Sprawa o dość frywolnym, chociaż wcale nie tajemniczym kryptonimie TW Bolek wchodzi w kolejną fazę zaprzeczania. Dotychczas twierdzono, że nie ma oryginalnych dokumentów-dowodów, które potwierdzałyby współpracę Lecha Wałęsy z bezpieką. Jednak tę narrację obaliła wdowa Kiszczakowa, która pomimo podeszłego wieku osobiście pofatygowała się do prokuratora IPN z obywatelskim zawiadomieniem o przestępstwie. Wyznawców i animatorów legendy wręcz zamurowało, jednak tylko na krótko.
Teraz mamy do czynienia z następną ściemą, ale z tym samym mechanizmem – mówi się, że nie ma dowodów, aby Wałęsa jako prezydent był szantażowany kwitami z szafy Kiszczaka. W tej logice następna odsłona jest oczywista – wkrótce będzie się mówiło, iż był szantażowany, lecz nie uległ. Potem, że uległ, ale nikomu nie zaszkodził. I tak dalej.
Tempo rozwoju wydarzeń sprawia, że gubią się najznakomitsi obrońcy pomnikowego formatu Wałęsy, co powoduje niezamierzony efekt humorystyczny. Dominika Wielowieyska z Gazety Wyborczej napisała wczoraj na Twitterze:
Śmieszą mnie ci, którzy mówią: LW przyznałby się w lat. 90. do winy i nie byłoby sprawy. Tak jakby zapomnieli o ówczesnej atmosferze linczu.
Nieszczęsna Wielowieyska sama zapomniała, że w tamtych latach atmosfera linczu wobec Wałęsy, jeśli już istniała, to przede wszystkim w redakcji Gazety Wyborczej.
Bowiem to Adam Michnik w 1990 roku pisał:
Wałęsa jest nieprzewidywalny. Wałęsa jest nieodpowiedzialny. Jest też niereformowalny. I jest niekompetentny. Nieprzewidywalność była zaletą w walce z totalitarnym komunizmem. I stać się musi katastrofą w demokratycznych strukturach współczesnego państwa.
Można by długo wymieniać epitety, którymi gazeta Michnika obrzucała wówczas Wałęsę. Od „groteskowej karykatury demokracji” do osobnika „płynącego na fali antysemickich fobii”.
No i teraz, gdy tamte odległe przewidywania Michnika sprawdziły się niemal co do joty; gdy już wiemy, że prezydentura Wałęsy była katastrofą, a on sam się nie zmienił i nadal łże na temat swojej przeszłości, to środowisko Gazety Wyborczej musi stanąć murem za TW Bolkiem, bo także zabrnęli za daleko w łże-narracji.
Dla celów ściśle politycznych stworzono bowiem z postaci Wałęsy monidło, czyli rodzaj malowidła portretowego wykonanego na podstawie zdjęcia. Dzisiaj to jest synonimem kiczu i tandety, lecz kiedyś było popularne, szczególnie wśród ludu pracującego miast i wsi. Monidło było ładnie podkolorowane i wyretuszowane, wiadomo – usta jak maliny, oczy niczym chabry na łące, za to pryszcze precz, a łysinę zastępowano obfitą fryzurą.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Sprawa o dość frywolnym, chociaż wcale nie tajemniczym kryptonimie TW Bolek wchodzi w kolejną fazę zaprzeczania. Dotychczas twierdzono, że nie ma oryginalnych dokumentów-dowodów, które potwierdzałyby współpracę Lecha Wałęsy z bezpieką. Jednak tę narrację obaliła wdowa Kiszczakowa, która pomimo podeszłego wieku osobiście pofatygowała się do prokuratora IPN z obywatelskim zawiadomieniem o przestępstwie. Wyznawców i animatorów legendy wręcz zamurowało, jednak tylko na krótko.
Teraz mamy do czynienia z następną ściemą, ale z tym samym mechanizmem – mówi się, że nie ma dowodów, aby Wałęsa jako prezydent był szantażowany kwitami z szafy Kiszczaka. W tej logice następna odsłona jest oczywista – wkrótce będzie się mówiło, iż był szantażowany, lecz nie uległ. Potem, że uległ, ale nikomu nie zaszkodził. I tak dalej.
Tempo rozwoju wydarzeń sprawia, że gubią się najznakomitsi obrońcy pomnikowego formatu Wałęsy, co powoduje niezamierzony efekt humorystyczny. Dominika Wielowieyska z Gazety Wyborczej napisała wczoraj na Twitterze:
Śmieszą mnie ci, którzy mówią: LW przyznałby się w lat. 90. do winy i nie byłoby sprawy. Tak jakby zapomnieli o ówczesnej atmosferze linczu.
Nieszczęsna Wielowieyska sama zapomniała, że w tamtych latach atmosfera linczu wobec Wałęsy, jeśli już istniała, to przede wszystkim w redakcji Gazety Wyborczej.
Bowiem to Adam Michnik w 1990 roku pisał:
Wałęsa jest nieprzewidywalny. Wałęsa jest nieodpowiedzialny. Jest też niereformowalny. I jest niekompetentny. Nieprzewidywalność była zaletą w walce z totalitarnym komunizmem. I stać się musi katastrofą w demokratycznych strukturach współczesnego państwa.
Można by długo wymieniać epitety, którymi gazeta Michnika obrzucała wówczas Wałęsę. Od „groteskowej karykatury demokracji” do osobnika „płynącego na fali antysemickich fobii”.
No i teraz, gdy tamte odległe przewidywania Michnika sprawdziły się niemal co do joty; gdy już wiemy, że prezydentura Wałęsy była katastrofą, a on sam się nie zmienił i nadal łże na temat swojej przeszłości, to środowisko Gazety Wyborczej musi stanąć murem za TW Bolkiem, bo także zabrnęli za daleko w łże-narracji.
Dla celów ściśle politycznych stworzono bowiem z postaci Wałęsy monidło, czyli rodzaj malowidła portretowego wykonanego na podstawie zdjęcia. Dzisiaj to jest synonimem kiczu i tandety, lecz kiedyś było popularne, szczególnie wśród ludu pracującego miast i wsi. Monidło było ładnie podkolorowane i wyretuszowane, wiadomo – usta jak maliny, oczy niczym chabry na łące, za to pryszcze precz, a łysinę zastępowano obfitą fryzurą.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/282329-lech-walesa-czyli-monidlo-iii-rp-jak-retuszowano-portret-niezlomnego-robotnika-ktory-samotnie-pokonal-komune
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.