KOD, czyli Janusze polityki. Reakcje na incydent z udziałem prezydenckiej limuzyny pokazują, że mohery są już passé

Fot. PAP/Tytus Żmijewski
Fot. PAP/Tytus Żmijewski

Nawet najbardziej otwarci i tolerancyjni „młodzi, wykształceni z wielkich miast” przyznają z bólem, że monopol moherów na siermiężność został złamany. To, co odwala geriatria spod znaku tzw. Komitetu Obrony Demokracji przekracza wszelkie granice.

Schemat ten sam – podstarzały wąsaty Janusz krzyczy na manifestacji, że Duda i Kaczyński go oszukali, a PiS chce zawłaszczyć państwo. Wtóruje mu małżonka, Grażyna z trwałą, która z lubością opisuje, co to nie powinno spotkać ciemiężycieli spod znaku Prawa i Sprawiedliwości. Są okrzyki, złorzeczenia, czasami wyzwiska. Nasza polska tolerancja taka piękna…

Apogeum hejtu stały się chamskie komentarze po incydencie z udziałem prezydenckiej limuzyny na A4. „Szkoda, że się nie udało”, „Niech umiera w męczarniach”, itp., itd… Wszystko pisane pod nazwiskiem i zdjęciem z prawdziwych kont na Facebooku. A na tych samych kontach zdjęcia z wakacji (najczęściej skarpety pod sandały a la Lech Wałęsa), fotografie dzieci, rodzinne zdjęcia… Najwyraźniej, kiedy prezydentowi coś zagraża, budzą się upiory.

Sprawa skandalicznych komentarzy osób utożsamiających się z KOD-em w jaskrawy sposób pokazała, że dzisiejsza opozycja odbiega od wizerunku kreowanego przez partyjnych macherów – nie jest to grupa młodych, dynamicznych ludzi, którzy boją się o swoje swobody obywatelskie pod rządami PiS, ale starych, utuczonych kocurów, którzy na wszelkie zmiany reagują histerycznym „nie”. Powodów jest kilka. Za wszelką cenę chcą utrzymać swój status quo i wszelkie próby reform traktują jak zamach na swoją pozycję. Poza tym, ujawnienie przeszłości Lecha Wałęsy było podważeniem ich młodzieńczego sacrum, wszystkiego z czym wiążą swoje sielskie, młodzieńcze wspomnienia. Wszystko to pękło jak bańka mydlana, okazało się zwykła ułudą. Można posypać głowy popiołem, ale można też wyprzeć ze świadomości fakty i na wszelkie próby dojścia do prawdy reagować histerią. Tę drogę wybrali aktywiści KOD-u.

Bezcelowe okrzyki i marsze to ich sposób na przeżycie drugiej młodości, nieoczekiwany skok adrenaliny, którego nie zapewni im już nic. Bo o coś trzeba „walczyć” - nawet jeśli jest to bój czysto iluzoryczny, bo przecież nikt nie zakasuje manifestować przeciwko rządowi. Grunt, to dobre samopoczucie.

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych