Skoro Mistrz broni Noblisty, przeciwnicy powinni zamknąć usta. Takie wnioski mają płynąć z wywiadu, którego Andrzej Wajda udzielił „Gazecie Wyborczej” w swoje 90 urodziny. Stwierdził, że poznał Lecha Wałęsę w czasie historycznych wydarzeń, zna rolę, jaką w nich odegrał i mało go obchodzą „mniej czy bardziej sfabrykowane dowody z przeszłości”. A co dowody z przeszłości mówią o nim samym?
Argumentem „tako rzecze mistrz” salonowcy wielokrotnie zamykali dyskusję o najważniejszych sprawach społeczno-politycznych. Na każdą okazję mieli odpowiednie autorytety, które spychały adwersarzy na pozycję zaścianka. Andrzej Wajda pojawiał się w sytuacjach podbramkowych. Pomstował na pochowanie śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego na Wawelu, wspierał mocnym głosem Bronisława Komorowskiego i dziękował „przyjaciołom z TVN i z tej drugiej”. Głos zabrał i tym razem, twierdząc, że „niepokoi się sytuacją w kraju”, a „Wałęsa to wytwór tej Polski, którą chce widzieć”.
Ta władza się zmieni i jej wersja historii nie przetrwa. (…) Polacy miotają się od ściany do ściany, przynajmniej ta część, która nie chce się skonfrontować z cywilizowaną Europą. Świat się zmienia, chcemy czy nie chcemy, a my mamy odwracać się od niego, siedzieć w papuciach przy kominku i czytać Sienkiewicza? Za chwilę nawet kominka nie będzie, bo wytniemy lasy i spalimy wszystko, co jest do spalenia
Skąd ten cynizm i pogarda wobec zmian, jakie dzieją się w Polsce? Książka Piotra Włodarskiego pt. „Pan Andrzej. Kłamca, mitoman, czy konformista – rzecz o towarzyszu Andrzeju Wajdzie” rzuca światło na wszystkie niezrozumiałe posunięcia reżysera i środowiska, które reprezentuje.
Wajda był członkiem PZPR, a wcześniej Polskiej Partii Robotniczej, do której wstąpił jako młody student Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Odznaczał się wyjątkową aktywnością. W 1948 roku „Tygodnik Społeczno-Literacki WIEŚ” opublikował tekst, który Wajda napisał wspólnie z Konradem Nałęckim. Przekonywał, że plastyka – a szerzej sztuka - musi służyć zmianom społecznym, że grono pedagogiczne nie dba wystarczająco o światopogląd młodych, a wykładowcy nie przystają do zadań współczesności.
Kiedy dziś młodzież domaga się wprowadzenia na uniwersytety metod naukowych marksizmu, to urzeczywistnienie tych żądań nie sprowadza się tylko do głoszenia marksizmu z katedr, bo również ważnym jest, kto go będzie głosił. Studenci, robotnicy i chłopi muszą widzieć w profesorach oddanych im sojuszników w walce klasowej
— pisał Andrzej Wajda, podkreślając że „jeśli młodzi mają się stać twórcami nowej sztuki w społeczeństwie ludowym, muszą żądać zreformowania uczelni artystycznych”.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Skoro Mistrz broni Noblisty, przeciwnicy powinni zamknąć usta. Takie wnioski mają płynąć z wywiadu, którego Andrzej Wajda udzielił „Gazecie Wyborczej” w swoje 90 urodziny. Stwierdził, że poznał Lecha Wałęsę w czasie historycznych wydarzeń, zna rolę, jaką w nich odegrał i mało go obchodzą „mniej czy bardziej sfabrykowane dowody z przeszłości”. A co dowody z przeszłości mówią o nim samym?
Argumentem „tako rzecze mistrz” salonowcy wielokrotnie zamykali dyskusję o najważniejszych sprawach społeczno-politycznych. Na każdą okazję mieli odpowiednie autorytety, które spychały adwersarzy na pozycję zaścianka. Andrzej Wajda pojawiał się w sytuacjach podbramkowych. Pomstował na pochowanie śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego na Wawelu, wspierał mocnym głosem Bronisława Komorowskiego i dziękował „przyjaciołom z TVN i z tej drugiej”. Głos zabrał i tym razem, twierdząc, że „niepokoi się sytuacją w kraju”, a „Wałęsa to wytwór tej Polski, którą chce widzieć”.
Ta władza się zmieni i jej wersja historii nie przetrwa. (…) Polacy miotają się od ściany do ściany, przynajmniej ta część, która nie chce się skonfrontować z cywilizowaną Europą. Świat się zmienia, chcemy czy nie chcemy, a my mamy odwracać się od niego, siedzieć w papuciach przy kominku i czytać Sienkiewicza? Za chwilę nawet kominka nie będzie, bo wytniemy lasy i spalimy wszystko, co jest do spalenia
Skąd ten cynizm i pogarda wobec zmian, jakie dzieją się w Polsce? Książka Piotra Włodarskiego pt. „Pan Andrzej. Kłamca, mitoman, czy konformista – rzecz o towarzyszu Andrzeju Wajdzie” rzuca światło na wszystkie niezrozumiałe posunięcia reżysera i środowiska, które reprezentuje.
Wajda był członkiem PZPR, a wcześniej Polskiej Partii Robotniczej, do której wstąpił jako młody student Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Odznaczał się wyjątkową aktywnością. W 1948 roku „Tygodnik Społeczno-Literacki WIEŚ” opublikował tekst, który Wajda napisał wspólnie z Konradem Nałęckim. Przekonywał, że plastyka – a szerzej sztuka - musi służyć zmianom społecznym, że grono pedagogiczne nie dba wystarczająco o światopogląd młodych, a wykładowcy nie przystają do zadań współczesności.
Kiedy dziś młodzież domaga się wprowadzenia na uniwersytety metod naukowych marksizmu, to urzeczywistnienie tych żądań nie sprowadza się tylko do głoszenia marksizmu z katedr, bo również ważnym jest, kto go będzie głosił. Studenci, robotnicy i chłopi muszą widzieć w profesorach oddanych im sojuszników w walce klasowej
— pisał Andrzej Wajda, podkreślając że „jeśli młodzi mają się stać twórcami nowej sztuki w społeczeństwie ludowym, muszą żądać zreformowania uczelni artystycznych”.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/284156-polityczna-twarz-wajdy-w-1950-mowil-ze-rezyser-musi-byc-marksista-dzis-twierdzi-ze-pis-owska-wersja-historii-nie-przetrwa-co-jest-pod-maska-mistrza-wideo?strona=1