wPolityce.pl: W pierwszych komentarzach po posiedzeniu Trybunału Konstytucyjnego przedstawiciele rządu zapowiadali, że TK nie wydał orzeczenia, ale opinię, której nie można drukować. Tymczasem konstytucja wprost wskazuje, że orzeczenia TK są publikowane w odpowiednich pulikatorach. Rząd nie powinien działać zgodnie z tym przepisem?
Jacek Sasin: Szkoda, że ci, którzy tak mówią i chętnie powołują się na konstytucję, czytają ją wybiórczo. Tak robi opozycja, a także sędziowie TK. Dobrze ten dokument traktować, jako dokument integralny i czytać także inne przepisy. Wtedy będzie jasne, że to, co wydarzyło się wczoraj, dokument, który był finałem spotkania sędziów, nie może być nazwany orzeczeniem. Wobec tego nie podlega temu przepisowi, który pan przywołał.
Mówi Pan o spotkaniu i dokumencie. Tymczasem TK mówi, że odbyło się posiedzenie zakończone orzeczeniem. Dlaczego Pan umniejsza rolę pracy TK?
Konstytucja bardzo wyraźnie przewiduje, że Trybunał, jak każdy organ władzy w Polsce, musi działać w oparciu nie tylko o konstytucję, ale i ustawy. Konstytucja opisuje zadania i konstrukcję TK, ale w sprawie szczegółów pracy TK odsyła do ustawy. To ustawa ma regulować, w jakim trybie działać ma TK, jak podejmować ma decyzje. I taka ustawa powstała. Te kwestie zostały uregulowane.
Jednak te regulacje budzą wciąż wątpliwości, zaś TK uznał, że mowa o niekonstytucyjnej ustawie.
Ale ustawa została przyjęta przez parlament, który miał do tego prawo. Ta ustawa stała się prawem po podpisie Prezydenta RP i opublikowaniu jej w odpowiednim publikatorze. Od tego momentu ta ustawa obowiązuje. Ona przewiduje, że Trybunał musi orzekać w składzie przynajmniej 13-osobowym. Ostatnie spotkanie natomiast było spotkaniem 12-osobowym. Dodatkowo ustawa mówi, że Trybunał nie może wybierać sprawy jak chce, ma orzekać zgodnie z kolejnością wpływu spraw. TK nie mógł się zatem zająć tą ustawą, póki nie rozpatrzy innych spraw, jakie wpłynęły do TK.
Co to oznacza?
To, z czym mieliśmy do czynienia wczoraj, nie może być z tych powodów uznane za orzeczenie. Złamano obowiązującą ustawę. Wobec tego nie możemy uznać, że doszło do wydania zgodnego z prawem orzeczenia.
Jeśli jednak TK uznałby, że działa zgodnie z obowiązującą ustawą i dopiero np. po roku zakwestionowałby tę ustawę, czy nie naraziłby wszystkich wcześniejszych orzeczeń? Mogłoby się okazać, że działał na wadliwej podstawie prawnej…
Nie, nie ma takiego zagrożenia. W Polsce ustawa, która została podpisana przez Prezydenta RP i została opublikowana, obowiązuje. W tym czasie cieszy się domniemaniem konstytucyjności. Jeśli po jakimś czasie TK uzna, że ustawa jest wadliwa, to nie cofa jej skutków. To, co się wydarzyło do chwili zakwestionowania ustawy, jest zgodne z prawem. Wiele razy przecież jest tak, że Trybunał orzeka niekonstytucyjność jakiejś ustawy, albo pewnych przepisów ustawy, ale wskazuje, że prawo musi być zmienione w ciągu roku. TK dopuszcza w takiej sytuacji, że prawo niekonstytucyjne obowiązuje.
Mamy obecnie spór rządu i TK o sposób procedowania nad ustawą o Trybunale. Jak Polacy mogą sprawdzić, kto ma tu rację?
Poszukajmy analogii. W Sejmie mamy 460 posłów. Żeby uchwalać prawo musi być odpowiednie kworum. Jak oceniać sytuację, w której w Sejmie jedynie 100 posłów przyjmuje ustawę. Czy można to uznać za ustawę i traktować ją jako obowiązujące prawo? Nie. Gdybyśmy tak działali, to każdy większy klub mógłby przyjmować swoje ustawy i oczekiwać ich stosowania. Taką samą sytuację mamy ws. TK. Tu również nie było kworum.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE ========>>>>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
wPolityce.pl: W pierwszych komentarzach po posiedzeniu Trybunału Konstytucyjnego przedstawiciele rządu zapowiadali, że TK nie wydał orzeczenia, ale opinię, której nie można drukować. Tymczasem konstytucja wprost wskazuje, że orzeczenia TK są publikowane w odpowiednich pulikatorach. Rząd nie powinien działać zgodnie z tym przepisem?
Jacek Sasin: Szkoda, że ci, którzy tak mówią i chętnie powołują się na konstytucję, czytają ją wybiórczo. Tak robi opozycja, a także sędziowie TK. Dobrze ten dokument traktować, jako dokument integralny i czytać także inne przepisy. Wtedy będzie jasne, że to, co wydarzyło się wczoraj, dokument, który był finałem spotkania sędziów, nie może być nazwany orzeczeniem. Wobec tego nie podlega temu przepisowi, który pan przywołał.
Mówi Pan o spotkaniu i dokumencie. Tymczasem TK mówi, że odbyło się posiedzenie zakończone orzeczeniem. Dlaczego Pan umniejsza rolę pracy TK?
Konstytucja bardzo wyraźnie przewiduje, że Trybunał, jak każdy organ władzy w Polsce, musi działać w oparciu nie tylko o konstytucję, ale i ustawy. Konstytucja opisuje zadania i konstrukcję TK, ale w sprawie szczegółów pracy TK odsyła do ustawy. To ustawa ma regulować, w jakim trybie działać ma TK, jak podejmować ma decyzje. I taka ustawa powstała. Te kwestie zostały uregulowane.
Jednak te regulacje budzą wciąż wątpliwości, zaś TK uznał, że mowa o niekonstytucyjnej ustawie.
Ale ustawa została przyjęta przez parlament, który miał do tego prawo. Ta ustawa stała się prawem po podpisie Prezydenta RP i opublikowaniu jej w odpowiednim publikatorze. Od tego momentu ta ustawa obowiązuje. Ona przewiduje, że Trybunał musi orzekać w składzie przynajmniej 13-osobowym. Ostatnie spotkanie natomiast było spotkaniem 12-osobowym. Dodatkowo ustawa mówi, że Trybunał nie może wybierać sprawy jak chce, ma orzekać zgodnie z kolejnością wpływu spraw. TK nie mógł się zatem zająć tą ustawą, póki nie rozpatrzy innych spraw, jakie wpłynęły do TK.
Co to oznacza?
To, z czym mieliśmy do czynienia wczoraj, nie może być z tych powodów uznane za orzeczenie. Złamano obowiązującą ustawę. Wobec tego nie możemy uznać, że doszło do wydania zgodnego z prawem orzeczenia.
Jeśli jednak TK uznałby, że działa zgodnie z obowiązującą ustawą i dopiero np. po roku zakwestionowałby tę ustawę, czy nie naraziłby wszystkich wcześniejszych orzeczeń? Mogłoby się okazać, że działał na wadliwej podstawie prawnej…
Nie, nie ma takiego zagrożenia. W Polsce ustawa, która została podpisana przez Prezydenta RP i została opublikowana, obowiązuje. W tym czasie cieszy się domniemaniem konstytucyjności. Jeśli po jakimś czasie TK uzna, że ustawa jest wadliwa, to nie cofa jej skutków. To, co się wydarzyło do chwili zakwestionowania ustawy, jest zgodne z prawem. Wiele razy przecież jest tak, że Trybunał orzeka niekonstytucyjność jakiejś ustawy, albo pewnych przepisów ustawy, ale wskazuje, że prawo musi być zmienione w ciągu roku. TK dopuszcza w takiej sytuacji, że prawo niekonstytucyjne obowiązuje.
Mamy obecnie spór rządu i TK o sposób procedowania nad ustawą o Trybunale. Jak Polacy mogą sprawdzić, kto ma tu rację?
Poszukajmy analogii. W Sejmie mamy 460 posłów. Żeby uchwalać prawo musi być odpowiednie kworum. Jak oceniać sytuację, w której w Sejmie jedynie 100 posłów przyjmuje ustawę. Czy można to uznać za ustawę i traktować ją jako obowiązujące prawo? Nie. Gdybyśmy tak działali, to każdy większy klub mógłby przyjmować swoje ustawy i oczekiwać ich stosowania. Taką samą sytuację mamy ws. TK. Tu również nie było kworum.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE ========>>>>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/284652-nasz-wywiad-jacek-sasin-szansa-na-kompromis-moze-byc-zrealizowana-wylacznie-jesli-bedzie-dobra-wola-ze-strony-sedziow-i-prezesa-tk
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.