wPolityce.pl: Mija 100 dni rządu premier Beaty Szydło, czas na pierwsze podsumowania. Wynika z nich, że nie wszystkie zmiany, które na pierwsze miesiące zapowiedziała premier, zostały zrealizowane. Czyli 100 dni to porażka?
Jacek Sasin: To absolutnie nie jest porażka, tak nie można tego oceniać. Przecież rząd zrobił swoje. Wszystkie działania zapowiedziane w expose zostały przekute w konkretne projekty ustaw. One są już w parlamencie. Część naszych obietnic zrealizowaliśmy. Program Rodzina 500 + będzie obowiązywał od 1 kwietnia. Część zmian jest w fazie konsultacji, czy uzgodnień międzyresortowych. Inne są już w toku prac parlamentarnych i niedługo zostaną uchwalone.
Czyli nie porażka, ale opóźnienie? Premier nie obiecywała, że po 100 dniach najważniejsze zmiany zostaną już wprowadzone?
To jakieś nieporozumienie. To było niemożliwe, by tak o tym mówić. Przecież obowiązuje w Polsce proces legislacyjny, który przewiduje uzgodnienia międzyresortowe, konsultacje itd. Każdy projekt musi być poddany analizie i ocenie. Gdybyśmy działali jak nasi poprzednicy, czyli nie pytając nikogo o zdanie, gdybyśmy uważając, że pozjadaliśmy wszystkie rozumy, uchwalali wszystko w parlamencie niezależnie od uwag i ocen projektów, to pewnie uchwalilibyśmy więcej. Jednak to nie wyścigi, nie to tu chodzi. Nam chodzi o dobre rozwiązania. Wszystkie zapowiedziane w expose sprawy zostały przez nas rozpoczęte, ale nie wszystkie są już zakończone.
Opozycja często zarzuca rządowi, że wycofuje się w obietnic. Rząd zapomina o obietnicach kampanijnych?
W żadnym wypadku, nie wycofujemy się z niczego. Przecież pracujemy, przygotowujemy swoje działania. Jednak musimy również pamiętać o różnych czynnikach, jak np. kwestii stabilności budżetu. Nie możemy obecnie powiększać deficytu budżetowego. Po poprzednikach „odziedziczyliśmy” budżet z gigantycznym deficytem. To spuścizna rządu PO-PSL. Obecnie musimy iść dwutorowo, realizować obietnice, zaś z drugiej strony musimy maksymalizować wpływy do budżetu.
Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić…
Ale to też się dzieje. Mamy ustawę o podatku bankowym, jest w konsultacjach ustawa o podatku handlowym, podejmujemy działania dotyczące uszczelnienia systemu podatkowego. Mowa o zmianach instytucjonalnych. Te działania też wdrożyliśmy i sądzę, że będą wpływały nowe środki do budżetu. Sądzę, że niedługo już zobaczymy skutki tych działań. Dzięki lepszej ściągalności podatków będziemy mgli realizować dalsze projekty społeczne. To są zmiany wymagające funduszy.
Opozycja jednak mówi, że rząd działa zbyt wolno, że można było więcej. Można było?
Opozycja chciałaby, żebyśmy w 100 dni zrealizowali cały nasz program. Pamiętajmy, że kadencja trwa cztery lata, rząd przygotowuje działania na całą kadencję, a nie tylko na pierwsze 100 dni. Po czterech latach przychodzi czas analizy działań i pytań o obietnice.
Czy to nie wykręt? Rząd powinien być oceniany tylko po czterech latach?
Opozycja zdaje się oczekiwać, że my swoje zapowiedzi zrealizujemy w 100 dni. To zdaje się, że po 100 dniach należałoby rozpisać nowe wybory, bo cała kadencja byłaby wypełniona. Oczekiwania opozycji są absurdalne. Co groteskowe, takie oczekiwania słychać również z ust tych polityków, którym przez dwie kadencje nie udało się zrealizować obietnic wyborczych. Oni o swoim programie zapomnieli, a dziś rozliczają nas z naszych obietnic. Są w tym zupełnie niewiarygodni.
CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE =======>>>>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
wPolityce.pl: Mija 100 dni rządu premier Beaty Szydło, czas na pierwsze podsumowania. Wynika z nich, że nie wszystkie zmiany, które na pierwsze miesiące zapowiedziała premier, zostały zrealizowane. Czyli 100 dni to porażka?
Jacek Sasin: To absolutnie nie jest porażka, tak nie można tego oceniać. Przecież rząd zrobił swoje. Wszystkie działania zapowiedziane w expose zostały przekute w konkretne projekty ustaw. One są już w parlamencie. Część naszych obietnic zrealizowaliśmy. Program Rodzina 500 + będzie obowiązywał od 1 kwietnia. Część zmian jest w fazie konsultacji, czy uzgodnień międzyresortowych. Inne są już w toku prac parlamentarnych i niedługo zostaną uchwalone.
Czyli nie porażka, ale opóźnienie? Premier nie obiecywała, że po 100 dniach najważniejsze zmiany zostaną już wprowadzone?
To jakieś nieporozumienie. To było niemożliwe, by tak o tym mówić. Przecież obowiązuje w Polsce proces legislacyjny, który przewiduje uzgodnienia międzyresortowe, konsultacje itd. Każdy projekt musi być poddany analizie i ocenie. Gdybyśmy działali jak nasi poprzednicy, czyli nie pytając nikogo o zdanie, gdybyśmy uważając, że pozjadaliśmy wszystkie rozumy, uchwalali wszystko w parlamencie niezależnie od uwag i ocen projektów, to pewnie uchwalilibyśmy więcej. Jednak to nie wyścigi, nie to tu chodzi. Nam chodzi o dobre rozwiązania. Wszystkie zapowiedziane w expose sprawy zostały przez nas rozpoczęte, ale nie wszystkie są już zakończone.
Opozycja często zarzuca rządowi, że wycofuje się w obietnic. Rząd zapomina o obietnicach kampanijnych?
W żadnym wypadku, nie wycofujemy się z niczego. Przecież pracujemy, przygotowujemy swoje działania. Jednak musimy również pamiętać o różnych czynnikach, jak np. kwestii stabilności budżetu. Nie możemy obecnie powiększać deficytu budżetowego. Po poprzednikach „odziedziczyliśmy” budżet z gigantycznym deficytem. To spuścizna rządu PO-PSL. Obecnie musimy iść dwutorowo, realizować obietnice, zaś z drugiej strony musimy maksymalizować wpływy do budżetu.
Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić…
Ale to też się dzieje. Mamy ustawę o podatku bankowym, jest w konsultacjach ustawa o podatku handlowym, podejmujemy działania dotyczące uszczelnienia systemu podatkowego. Mowa o zmianach instytucjonalnych. Te działania też wdrożyliśmy i sądzę, że będą wpływały nowe środki do budżetu. Sądzę, że niedługo już zobaczymy skutki tych działań. Dzięki lepszej ściągalności podatków będziemy mgli realizować dalsze projekty społeczne. To są zmiany wymagające funduszy.
Opozycja jednak mówi, że rząd działa zbyt wolno, że można było więcej. Można było?
Opozycja chciałaby, żebyśmy w 100 dni zrealizowali cały nasz program. Pamiętajmy, że kadencja trwa cztery lata, rząd przygotowuje działania na całą kadencję, a nie tylko na pierwsze 100 dni. Po czterech latach przychodzi czas analizy działań i pytań o obietnice.
Czy to nie wykręt? Rząd powinien być oceniany tylko po czterech latach?
Opozycja zdaje się oczekiwać, że my swoje zapowiedzi zrealizujemy w 100 dni. To zdaje się, że po 100 dniach należałoby rozpisać nowe wybory, bo cała kadencja byłaby wypełniona. Oczekiwania opozycji są absurdalne. Co groteskowe, takie oczekiwania słychać również z ust tych polityków, którym przez dwie kadencje nie udało się zrealizować obietnic wyborczych. Oni o swoim programie zapomnieli, a dziś rozliczają nas z naszych obietnic. Są w tym zupełnie niewiarygodni.
CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE =======>>>>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/282973-jacek-sasin-po-100-dniach-rzadu-robimy-swoje-wszystkie-dzialania-zapowiedziane-w-expose-zostaly-przekute-w-konkretne-projekty-ustaw-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.