W jaki sposób mógł przeciętny student Akademii zdobyć własny światopogląd poza pracownią? Obecna sytuacja jest katastrofalna. Wprowadzenie przedmiotu „Wiedza o Polsce Współczesnej” obowiązującego na II i IV roku studiów, jest niewystarczające
— alarmował Wajda w końcu 1948 roku, kiedy komuniści oficjalnie przejmowali władzę w Polsce i kiedy formowały się kanony sztuki socrealizmu socjalistycznego.
Pół roku później Wajda złożył dokumenty do Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi. W formularzu deklaruje, że jest „członkiem podstawowej organizacji PZPR przy ZPAP w Krakowie. W ZAMP na ASP jest kierownikiem wydziału kadr ZU”.
W studenckiej ankiecie personalnej z maja 1950 roku tłumaczy dlaczego wybrał Szkołę Filmową.
Decydując się na studia w Wyższej Szkole Filmowej, po ukończeniu trzech lat Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, a więc po okresie doświadczeń, tak co do zainteresowań jak i co do moich zapatrywań społ.–politycznych, robię to z przekonaniem że dadzą mi one rodzaj sztuki najbardziej bliski współczesnemu człowiekowi. Sztukę która jest najważniejsza, przy przekształcaniu człowieka na drodze do nowego ustroju
— pisze Wajda. Następnie przedstawia własną, jakże mocną definicję reżysera.
Realizatora filmowego poza talentem i poczuciem rzeczywistości musi cechować marksistowska postawa wobec życia i sztuki
— pisze Wajda. Jakże to wymowne. W dalszej części Wajda przedstawia własny pomysł na etiudę filmową.
Zgłoszony przeze mnie film dotyczyłby zagadnienia które obecnie staje się dramatycznym konfliktem. Artyści którzy w kieszeni noszą legitymację partyjną tworzą sztukę niezgodną z ideologią Marksizmu – Leninizmu. Gorzej ich wiedza i ocena zjawisk w sztuce jest sprzeczna z tą ideologią. Należałoby przedstawić zasadnicze ugrupowania art. pokazując je w stypizowanych jednostkach. Film ten jednak nie dałby odpowiedzi na dręczące zagadnienie realizmu socjalistycznego. Nie byłby też obroną artystów. Powinien być zdemaskowaniem kultury burżuazyjnej którą ci artyści reprezentują. Powinien być ostrzeżeniem dla klasy robotniczej przed zmniejszeniem nacisku w stosunku do ludzi pracujących w sztuce. Temat ten uważam za niemal tak ważny jak zdemaskowanie za pomocą kina reakcyjnej części kleru i średniowiecznych praktyk z cudami
— tłumaczy młody Wajda.
Książka Piotra Włodarskiego jest zbiorem notatek, listów i innych materiałów z teczki reżysera, zgromadzonych w archiwach Szkoły filmowej i nie tylko. Znajdują się w niej też wycinki prasowe, obrazujące całą drogę artystyczną Wajdy. Ogromnie ciekawe są listy do redaktorów magazynów filmowych, pokazujące jak reżyser cenzurował artykuły prasowe dotyczące jego pracy nad filmem „Popiół i diament”. Po publikacji reportażu z planu filmowego w „Ekranie”, Wajda napisał napastliwy list do jego autora.
Proszę mi odpowiedzieć jak można było pozwolić na wydrukowanie podobnego zdania: „ukończenie filmu nastąpi we wrześniu – dopiero wtedy rozpoczną się prawdziwe kłopoty – wzdycha reżyser Wajda”. Czyżby pańskie pismo zajmowało się denuncjacją! Rozumiem, że takie zdanko zjednuje Wam klientów, ale do cholery odbywa się to moim Kostem. Czyżby nie zdawał sobie Pan sprawy z tego jakie to może mieć konsekwencje dla mnie?
— pisał reżyser. Chcąc uniknąć podobnej nieprzyjemności, napisał uprzedzający tekst do redaktora naczelnego „Filmu”.
Przeglądał Pan zapewne ostatni numer „Ekranu” gdzie znajduje się również reportaż na ten temat. Jak Pan mógł się łatwo zorientować, rzecz jest zrobiona w największym stopniu nieodpowiedzialnie. (…) Drżę, że podobne głupstwa może napisać p. Oleksiewicz. Błagam na wszystko, o ile to możliwe, zatrzymać ten reportaż w ogóle, a jeżeli to już niemożliwe, to chociaż sprowadzić go do minimum, jeżeli chodzi o tekst. Żadnych wyznań wiary, żadnych wypowiedzi twórców, nic co mogłoby zwrócić uwagę na to, że robiąc ten film myślimy o czymkolwiek poza tym, żeby poszczególne ujęcia montowały się ze sobą. Boję się bardzo o film i jego szanse u czynników oficjalnych
— pisał Wajda.
Ostatecznie „Popiół i Diament” był policzkiem dla AK-owców, których przedstawienie wpisywało się w polityczny nurt. Jerzy Zawieyski określił to krótko: „Świetna, drańska powieść. Świetny, kłamliwy film”. Andrzej Wajda poszedł ze swoją twórczością dalej, mając przychylność „czynników oficjalnych”, których tak bardzo się lękał.
Książka Piotra Włodarskiego ukazała się w 2001 roku, ale jej zdobycie od samego początku graniczy z cudem. Składa się głównie z dokumentów, niewiele w niej interpretacji jej bohater, mimo próśb, nie odniósł się do zawartości. Więcej opowiada o książce sam autor w poniższym materiale:
Wielu twierdzi, że nie mamy prawa oceniać Andrzeja Wajdy, ponieważ jest mistrzem, ikoną polskiego kina, świętością. A przecież nie można przemilczeć faktu, że byli w historii kina znacznie bardziej wybitni artyści, którzy nie mieli tak sprzyjających warunków, by tworzyć. Jeszcze większy problem pojawia się w chwili, gdy Andrzej Wajda wychodzi z roli twórcy i zaczyna wykorzystywać swój reżyserski autorytet do komentowania spraw politycznych. Na tej płaszczyźnie przestaje być ikoną. Jeśli mówi to, co słyszymy dzisiaj, staje się elementem politycznych rozgrywek. W tym kontekście, nie można nie brać pod uwagę jego przeszłości. Czas, by opadły maski…
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W jaki sposób mógł przeciętny student Akademii zdobyć własny światopogląd poza pracownią? Obecna sytuacja jest katastrofalna. Wprowadzenie przedmiotu „Wiedza o Polsce Współczesnej” obowiązującego na II i IV roku studiów, jest niewystarczające
— alarmował Wajda w końcu 1948 roku, kiedy komuniści oficjalnie przejmowali władzę w Polsce i kiedy formowały się kanony sztuki socrealizmu socjalistycznego.
Pół roku później Wajda złożył dokumenty do Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi. W formularzu deklaruje, że jest „członkiem podstawowej organizacji PZPR przy ZPAP w Krakowie. W ZAMP na ASP jest kierownikiem wydziału kadr ZU”.
W studenckiej ankiecie personalnej z maja 1950 roku tłumaczy dlaczego wybrał Szkołę Filmową.
Decydując się na studia w Wyższej Szkole Filmowej, po ukończeniu trzech lat Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, a więc po okresie doświadczeń, tak co do zainteresowań jak i co do moich zapatrywań społ.–politycznych, robię to z przekonaniem że dadzą mi one rodzaj sztuki najbardziej bliski współczesnemu człowiekowi. Sztukę która jest najważniejsza, przy przekształcaniu człowieka na drodze do nowego ustroju
— pisze Wajda. Następnie przedstawia własną, jakże mocną definicję reżysera.
Realizatora filmowego poza talentem i poczuciem rzeczywistości musi cechować marksistowska postawa wobec życia i sztuki
— pisze Wajda. Jakże to wymowne. W dalszej części Wajda przedstawia własny pomysł na etiudę filmową.
Zgłoszony przeze mnie film dotyczyłby zagadnienia które obecnie staje się dramatycznym konfliktem. Artyści którzy w kieszeni noszą legitymację partyjną tworzą sztukę niezgodną z ideologią Marksizmu – Leninizmu. Gorzej ich wiedza i ocena zjawisk w sztuce jest sprzeczna z tą ideologią. Należałoby przedstawić zasadnicze ugrupowania art. pokazując je w stypizowanych jednostkach. Film ten jednak nie dałby odpowiedzi na dręczące zagadnienie realizmu socjalistycznego. Nie byłby też obroną artystów. Powinien być zdemaskowaniem kultury burżuazyjnej którą ci artyści reprezentują. Powinien być ostrzeżeniem dla klasy robotniczej przed zmniejszeniem nacisku w stosunku do ludzi pracujących w sztuce. Temat ten uważam za niemal tak ważny jak zdemaskowanie za pomocą kina reakcyjnej części kleru i średniowiecznych praktyk z cudami
— tłumaczy młody Wajda.
Książka Piotra Włodarskiego jest zbiorem notatek, listów i innych materiałów z teczki reżysera, zgromadzonych w archiwach Szkoły filmowej i nie tylko. Znajdują się w niej też wycinki prasowe, obrazujące całą drogę artystyczną Wajdy. Ogromnie ciekawe są listy do redaktorów magazynów filmowych, pokazujące jak reżyser cenzurował artykuły prasowe dotyczące jego pracy nad filmem „Popiół i diament”. Po publikacji reportażu z planu filmowego w „Ekranie”, Wajda napisał napastliwy list do jego autora.
Proszę mi odpowiedzieć jak można było pozwolić na wydrukowanie podobnego zdania: „ukończenie filmu nastąpi we wrześniu – dopiero wtedy rozpoczną się prawdziwe kłopoty – wzdycha reżyser Wajda”. Czyżby pańskie pismo zajmowało się denuncjacją! Rozumiem, że takie zdanko zjednuje Wam klientów, ale do cholery odbywa się to moim Kostem. Czyżby nie zdawał sobie Pan sprawy z tego jakie to może mieć konsekwencje dla mnie?
— pisał reżyser. Chcąc uniknąć podobnej nieprzyjemności, napisał uprzedzający tekst do redaktora naczelnego „Filmu”.
Przeglądał Pan zapewne ostatni numer „Ekranu” gdzie znajduje się również reportaż na ten temat. Jak Pan mógł się łatwo zorientować, rzecz jest zrobiona w największym stopniu nieodpowiedzialnie. (…) Drżę, że podobne głupstwa może napisać p. Oleksiewicz. Błagam na wszystko, o ile to możliwe, zatrzymać ten reportaż w ogóle, a jeżeli to już niemożliwe, to chociaż sprowadzić go do minimum, jeżeli chodzi o tekst. Żadnych wyznań wiary, żadnych wypowiedzi twórców, nic co mogłoby zwrócić uwagę na to, że robiąc ten film myślimy o czymkolwiek poza tym, żeby poszczególne ujęcia montowały się ze sobą. Boję się bardzo o film i jego szanse u czynników oficjalnych
— pisał Wajda.
Ostatecznie „Popiół i Diament” był policzkiem dla AK-owców, których przedstawienie wpisywało się w polityczny nurt. Jerzy Zawieyski określił to krótko: „Świetna, drańska powieść. Świetny, kłamliwy film”. Andrzej Wajda poszedł ze swoją twórczością dalej, mając przychylność „czynników oficjalnych”, których tak bardzo się lękał.
Książka Piotra Włodarskiego ukazała się w 2001 roku, ale jej zdobycie od samego początku graniczy z cudem. Składa się głównie z dokumentów, niewiele w niej interpretacji jej bohater, mimo próśb, nie odniósł się do zawartości. Więcej opowiada o książce sam autor w poniższym materiale:
Wielu twierdzi, że nie mamy prawa oceniać Andrzeja Wajdy, ponieważ jest mistrzem, ikoną polskiego kina, świętością. A przecież nie można przemilczeć faktu, że byli w historii kina znacznie bardziej wybitni artyści, którzy nie mieli tak sprzyjających warunków, by tworzyć. Jeszcze większy problem pojawia się w chwili, gdy Andrzej Wajda wychodzi z roli twórcy i zaczyna wykorzystywać swój reżyserski autorytet do komentowania spraw politycznych. Na tej płaszczyźnie przestaje być ikoną. Jeśli mówi to, co słyszymy dzisiaj, staje się elementem politycznych rozgrywek. W tym kontekście, nie można nie brać pod uwagę jego przeszłości. Czas, by opadły maski…
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/284156-polityczna-twarz-wajdy-w-1950-mowil-ze-rezyser-musi-byc-marksista-dzis-twierdzi-ze-pis-owska-wersja-historii-nie-przetrwa-co-jest-pod-maska-mistrza-wideo?strona=2