Szyderstwo Schetyny. Dla usmażenia swojej jajecznicy Platforma tzw. Obywatelska gotowa jest spalić polski dom

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Jacek Turczyk
PAP/Jacek Turczyk

Raz już to było. W 2005 roku. Polską miał rządzić PO-PiS, a imiennie „prezydent z Gdańska i premier z Krakowa”. Jednak, gdy wbrew oczekiwaniom wybory do parlamentu wygrało Prawo i Sprawiedliwość, a Donald Tusk poległ z Lechem Kaczyńskim, zawiedziony lider Platformy tzw. Obywatelskiej ani myślał pogodzić się z rezultatem głosowania obywateli; jak wspominał później Jan Maria Rokita, Tusk nakazał mu rozwlekanie w nieskończoność rozmów o utworzeniu koalicji PiS-PO, tak, by nie doszło do jej powstania. I nie doszło…

Urażony Tusk miał „gdzieś” wybór narodu. Zdawał sobie sprawę, że aby rządzić PiS będzie musiał wejść w koalicję z Ligą Polskich Rodzin i Samoobroną, na których połamie sobie zęby. Nie pomylił się. Dwa lata później nikt inny, tylko sam Jarosław Kaczyński doprowadził do rozwiązania tego gabinetu. Tusk triumfował… Faktycznie, zmienił historię, bo ta zapewne potoczyłaby się inaczej, gdyby w 2005 roku, z woli wyrażonej przez wyborców powstał rząd PiS i PO.

Co było później, gdy niedoszły „prezydent z Gdańska”, od 2007r. premier Tusk objął władzę, którą sprawował aż do ubiegłego roku, wszyscy wiedzą: najpierw cztery lata reformatorskiego nieróbstwa, krytykowanego nawet przez przychylne mu media niemieckie, brytyjskie, francuskie, czy amerykańskie, potem kolejne cztery, obfitujące w afery i skandale z udziałem niekaralnych, tzw. dostojników państwowych, wszechobecny nepotyzm, narosłe, gigantyczne zadłużenie kraju, rekordowe bezrobocie oraz masowa emigracja młodych Polaków za chlebem. Zamiast zapowiadanych obniżek podatków były podwyżki, zamiast uzdrowienia służby zdrowia, nastąpiło pogłębienie jej letargu, zamiast obrony polskich interesów, było ich ślepe podporządkowanie dezyderatom zagranicy, itd., itd.

Z faktami się nie dyskutuje, a tym faktom nikt nie zaprzeczy. Ale było jeszcze coś: podlewanie społecznych nastrojów sosem nienawiści, rozpętanie wojny polsko-polskiej przez „partię miłości” Donalda Tuska, który długo bazował na straszeniu Polaków widmem katastrofy, w razie ponownego objęcia władzy przez PiS. Tu się jednak przeliczył. Wyborcy mieli dość jego fantasmagorii o zielonej wyspie. Sam Tusk, wbrew oficjalnym zapewnieniom, ile ma w polskim domu jeszcze do zrobienia, że ani myśli o wyjeździe, zapewnił sobie po cichu miękkie lądowanie w Brukseli i na zawsze pozostanie w annałach, jako pierwszy szef rządu na świecie, który porzucił własny gabinet, własną partię, własny naród i własny kraj dla lukratywnej posady za granicą. Na koniec, wbrew zasadom wewnątrzpartyjnej demokracji, autorytarnie wyznaczył swą następczynię…

Jego nauka nie poszła jednak w las, schemat działania przegranej Platformy, obecnie pod wodzą dawnego rywala Tuska, Grzegorza Schetyny, pozostał ten sam. Znów dla usmażenia swej jajecznicy PO gotowa jest spalić polski dom. Po wczorajszym „werdykcie” Trybunału Konstytucyjnego zwrócił się do mnie pewien internauta z prośbą: „Panie redaktorze, czy mógłby pan wyjaśnić wszystkim bez odwoływania się do paragrafów, których poza prawnikami nikt nie zna, o co chodzi w tym konflikcie z TK?” - Podpisane: Alex Wit. Wbrew pozorom, sprawa nie jest skomplikowana. Wystarczy prześledzić kalendarium tego konfliktu. Po przegranych przez Bronisława Komorowskiego wyborach prezydenckich, przeczuwająca porażkę także w wyborach parlamentarnych PO, przeboksowała w czerwcu ubiegłego roku w Sejmie - łamiąc wszelkie obowiązujące zasady - decyzje, które należały do parlamentu następnej kadencji, już w nowym składzie: wytypowała pięciu sędziów do Trybunału Konstytucyjnego. Cel był jasny: chciała w ten sposób zapewnić sobie decydujące wpływy na politykę nowego rządu. Współtwórcą tego planu i projektu ustawy, która umożliwiała jego realizację, był nie kto inny, tylko prezes TK Andrzej Rzepliński. Na marginesie, prof. Rzepliński nie chciał udostępnić jej projektu zainteresowanym. Gdy Stowarzyszenie Sieć Obywatelska złożyło w tej sprawie skargę w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym, ten uznał, że opinii publicznej guzik do tego.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych