**
Ignorowanie przez ekipę Tuska woli suwerena przejawiało się w całkowitym odejściu od wszelkich form konsultacji społecznych: marginalizacja trzech największych central związkowych, hibernacja dialogu społecznego, nie dostrzegał pan tego, Profesorze? A np. przemielenie trzech milionów podpisów obywateli protestujących przeciw planom wydłużenia czasu pracy do lat 67? Lub aroganckie odęcie warg na społeczną inicjatywę „Rodzice chcą mieć wybór”? A wszystko po to tylko, by zadowolić możnych decydentów z zewnątrz, ukrywających się zwykle pod ksywką rynki finansowe.
Było to możliwe dzięki maszynce sejmowej bezrefleksyjnie mielącej aspiracje Polaków i resztki sumień parlamentarzystów PO. Tyle że wtedy nazwaliście to efektywną legislacją w warunkach stabilnej większości parlamentarnej, a teraz mówicie o zawłaszczaniu państwa przez PiS. Naprawdę tak trudno profesorskiemu oku wychwycić zwykłą ordynarną dwustandardowość?
W relacjach ekipy Tuska ze światem zewnętrznym wcale nie było inaczej. Począwszy od takich drobiazgów, jak arbitralne przesunięcie unijnych funduszy celowych z kolei na drogi, z jawnym naruszeniem obowiązujących w Unii procedur ich wykorzystania, przez samowolne i tchórzliwe oddanie smoleńskiego śledztwa w ręce ekipy Putina, czy jednoosobową decyzję o przystąpieniu do niepotrzebnego Polsce, ale za to kosztownego dla nas paktu fiskalnego, aż po zhołdowanie w uzurpatorskim przemówieniu ministra Sikorskiego wspólnoty 28 państw Niemcom zarządzanym przez Angelę Merkel.
**
A to przecież tylko część przykładów z nieskrywanej wcale przez Donalda Tuska realizacji doktryny decyzjonizmu. Gdzie wtedy był wybitny prawnik z Krakowa? Dlaczego nie interweniował? Przecież nawet profesor Jadwiga Staniszkis, dziś zajęta bardziej sprawami rodzinnymi niż naprawą państwa, we wrześniu 2012 w wywiadzie dla Tygodnika Solidarność ówczesne poczynania premiera Tuska i jego ekipy nazwała wręcz kolonizowaniem własnego społeczeństwa. Gdy spytałem, prosząc o przykłady, na czym owa kolonizacja polega, prof. Staniszkis powiedziała:
Na przerzucaniu kosztów kryzysu bezpośrednio na ludzi, co przejawia się w stałym obniżaniu standardów, rosnącej liczbie opłat, w cichym i jawnym podnoszeniu podatków. Coraz mniej się nam należy za składkę zdrowotną. NBP wyliczył na przykład, że ceny leków po refundacji wzrosły średnio o 10 proc. Temu żyłowaniu społeczeństwa sprzyja opanowanie administracji państwowej i samorządowej przez klasę polityczną, którą rozumiem szerzej niż tylko Platforma oraz jej zaplecze polityczne.
Wiadomo, opis metodycznego wyzyskiwania ludzi nigdy nie brzmi sympatycznie, ale to jeszcze nie faszyzm. Znacznie gorzej jednak wypadła ocena stylu, w jakim ówczesny lider Platformy sprawował swoją władzę. Zaledwie 3,5 roku temu Jadwiga Staniszkis oceniała rządy koalicji PO-PSL naprawdę bez taryfy ulgowej.
Oto jej słowa: Towarzyszy temu fatalny klimat wokół prawa, stwarzany przez Donalda Tuska i jego otoczenie: bezkarność, nieprzestrzeganie oraz brak procedur. Premier mówił w sejmie, że jego władza jest ograniczana przez prawo. To nieprawda, Tusk rządzi w sposób arbitralny, unikając tworzenia procedur w sprawach tak ważnych, jak relacje z Unią Europejską, czy dokonując wyboru ścieżki smoleńskiego śledztwa bez jakichkolwiek proceduralnych zasad. Podobną dezynwolturę wobec obowiązującego prawa widać na samym dole, w działaniach sądów, prokuratur, kuratorów w sprawie Amber Gold.
**
Powtórzmy ocenę profesor Staniszkis:
- Tusk rządził w sposób arbitralny, unikając tworzenia procedur w sprawach tak ważnych, jak relacje z Unią Europejską, czy dokonując wyboru ścieżki smoleńskiego śledztwa bez jakichkolwiek proceduralnych zasad.*
Czyż to nie jest wypisz-wymaluj decyzjonizm w czystej postaci? Niestety, realny decyzjonizm Tuska, skutecznie zmieniający Polskę w „państwo teoretyczne i kamieni kupę”, że zacytuję ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza, jakoś Andrzeja Zolla nie ruszał. Natomiast ewentualny decyzjonizm Kaczyńskiego od trzech miesięcy spędza profesorowi sen z powiek i zmusza do biegania po studiach radiowych oraz telewizyjnych. Dlaczego tak się dzieje?
Prawo, a zwłaszcza złe, dysfunkcyjne prawo nie może być bóstwem. I taką postawę prezentują obaj politycy, o których tu mowa. Jedyną istotną różnicą, jaką między nimi dostrzegam, jest to, że Donald Tusk, wraz ze swą ekipą, realizował interes niemiecki, natomiast Jarosław Kaczyński próbuje odtwarzać skrajnie zdewastowane instytucje naszego państwa oraz chronić polski interes narodowy.
Chyba dlatego spóźnione o blisko dekadę Panazollowe jeremiady o nieposzanowaniu prawa nie znajdują dziś posłuchu u zdecydowanej większości osób utożsamiających się z polską racją stanu. Mają za to niewątpliwie znaczenie dla beneficjentów III RP, czyli dla grupy społecznej, stanowiącej najwyżej kilkanaście procent ogółu obywateli.
Szkoda, że zza fasady wzniosłych słów o nadrzędności każdego prawa nad najbardziej nawet sensowną i sprawiedliwą decyzją – zamiast obiektywizmu badacza wyziera, jak starałem się tu pokazać, zwykłe wsparcie dla jednej z realnie działających grup interesów. Sądzę, że taki poznawczy i aksjologiczny woluntaryzm śmiało można nazwać decyzjonizmem. W tym przypadku, decyzjonizmem Zolla.
5 marca 2016
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
**
Ignorowanie przez ekipę Tuska woli suwerena przejawiało się w całkowitym odejściu od wszelkich form konsultacji społecznych: marginalizacja trzech największych central związkowych, hibernacja dialogu społecznego, nie dostrzegał pan tego, Profesorze? A np. przemielenie trzech milionów podpisów obywateli protestujących przeciw planom wydłużenia czasu pracy do lat 67? Lub aroganckie odęcie warg na społeczną inicjatywę „Rodzice chcą mieć wybór”? A wszystko po to tylko, by zadowolić możnych decydentów z zewnątrz, ukrywających się zwykle pod ksywką rynki finansowe.
Było to możliwe dzięki maszynce sejmowej bezrefleksyjnie mielącej aspiracje Polaków i resztki sumień parlamentarzystów PO. Tyle że wtedy nazwaliście to efektywną legislacją w warunkach stabilnej większości parlamentarnej, a teraz mówicie o zawłaszczaniu państwa przez PiS. Naprawdę tak trudno profesorskiemu oku wychwycić zwykłą ordynarną dwustandardowość?
W relacjach ekipy Tuska ze światem zewnętrznym wcale nie było inaczej. Począwszy od takich drobiazgów, jak arbitralne przesunięcie unijnych funduszy celowych z kolei na drogi, z jawnym naruszeniem obowiązujących w Unii procedur ich wykorzystania, przez samowolne i tchórzliwe oddanie smoleńskiego śledztwa w ręce ekipy Putina, czy jednoosobową decyzję o przystąpieniu do niepotrzebnego Polsce, ale za to kosztownego dla nas paktu fiskalnego, aż po zhołdowanie w uzurpatorskim przemówieniu ministra Sikorskiego wspólnoty 28 państw Niemcom zarządzanym przez Angelę Merkel.
**
A to przecież tylko część przykładów z nieskrywanej wcale przez Donalda Tuska realizacji doktryny decyzjonizmu. Gdzie wtedy był wybitny prawnik z Krakowa? Dlaczego nie interweniował? Przecież nawet profesor Jadwiga Staniszkis, dziś zajęta bardziej sprawami rodzinnymi niż naprawą państwa, we wrześniu 2012 w wywiadzie dla Tygodnika Solidarność ówczesne poczynania premiera Tuska i jego ekipy nazwała wręcz kolonizowaniem własnego społeczeństwa. Gdy spytałem, prosząc o przykłady, na czym owa kolonizacja polega, prof. Staniszkis powiedziała:
Na przerzucaniu kosztów kryzysu bezpośrednio na ludzi, co przejawia się w stałym obniżaniu standardów, rosnącej liczbie opłat, w cichym i jawnym podnoszeniu podatków. Coraz mniej się nam należy za składkę zdrowotną. NBP wyliczył na przykład, że ceny leków po refundacji wzrosły średnio o 10 proc. Temu żyłowaniu społeczeństwa sprzyja opanowanie administracji państwowej i samorządowej przez klasę polityczną, którą rozumiem szerzej niż tylko Platforma oraz jej zaplecze polityczne.
Wiadomo, opis metodycznego wyzyskiwania ludzi nigdy nie brzmi sympatycznie, ale to jeszcze nie faszyzm. Znacznie gorzej jednak wypadła ocena stylu, w jakim ówczesny lider Platformy sprawował swoją władzę. Zaledwie 3,5 roku temu Jadwiga Staniszkis oceniała rządy koalicji PO-PSL naprawdę bez taryfy ulgowej.
Oto jej słowa: Towarzyszy temu fatalny klimat wokół prawa, stwarzany przez Donalda Tuska i jego otoczenie: bezkarność, nieprzestrzeganie oraz brak procedur. Premier mówił w sejmie, że jego władza jest ograniczana przez prawo. To nieprawda, Tusk rządzi w sposób arbitralny, unikając tworzenia procedur w sprawach tak ważnych, jak relacje z Unią Europejską, czy dokonując wyboru ścieżki smoleńskiego śledztwa bez jakichkolwiek proceduralnych zasad. Podobną dezynwolturę wobec obowiązującego prawa widać na samym dole, w działaniach sądów, prokuratur, kuratorów w sprawie Amber Gold.
**
Powtórzmy ocenę profesor Staniszkis:
- Tusk rządził w sposób arbitralny, unikając tworzenia procedur w sprawach tak ważnych, jak relacje z Unią Europejską, czy dokonując wyboru ścieżki smoleńskiego śledztwa bez jakichkolwiek proceduralnych zasad.*
Czyż to nie jest wypisz-wymaluj decyzjonizm w czystej postaci? Niestety, realny decyzjonizm Tuska, skutecznie zmieniający Polskę w „państwo teoretyczne i kamieni kupę”, że zacytuję ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza, jakoś Andrzeja Zolla nie ruszał. Natomiast ewentualny decyzjonizm Kaczyńskiego od trzech miesięcy spędza profesorowi sen z powiek i zmusza do biegania po studiach radiowych oraz telewizyjnych. Dlaczego tak się dzieje?
Prawo, a zwłaszcza złe, dysfunkcyjne prawo nie może być bóstwem. I taką postawę prezentują obaj politycy, o których tu mowa. Jedyną istotną różnicą, jaką między nimi dostrzegam, jest to, że Donald Tusk, wraz ze swą ekipą, realizował interes niemiecki, natomiast Jarosław Kaczyński próbuje odtwarzać skrajnie zdewastowane instytucje naszego państwa oraz chronić polski interes narodowy.
Chyba dlatego spóźnione o blisko dekadę Panazollowe jeremiady o nieposzanowaniu prawa nie znajdują dziś posłuchu u zdecydowanej większości osób utożsamiających się z polską racją stanu. Mają za to niewątpliwie znaczenie dla beneficjentów III RP, czyli dla grupy społecznej, stanowiącej najwyżej kilkanaście procent ogółu obywateli.
Szkoda, że zza fasady wzniosłych słów o nadrzędności każdego prawa nad najbardziej nawet sensowną i sprawiedliwą decyzją – zamiast obiektywizmu badacza wyziera, jak starałem się tu pokazać, zwykłe wsparcie dla jednej z realnie działających grup interesów. Sądzę, że taki poznawczy i aksjologiczny woluntaryzm śmiało można nazwać decyzjonizmem. W tym przypadku, decyzjonizmem Zolla.
5 marca 2016
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/284084-decyzjonizm-kaczynskiego-decyzjonizm-tuska-decyzjonizm-zolla?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.