Pomysł Ujazdowskiego to dobra okazja dla wszystkich, by wyjść z twarzą ze sporu o TK. Pytanie, kto jest tym zainteresowany

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
wPolityce.pl/tvn24
wPolityce.pl/tvn24

PiS ma dziś z jednej strony ostatni (patrząc na zbliżającą się opinię Komisji Weneckiej i presję ze strony UE i USA przed szczytem NATO), a z drugiej jednak dobry moment na wykonanie kroku w tył - nie tracąc przy tym niczego z pozycji siły, którą wypracował przez ostatnie tygodnie. Rządzącym rosną słupki poparcia (względnie - pozostają na wysokim poziomie), a niebawem wejdzie w życie program 500+, który pozwoli złapać kolejny polityczny oddech. Rozwiązanie sugerowane przez Ujazdowskiego - gdyby zostało przyjęte i wdrożone w życie - pozwoliłoby też na poświęcenie mniej czasu na udowadnianie opinii publicznej na Zachodzie, że Polska nie jest wielbłądem.

WIĘCEJ: Decyzję KE wobec Polski należy widzieć przynajmniej na trzech poziomach. Żaden z nich nie pozwala na optymistyczne wnioski. Każdy każe zadać pytanie o taktykę Polski wobec UE

Niemniej jednak kompromisowy pomysł europosła PiS musiałby też zostać pozytywnie przyjęty przez inne strony sporu. Chodzi przede wszystkim o sam Trybunał Konstytucyjny i jego prezesa. Andrzej Rzepliński - mimo wysyłanych („ironicznych”?) sygnałów o chęci dojścia do porozumienia - nie wydaje się być zainteresowany szybkim zakończeniem konfliktu. Dzisiejsze odrzucenie apelu Zbigniewa Ziobry o przesunięcie posiedzenia o 14 dni jest tego dobrym przykładem. A przecież odroczenie wtorkowej rozprawy dawało czas na kompromis. Potrzeba zdecydowanie więcej dobrej woli - nie tylko ze strony PiS.

O ile jednak przy Rzeplińskim możemy się zastanawiać, o tyle dla Platformy i Nowoczesnej koniec sporu o Trybunał oznaczałby wyschnięcie źródła, które daje paliwo do jakiegokolwiek działania. To dlatego politycy PO i N niemal od razu i niemal chórem odrzucili pomysł Ujazdowskiego, a „Wyborcza” już odtrąbiła, że i tak byłoby to złamaniem konstytucji przez rządzących. Z tym, że opozycja dawno przestała być realnym i znaczącym partnerem.

Pozostaje również kwestia Kancelarii Prezydenta - jak słychać w kuluarach, europoseł Ujazdowski zgłosił się co prawda kilka dni temu do Pałacu z opublikowanym w poniedziałek rozwiązaniem, ale nie został przyjęty. Być może nie potraktowano go wystarczająco poważnie. Ale to przecież i szansa dla prezydenta, by realnie włączył się w sprawę, a przy okazji nieco „wybił się na niezależność”. Zwłaszcza jeśli ma (ciche) wsparcie z Nowogrodzkiej. Chyba że szwankuje i komunikacja na tej linii.

Pomysł Ujazdowskiego wydaje się być zgłoszony w ostatnim możliwym czasie, by spór o TK nie wszedł na kolejny poziom zaostrzenia. Jest też szansą na wyjście z twarzą przez wszystkie strony sporu - PiS, które nie straciłoby niczego ze swojej siły, sędziów TK z Rzeplińskim na czele, który dokończyłby swoją kadencję w grudniu tego roku, no i last, but not least - dla polskiego państwa, którego administracja mogłaby się wreszcie skupić na walce o realny interes Polski, a nie pisania kolejnych listów i analiz prawnych, na które tracimy czas, pieniądze i siły.

Konflikt o Trybunał jest sporem politycznym i tylko w polityczny sposób może zostać rozwikłany. Pomysł Ujazdowskiego wydaje się celnym rozwiązaniem dzisiejszego stanu rzeczy. Potrzeba - tylko albo aż - „spotkania na szczycie” i ustalenia kolejnych i konkretnych kroków: w sprawie zaprzysiężenia, składu Trybunału, a wreszcie ws. nowej ustawy o TK, która wydaje się być niezbędna.

Tylko czy naprawdę wszystkie strony chcą do tego dążyć?

Sasin chłodno o pomyśle Ujazdowskiego ws. TK: „Ta propozycja ma bardzo duże wady i nie jest oficjalnym stanowiskiem PiS”

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych