Profesor Andrzej Zoll, w rozmowie z Jackiem Żakowskim, pytany o możliwy rozwój wydarzeń, jeśli Trybunał Konstytucyjny zakwestionuje nowe ustawy o sobie samym oraz prokuraturze, a rząd owych trybunalskich orzeczeń nie uzna, roztoczył przed słuchaczami Radia Tok FM czarną – a właściwie brunatną – wizję przyszłości.
Emerytowany profesor prawa powiedział na antenie m.in., że gdyby nie doszło do opublikowania werdyktów TK, to
„obowiązuje decyzja pana Kaczyńskiego. I to jest wtedy dyktatura – zresztą w Polsce jednoosobowa – człowieka, który w dodatku nie ponosi jeszcze za nic odpowiedzialności, bo jest posłem i nie sprawuje żadnej innej funkcji”.
Oczywiście, profesor Zoll nie byłby sobą, gdyby na tym poprzestał. Toteż zaraz swą prognozę malowniczo uzupełnił:
„Powiem bardzo mocne słowo, ale przecież to są lata 30. w Niemczech, kiedy właśnie wprowadzono za Carlem Schmittem decyzjonizm, tzn. obowiązuje nie norma abstrakcyjna generalna, tylko decyzja tego, który ma władzę”.
**
Załóżmy przez chwilę, że przyszłościowa wizja Andrzeja Zolla istotnie się spełni, choć trudno też nie zauważyć, że w zakresie orzekania o możliwych stanach przyszłych od uniwersyteckiego profesora prawa większe kompetencje mogłaby mieć jakaś licencjonowana wróżbiarka ze szklaną kulą albo chociaż jasnowidz Jackowski z Człuchowa.
Rozumiem, że prawnikom w ogóle, a profesorowi wydziału prawa UJ w szczególności, łatwo ulec przeświadczeniu, że prawo to dobro najwyższe i nigdy niczego ponad prawo przedkładać nie wolno. Taka skłonność do przesady nie dotyka wyłącznie prawników: pogadajcie z matematykami, ekonomistami, fizykami, fizjologami, lekarzami, socjologami, psychologami, poetami, że już o żołnierzach, politykach czy filozofach nie wspomnę. Zjawisko jest uniwersalne i fachowo zwykło się je nazywać absolutyzacją.
Psychologicznie wytłumaczalne. Każdy przecież ciągnie pod siebie – to całkiem zrozumiałe, choć niezbyt mądre.
Swoiste ubóstwienie prawa, które dość regularnie i publicznie – wprawdzie nie od dziś, lecz od zeszłorocznych jesiennych wyborów – deklaruje m.in. prof. Zoll, nie jest czymś niespotykanym w ludzkich dziejach. Przeciwnie, taka postawa wobec prawa pozostaje np. istotą judaizmu. Z tym jednak zastrzeżeniem, że w tym przypadku jest mowa o prawie objawionym przez Boga dla narodu wybranego, a zatem idzie o prawo Boże, prawo z sankcją Absolutu.
**
Gdyby prof. Zoll upierał się przy nienaruszalności prawa opartego na Mojżeszowym Dekalogu, gdyby (folgując nieco nowoczesności) był gotów bronić prawa naturalnego, to nie tylko ja stanąłbym za nim murem. Niestety, Andrzej Zoll uparł się bronić prawa pozytywnego, stanowionego nie tylko w oderwaniu od tradycji chrześcijańskiej czy judaistycznej, lecz nawet od systemu wartości elementarnych.
A konkretnie, idzie o nic innego, jak o utrzymanie prawnego status quo, obowiązującego akurat tuż przed demokratyczną zmianą ekipy rządzącej i przesadnie faworyzującego władzę dotychczasową, której obywatele pokazali czerwoną kartkę. Co więcej, idzie o utrzymanie w mocy systemu prawa niesprawiedliwego, niespójnego, pozbawionego przejrzystości, a często nawet wewnętrznie sprzecznego.
Czy system prawny od ćwierćwiecza falandyzowany, pisany pod interesy dawnej nomenklatury, tajnych współpracowników, grupy lobbystów czy Unii Europejskiej jest jakimś nienaruszalnym ideałem? Profesor Zoll działa, jakby chciał spetryfikować prawne status quo ustanowione przez ludzi różnej, niekoniecznie tylko dobrej woli, jakby zamierzał za wszelką cenę utrwalić prawo broniące interesów odległych od dobra wspólnoty. Mówiąc jeszcze inaczej, Andrzej Zoll, absolutyzując aktualny, przypadkowy i, co najgorsze, dysfunkcyjny stan prawny III RP, broni prawa Rzeplińskiego, a nie prawa Bożego. Dla mnie prawo Rzeplińskie żadną świętością nie jest. Tutaj nasze drogi się rozchodzą.
**
Profesor Zoll nakreślił w porannej audycji przerażającą wizję skutków decyzjonizmu w wydaniu Jarosława Kaczyńskiego. No dobrze, Profesorze, ale jeśli ten decyzjonizm jest naprawdę taki straszny, jeśli to w zasadzie, jak wynika z Pańskich słów, zwyczajny faszyzm, to co Pan robił i gdzie Pan był, kiedy taki właśnie zwyczajny decyzjonizm uprawiał przez siedem lat premier Donald Tusk, a po nim jeszcze przez kolejny rok robiła to premier Ewa Kopacz?
Czy dyscyplina partyjna w głosowaniach światopoglądowych, wymagana pod groźbą eliminacji z przyszłych list wyborczych PO Pana nie mierziła? Wiadomo było, że z upodobaniem, zwłaszcza wobec senatorów, stosowała tę metodę dyscyplinującą Ewa Kopacz, choćby przy przepychaniu kolanem tzw. konwencji CAHVIO, nominalnie antyprzemocowej, a realnie kryptogenderowej. Zachowajmy jednak proporcje: decyzjonizm premier Kopacz to ledwie pikuś przy tym, co wyprawiał jej poprzednik. Woluntaryzm Tuska przejawiał się zarówno w sposobie odnoszenia się do partnerów społecznych w kraju, jak i do jednoosobowych decyzji, mających fundamentalne znaczenie dla interesów, pozycji oraz wizerunku Polski na arenie międzynarodowej.
cd na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Profesor Andrzej Zoll, w rozmowie z Jackiem Żakowskim, pytany o możliwy rozwój wydarzeń, jeśli Trybunał Konstytucyjny zakwestionuje nowe ustawy o sobie samym oraz prokuraturze, a rząd owych trybunalskich orzeczeń nie uzna, roztoczył przed słuchaczami Radia Tok FM czarną – a właściwie brunatną – wizję przyszłości.
Emerytowany profesor prawa powiedział na antenie m.in., że gdyby nie doszło do opublikowania werdyktów TK, to
„obowiązuje decyzja pana Kaczyńskiego. I to jest wtedy dyktatura – zresztą w Polsce jednoosobowa – człowieka, który w dodatku nie ponosi jeszcze za nic odpowiedzialności, bo jest posłem i nie sprawuje żadnej innej funkcji”.
Oczywiście, profesor Zoll nie byłby sobą, gdyby na tym poprzestał. Toteż zaraz swą prognozę malowniczo uzupełnił:
„Powiem bardzo mocne słowo, ale przecież to są lata 30. w Niemczech, kiedy właśnie wprowadzono za Carlem Schmittem decyzjonizm, tzn. obowiązuje nie norma abstrakcyjna generalna, tylko decyzja tego, który ma władzę”.
**
Załóżmy przez chwilę, że przyszłościowa wizja Andrzeja Zolla istotnie się spełni, choć trudno też nie zauważyć, że w zakresie orzekania o możliwych stanach przyszłych od uniwersyteckiego profesora prawa większe kompetencje mogłaby mieć jakaś licencjonowana wróżbiarka ze szklaną kulą albo chociaż jasnowidz Jackowski z Człuchowa.
Rozumiem, że prawnikom w ogóle, a profesorowi wydziału prawa UJ w szczególności, łatwo ulec przeświadczeniu, że prawo to dobro najwyższe i nigdy niczego ponad prawo przedkładać nie wolno. Taka skłonność do przesady nie dotyka wyłącznie prawników: pogadajcie z matematykami, ekonomistami, fizykami, fizjologami, lekarzami, socjologami, psychologami, poetami, że już o żołnierzach, politykach czy filozofach nie wspomnę. Zjawisko jest uniwersalne i fachowo zwykło się je nazywać absolutyzacją.
Psychologicznie wytłumaczalne. Każdy przecież ciągnie pod siebie – to całkiem zrozumiałe, choć niezbyt mądre.
Swoiste ubóstwienie prawa, które dość regularnie i publicznie – wprawdzie nie od dziś, lecz od zeszłorocznych jesiennych wyborów – deklaruje m.in. prof. Zoll, nie jest czymś niespotykanym w ludzkich dziejach. Przeciwnie, taka postawa wobec prawa pozostaje np. istotą judaizmu. Z tym jednak zastrzeżeniem, że w tym przypadku jest mowa o prawie objawionym przez Boga dla narodu wybranego, a zatem idzie o prawo Boże, prawo z sankcją Absolutu.
**
Gdyby prof. Zoll upierał się przy nienaruszalności prawa opartego na Mojżeszowym Dekalogu, gdyby (folgując nieco nowoczesności) był gotów bronić prawa naturalnego, to nie tylko ja stanąłbym za nim murem. Niestety, Andrzej Zoll uparł się bronić prawa pozytywnego, stanowionego nie tylko w oderwaniu od tradycji chrześcijańskiej czy judaistycznej, lecz nawet od systemu wartości elementarnych.
A konkretnie, idzie o nic innego, jak o utrzymanie prawnego status quo, obowiązującego akurat tuż przed demokratyczną zmianą ekipy rządzącej i przesadnie faworyzującego władzę dotychczasową, której obywatele pokazali czerwoną kartkę. Co więcej, idzie o utrzymanie w mocy systemu prawa niesprawiedliwego, niespójnego, pozbawionego przejrzystości, a często nawet wewnętrznie sprzecznego.
Czy system prawny od ćwierćwiecza falandyzowany, pisany pod interesy dawnej nomenklatury, tajnych współpracowników, grupy lobbystów czy Unii Europejskiej jest jakimś nienaruszalnym ideałem? Profesor Zoll działa, jakby chciał spetryfikować prawne status quo ustanowione przez ludzi różnej, niekoniecznie tylko dobrej woli, jakby zamierzał za wszelką cenę utrwalić prawo broniące interesów odległych od dobra wspólnoty. Mówiąc jeszcze inaczej, Andrzej Zoll, absolutyzując aktualny, przypadkowy i, co najgorsze, dysfunkcyjny stan prawny III RP, broni prawa Rzeplińskiego, a nie prawa Bożego. Dla mnie prawo Rzeplińskie żadną świętością nie jest. Tutaj nasze drogi się rozchodzą.
**
Profesor Zoll nakreślił w porannej audycji przerażającą wizję skutków decyzjonizmu w wydaniu Jarosława Kaczyńskiego. No dobrze, Profesorze, ale jeśli ten decyzjonizm jest naprawdę taki straszny, jeśli to w zasadzie, jak wynika z Pańskich słów, zwyczajny faszyzm, to co Pan robił i gdzie Pan był, kiedy taki właśnie zwyczajny decyzjonizm uprawiał przez siedem lat premier Donald Tusk, a po nim jeszcze przez kolejny rok robiła to premier Ewa Kopacz?
Czy dyscyplina partyjna w głosowaniach światopoglądowych, wymagana pod groźbą eliminacji z przyszłych list wyborczych PO Pana nie mierziła? Wiadomo było, że z upodobaniem, zwłaszcza wobec senatorów, stosowała tę metodę dyscyplinującą Ewa Kopacz, choćby przy przepychaniu kolanem tzw. konwencji CAHVIO, nominalnie antyprzemocowej, a realnie kryptogenderowej. Zachowajmy jednak proporcje: decyzjonizm premier Kopacz to ledwie pikuś przy tym, co wyprawiał jej poprzednik. Woluntaryzm Tuska przejawiał się zarówno w sposobie odnoszenia się do partnerów społecznych w kraju, jak i do jednoosobowych decyzji, mających fundamentalne znaczenie dla interesów, pozycji oraz wizerunku Polski na arenie międzynarodowej.
cd na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/284084-decyzjonizm-kaczynskiego-decyzjonizm-tuska-decyzjonizm-zolla?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.