Legendzie Lecha Wałęsy najbardziej szkodzą nie "hunwejbini i lustratorzy", ale on sam i front jego obrońców zamykających oczy na rzeczywistość

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
wSieci
wSieci

Spokojne i merytoryczne wyjaśnienie tych trzech wątków sprawy Lecha Wałęsy i dokumentów TW „Bolek” pozwoliłoby na, w miarę możliwości, uspokojenie nastrojów i wyjście na prostą z tej trudnej sprawy. Niestety, zdaję sobie sprawę, że to naiwne myślenie, zwłaszcza patrząc na reakcję samego zainteresowanego, jak i medialno-politycznego frontu obrony byłego prezydenta.

Jak się można było domyślić, wdowę po Czesławie Kiszczaku połączono z Jarosławem Kaczyńskim (wielkie brawa dla fantazji Ryszarda Petru), „Gazeta Wyborcza” wraz z trójmiejskimi samorządowcami z Platformy i KOD już zaciera ręce na manifestację w obronie godności Wałęsy (ta ma się odbyć w najbliższy weekend), a publicyści, którzy na sprawie TW „Bolek” stracili dawno swoje dobre imię w debacie publicznej mówią dziś - w stylu okładki „Polityki” - że jeśli nawet, to przecież nic takiego…

Nie pomaga kuriozalna reakcja byłego prezydenta, któremu - z całym szacunkiem - ktoś powinien odłączyć internet. Jego kolejne wpisy na mikroblogu w serwisie wykop.pl nie nadają się już nawet do cytowania, bo jest w nich coraz mniej sensu. Wałęsa a to sugeruje spisek, a to przeprasza Cenckiewicza i zaprasza na spotkanie, a to wszystkiemu zaprzecza, a to przedstawia trzydzieści wersji wydarzeń, które nijak nie trzymają się kupy.

WIĘCEJ: Lech Wałęsa zaatakował Andrzeja Dudę: „Ja tu nie mam do czego się przyznać. Z tego co wiem, to Pan ma do czego się przyznać”. To już desperacja?

Legenda Lecha Wałęsy zapewne przeżyje, bo jest to symbol, z którym nie tylko Polacy, ale i zagranica kojarzy polską walkę z komunizmem, a wiele jego działań z lat 80. to po prostu czyny, z których można być dumnym i nie ma na dziś dokumentów, które pozwoliłyby to podważyć. Niestety, zamiast otwartej, szczerej i merytorycznej debaty, w której wzięliby udział i Wałęsa, i historycy, i publicyści znający istotę sprawy, mamy dziś festiwal sprowadzania sporu o teczkę „Bolka” do bieżących przepychanek politycznych. Stąd Wałęsa na flagach KOD, stąd pierwiosnki sugerujące zmianę nazwy lotniska w Gdańsku, stąd Czerska wołająca: Lechu, trzymaj się, jak gdyby odbywał się lincz.

Legendzie Lecha Wałęsy najbardziej szkodzą nie „hunwejbini i lustratorzy”, ale on sam i front jego obrońców zamykających oczy na rzeczywistość. Odkrycie dokumentów z szafy Kiszczaka mogło być jeszcze jednym (ostatnim?) prezentem od losu dla Wałęsy - by wytłumaczył się ze wszystkiego, przeprosił i urwał z łańcucha matactw. Wygląda na to, że, również z powodu swoich medialnych akolitów, były prezydent wybrał dawną drogę: zaprzeczeń, kiwania i zamykania oczu. Przykre, ale to w końcu świadoma decyzja.

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych