Ujujuj! To się narobiło! Nasz „największy sojusznik” nie chce z nami gadać. No, może chciałby, ale nie z pisowcami! Prezydent Barack Obama zaryglował się w Białym Domu i przykazał wartownikom, żeby, gdy pojawi się w okolicy Andrzej Duda, nie wpuścili go do środka. Słowa: „nie przyjmie”, „nie spotka się”, zostały wczoraj odmienione w naszych mediach przez wszystkie przypadki. Taki afront! Podobno nasze stosunki z Amerykanami są najgorsze od lat. I co teraz, co teraz…?
Zgrozą powiało, boć przecie USA to najbardziej zaufany „gwarant naszego bezpieczeństwa”. Biada ci, nadwiślański kraju, oj, biada! „Polska w izolacji”, jęknął „Newsweek” Tomasza Lisa, wspierany przez zawsze chętnego do wypowiedzi „analityka polityki międzynarodowej” Eugeniusza Smolara, że nawet za wielką wodą dostrzegają, co ten PiS wyprawia i „wyraźnie zasygnalizowali, że nie podoba im się to”. A konkretnie, udział prezydenta „w ataku na Trybunał Konstytucyjny”, co uszczegółowił człowiek z redakcji wstydliwie podpisany literkami „jk”.
Nie dziwię się, że się wstydzi, jeśli się wstydzi. Podobne brednie wypisywano za nieboszczki Polski tzw. Ludowej i, jak uczy historia, mało kto w nie wierzył. Z tą tylko różnicą, że wtedy największym i najbardziej zaufanym sojusznikiem, wpisanym nawet do polskiej konstytucji, był Związek Radziecki. Jakoś tak się dzieje, że bez zaufanego u nas ani rusz. Dziś jest nim Obama, taki nowy, świecki papież, który odmówił audiencji Dudzie, czym dał wyraz…
Zaufanie to pojęcie względne. W przypadku Rosjan mieliśmy gwarancję, że w razie czego możemy na nich liczyć. Dowiedli tego już w ’39, i w ’80 gotowi byli ponoć gotowi, ale jeden taki generał uznał, że poradzi sobie sam. I dziś chętnie by się nami zaopiekowali, lecz teraz mamy już innego, zaufanego opiekuna: USA. Jak bardzo jest godny zaufania ten nasz nowy, „największy sojusznik”, przekonał się o tym w ’43 Jan Karski, autor raportu o zagładzie Żydów, przedstawionego w Białym Domu… Zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w obronę naszego kraju było też widać na kolejnych konferencjach „wielkiej trójki”, jałtańskiej i poczdamskiej, najpierw z udziałem prezydenta Franklina Roosevelta, potem Harry’ego Trumana. Dla przypomnienia, nasz amerykański sojusznik dysponował wtedy bronią atomową, której Rosjanie jeszcze nie mieli… Urzędujący dziś Barack Obama też dał różne dowody, że można na nim polegać: „reset” w odniesieniu do Rosji, wynikające stąd wstrzymanie budowy tarczy antyrakietowej w naszym kraju, itp., że nie wspomnę o jego głębokiej wiedzy o Polsce, co odzwierciedliło wystąpienie sprzed czterech lat, gdy podczas wręczania Prezydenckiego Medalu Wolności przyznanego… pośmiertnie Janowi Karskiemu mówił o „polskich obozach śmierci”.
Mniejsza z tym. Amis szczypać nie należy, bo kto nas w razie czego obroni…? O Matko Bosko, Częstochowsko! A te durnie z PiS rozrabiają, marzy im się jakaś silna Polska, jakieś nowe sojusze klecą, noż, to dopiero wybujałe aspiracje! I co z tego mamy? - „izolację!”. Ale - żarty na bok, bo sprawa nie jest wcale śmieszna. Zadziwiający jest ten kompleks karła pisofobów wszelkiej maści, to uwłaczające godności, bezsensowne ujadanie, na kraj, w którym dziś nie rządzą. Bezsensowne, ponieważ najwięksi kretyni ujeżdżający na Andrzeju Dudzie, rzekomo sponiewieranym przez Obamę, musi wiedzieć, że na marginesie Szczytu Bezpieczeństwa Nuklearnego prezydent USA nie spotka się on z żadnym przedstawicielem żadnego z państw Europy. To po pierwsze. Po drugie, gdyby wymienił grzecznościowe „how are you?” z prezydentem Dudą, i tak przez ujeżdżających byłoby to zinterpretowane, jako dowód absolutnego lekceważenia pisowskiej głowy naszego kraju.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ujujuj! To się narobiło! Nasz „największy sojusznik” nie chce z nami gadać. No, może chciałby, ale nie z pisowcami! Prezydent Barack Obama zaryglował się w Białym Domu i przykazał wartownikom, żeby, gdy pojawi się w okolicy Andrzej Duda, nie wpuścili go do środka. Słowa: „nie przyjmie”, „nie spotka się”, zostały wczoraj odmienione w naszych mediach przez wszystkie przypadki. Taki afront! Podobno nasze stosunki z Amerykanami są najgorsze od lat. I co teraz, co teraz…?
Zgrozą powiało, boć przecie USA to najbardziej zaufany „gwarant naszego bezpieczeństwa”. Biada ci, nadwiślański kraju, oj, biada! „Polska w izolacji”, jęknął „Newsweek” Tomasza Lisa, wspierany przez zawsze chętnego do wypowiedzi „analityka polityki międzynarodowej” Eugeniusza Smolara, że nawet za wielką wodą dostrzegają, co ten PiS wyprawia i „wyraźnie zasygnalizowali, że nie podoba im się to”. A konkretnie, udział prezydenta „w ataku na Trybunał Konstytucyjny”, co uszczegółowił człowiek z redakcji wstydliwie podpisany literkami „jk”.
Nie dziwię się, że się wstydzi, jeśli się wstydzi. Podobne brednie wypisywano za nieboszczki Polski tzw. Ludowej i, jak uczy historia, mało kto w nie wierzył. Z tą tylko różnicą, że wtedy największym i najbardziej zaufanym sojusznikiem, wpisanym nawet do polskiej konstytucji, był Związek Radziecki. Jakoś tak się dzieje, że bez zaufanego u nas ani rusz. Dziś jest nim Obama, taki nowy, świecki papież, który odmówił audiencji Dudzie, czym dał wyraz…
Zaufanie to pojęcie względne. W przypadku Rosjan mieliśmy gwarancję, że w razie czego możemy na nich liczyć. Dowiedli tego już w ’39, i w ’80 gotowi byli ponoć gotowi, ale jeden taki generał uznał, że poradzi sobie sam. I dziś chętnie by się nami zaopiekowali, lecz teraz mamy już innego, zaufanego opiekuna: USA. Jak bardzo jest godny zaufania ten nasz nowy, „największy sojusznik”, przekonał się o tym w ’43 Jan Karski, autor raportu o zagładzie Żydów, przedstawionego w Białym Domu… Zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w obronę naszego kraju było też widać na kolejnych konferencjach „wielkiej trójki”, jałtańskiej i poczdamskiej, najpierw z udziałem prezydenta Franklina Roosevelta, potem Harry’ego Trumana. Dla przypomnienia, nasz amerykański sojusznik dysponował wtedy bronią atomową, której Rosjanie jeszcze nie mieli… Urzędujący dziś Barack Obama też dał różne dowody, że można na nim polegać: „reset” w odniesieniu do Rosji, wynikające stąd wstrzymanie budowy tarczy antyrakietowej w naszym kraju, itp., że nie wspomnę o jego głębokiej wiedzy o Polsce, co odzwierciedliło wystąpienie sprzed czterech lat, gdy podczas wręczania Prezydenckiego Medalu Wolności przyznanego… pośmiertnie Janowi Karskiemu mówił o „polskich obozach śmierci”.
Mniejsza z tym. Amis szczypać nie należy, bo kto nas w razie czego obroni…? O Matko Bosko, Częstochowsko! A te durnie z PiS rozrabiają, marzy im się jakaś silna Polska, jakieś nowe sojusze klecą, noż, to dopiero wybujałe aspiracje! I co z tego mamy? - „izolację!”. Ale - żarty na bok, bo sprawa nie jest wcale śmieszna. Zadziwiający jest ten kompleks karła pisofobów wszelkiej maści, to uwłaczające godności, bezsensowne ujadanie, na kraj, w którym dziś nie rządzą. Bezsensowne, ponieważ najwięksi kretyni ujeżdżający na Andrzeju Dudzie, rzekomo sponiewieranym przez Obamę, musi wiedzieć, że na marginesie Szczytu Bezpieczeństwa Nuklearnego prezydent USA nie spotka się on z żadnym przedstawicielem żadnego z państw Europy. To po pierwsze. Po drugie, gdyby wymienił grzecznościowe „how are you?” z prezydentem Dudą, i tak przez ujeżdżających byłoby to zinterpretowane, jako dowód absolutnego lekceważenia pisowskiej głowy naszego kraju.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/286876-czarna-polewka-obamy-zadziwiajacy-jest-ten-kompleks-karla-pisofobow-to-bezsensowne-ujadanie-na-kraj-w-ktorym-dzis-nie-rzadza
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.
