę temu noszono koszulki z hasłami „Jestem wykształciuchem”, „ Stoję tam, gdzie stało ZOMO” i z dumą określano się „szatanami”, nie znając utworu literackiego, do którego odwoływał się prezes PiS. Teraz jest „Drugi sort” i pewnie zaraz pojawią się T-shirty z napisem „Jestem animalsem”. Choć znając poziom histerii można spodziewać się na ulicach widoku przebranych za gibony opozycjonistów walczących dzielnie z reżimem bananami w rytm „House of the Rising Sun” Wszystko przez wypowiedź Kaczyńskiego brzmiącą:
W każdym społeczeństwie jest taki element najbardziej zdemoralizowany, podły, animalny.
Gdybym był dziś członkiem KOD, .Nowoczesnej czy Platformy… tfu, tak nisko się nie oceniam nawet na potrzeby tekstu. Jednak gdybym był działaczem opozycji, ostatnie co przyszłoby mi do głowy, to brać te słowa do siebie. Nie trzeba być geniuszem nawet takim jak Julia Pitera by rozumieć, że Kaczyński odnosi się do marginalnych grup, które przecież dawały o sobie znać, choćby pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu w 2010 roku. Ci co sikali na znicze, łazili z krzyżem z puszek po piwie Lech i krzyczeli „chcemy Barabasza” to rzeczywiście element zasługujący na określenia użyte przez szefa PiS.
Czy jednak słowa Kaczyńskiego o „animalnych” grupach odnoszą się do mainstreamu dzisiejszej opozycji? Co określenie „gorszy sort”- niewątpliwie adekwatne do tych, którzy w historii zdradzali swój kraj, sprzedając go za granicą- ma wspólnego z marszami KOD? Ja takiego związku nie widzę, więc doprawdy nie mam pojęcia dlaczego, ktokolwiek z opozycji bierze je sobie do serca. Gorszym sortem są z pewnością ci, którzy życzyli śmierci prezydentowi po incydencie z kołem jego limuzyny. Ale przecież KOD oficjalnie się od nich odciął, nieprawdaż?
Ja również mam znajomych chodzących na marsze KOD. Wiele z tych osób lubię i szanuję. Uważam, że mają prawo do krzyczenia, że PiS wprowadza dyktaturę. Ba, mają prawo nawet obrażać rządzących, bo na tym polega wolność słowa, które powinno być nieograniczone i święte.
Ja nie obrażam się jak nazwą mnie funkcjonariuszem Kaczyzmu, moherem, oszołomem i ciemnogrodzianinem. Tyle razy to słyszałem, że nie robią już na mnie takie epitety wrażenia. Ba, nie będę rozdzierał szat jak znów usłyszę, że jestem „jaskiniowym antykomunistą”. Jak przypomina Filip Memches w „Rzeczpospolitej” Adam Michnik w rozmowie z „Komsomolską Prawdą” użył sformułowania „ludzie z zoo”. Mówił tak o tych Polakach, którzy ostro protestowali przeciwko Putinowi, gdy tego uważano na świecie za demokratę. Ja jednak tych słów do siebie nie brałem, bo mnie po prostu nie dotyczyły.
Czytaj dalej na kolejnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Dla średnio uważnego obserwatora sceny politycznej niezaprzeczalny jest fakt, że Jarosław Kaczyński jest mistrzem podgrzewania sporu politycznego. Szczególnie w momencie, gdy wszyscy myślą, że temperatura jest już rozpalona do białości. Mam wręcz wrażenie, że Kaczyński na zimno rzuca pewne „hasła” by do szału doprowadzić oponentów politycznych, którzy chcąc potem przebić lidera PiS, koncertowo błaźnią się na swoich marszach i medialnych występach.
Nie można zapominać, że wielu ludzi skupionych wokół obozu PiS rzeczywiście używa słów zbyt konfrontacyjnych, obraźliwych, albo wręcz żenujących. Wiele wojen jest wywoływanych zupełnie niepotrzebnie, a politycy partii Kaczyńskiego zniżają się do poziomu najgorszych hejterów z PO. O ile słowa sejmowych harcowników, którzy toczą na forach Facebooka cyrkowe boje z „lewakami” nie zasługują na większą uwagę, to można zrozumieć dlaczego każdy kolejny wywiad Jarosława Kaczyńskiego jest drobiazgowo lustrowany przez szeroko pojętą opozycję.
Ba, można nawet wyobrazić sobie jak cheerlederki Ryszarda Petru, stażyści Gazety Wyborczej i Stefan Niesiołowski z rozsypaną Rytaliną na stole nasłuchują z ołówkami w rękach słów Kaczyńskiego. A potem, wzorem irytujących szkolnych kujonów i nerdów biegną przed kamery krzycząc „pse pani a Kacynski to znów na mnie naklął”! I choć dziś ten krzyk ma .Nowoczesny wymiar obciachu, to nie jest on niczym nowym.
Dekadę temu noszono koszulki z hasłami „Jestem wykształciuchem”, „ Stoję tam, gdzie stało ZOMO” i z dumą określano się „szatanami”, nie znając utworu literackiego, do którego odwoływał się prezes PiS. Teraz jest „Drugi sort” i pewnie zaraz pojawią się T-shirty z napisem „Jestem animalsem”. Choć znając poziom histerii można spodziewać się na ulicach widoku przebranych za gibony opozycjonistów walczących dzielnie z reżimem bananami w rytm „House of the Rising Sun” Wszystko przez wypowiedź Kaczyńskiego brzmiącą:
W każdym społeczeństwie jest taki element najbardziej zdemoralizowany, podły, animalny.
Gdybym był dziś członkiem KOD, .Nowoczesnej czy Platformy… tfu, tak nisko się nie oceniam nawet na potrzeby tekstu. Jednak gdybym był działaczem opozycji, ostatnie co przyszłoby mi do głowy, to brać te słowa do siebie. Nie trzeba być geniuszem nawet takim jak Julia Pitera by rozumieć, że Kaczyński odnosi się do marginalnych grup, które przecież dawały o sobie znać, choćby pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu w 2010 roku. Ci co sikali na znicze, łazili z krzyżem z puszek po piwie Lech i krzyczeli „chcemy Barabasza” to rzeczywiście element zasługujący na określenia użyte przez szefa PiS.
Czy jednak słowa Kaczyńskiego o „animalnych” grupach odnoszą się do mainstreamu dzisiejszej opozycji? Co określenie „gorszy sort”- niewątpliwie adekwatne do tych, którzy w historii zdradzali swój kraj, sprzedając go za granicą- ma wspólnego z marszami KOD? Ja takiego związku nie widzę, więc doprawdy nie mam pojęcia dlaczego, ktokolwiek z opozycji bierze je sobie do serca. Gorszym sortem są z pewnością ci, którzy życzyli śmierci prezydentowi po incydencie z kołem jego limuzyny. Ale przecież KOD oficjalnie się od nich odciął, nieprawdaż?
Ja również mam znajomych chodzących na marsze KOD. Wiele z tych osób lubię i szanuję. Uważam, że mają prawo do krzyczenia, że PiS wprowadza dyktaturę. Ba, mają prawo nawet obrażać rządzących, bo na tym polega wolność słowa, które powinno być nieograniczone i święte.
Ja nie obrażam się jak nazwą mnie funkcjonariuszem Kaczyzmu, moherem, oszołomem i ciemnogrodzianinem. Tyle razy to słyszałem, że nie robią już na mnie takie epitety wrażenia. Ba, nie będę rozdzierał szat jak znów usłyszę, że jestem „jaskiniowym antykomunistą”. Jak przypomina Filip Memches w „Rzeczpospolitej” Adam Michnik w rozmowie z „Komsomolską Prawdą” użył sformułowania „ludzie z zoo”. Mówił tak o tych Polakach, którzy ostro protestowali przeciwko Putinowi, gdy tego uważano na świecie za demokratę. Ja jednak tych słów do siebie nie brałem, bo mnie po prostu nie dotyczyły.
Czytaj dalej na kolejnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/286993-pse-pani-a-jarek-kacynski-to-znow-na-mnie-naklal-czas-na-koszulki-jestem-animalsem?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.