Przejmując władzę po ośmiu latach rządów PO ma się szafy pełne trupów. Ale wszystkiego to nie tłumaczy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
premier.gov.pl
premier.gov.pl

Rządząc popełnia się błędy. To oczywiste. Popełniają je także rządzący z Prawa i Sprawiedliwości. Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy władza się do błędów nie przyznaje, przede wszystkim przed samą sobą. A jeśli władza przed samą sobą udaje, że błędów nie robi, to nic nie naprawia. Nie musi być głośno o tym przyznawaniu się i naprawianiu, bo polityczni rywale i tak atakują obecnie rządzących histerycznie i z hukiem oraz siłą kafara. Ale jeśli w obozie rządzącym nie ma czegoś w rodzaju Biura Spraw Wewnętrznych (policji w policji), to on się degeneruje. A najlepszym tego przykładem jest rządząca osiem lat Platforma Obywatelska, która zdegenerowała się w stopniu ekstremalnym. Wcześniej to samo stało się z Sojuszem Lewicy Demokratycznej i Akcją Wyborczą Solidarność, ale one rządziły krócej, więc skala degeneracji była siłą rzeczy mniejsza.

Rządzący popełniają błędy, szczególnie na początku kadencji, dlatego, że będąc w opozycji nie ma się jednak pełnej wiedzy o państwie. Bo nie można mieć: wiele rzeczy jest chronionych ustawowo, a inne rządzący z Platformy Obywatelskiej ukrywali specjalnie przed opozycją. Przejmując władzę po ośmiu latach rządów PO ma się szafy pełne trupów, przede wszystkim w budżecie oraz w spółkach skarbu państwa. One są sprytnie poukrywane, bo poprzednicy wydali naprawdę duże pieniądze znanym kancelariom prawnym (głównie międzynarodowym), żeby wszystko to, co trefne, schować i odpowiednio uzasadnić opiniami oraz ekspertyzami prawnymi. Przebicie się przez dokumenty, które pokazują skalę machlojek i marnotrawstwa jest trudne i zajmuje sporo czasu. W końcu te kancelarie nie brały pieniędzy za nic. A trupy w szafach oznaczają, że wiele reform zaplanowanych w opozycji natrafia na ścianę w postaci finansowych oraz organizacyjnych ograniczeń i pułapek. One są do pokonania, ale to wymaga czasu. A odsunięta od władzy PO robi wszystko, żeby różne opóźnienia pokazać jako niesprawność nowej władzy, a nie skutek bomb podłożonych przez siebie w wielu miejscach.

Władza zawsze ma problem z kadrami, nawet uwzględniając oportunistów, którzy są w stanie pracować dla każdego nowego układu rządzącego. Oczywiście oficjalnie mówi się, że dobre kadry to żaden problem, ale to przecież tylko marketing. Mitem, choć bardzo rozpowszechnionym, jest przy tym przekonanie, że największym problemem kadrowym są znani politycy na różnych stanowiskach w administracji i spółkach. Oni są akurat problemem najmniejszym. Po pierwsze dlatego, że uczestnicząc przez lata w polityce wiele się jednak nauczyli. A stając się ważnymi politykami musieli wygrać ileś bitew, żeby znaleźć się tam, gdzie są. Wbrew dość powszechnemu przekonaniu nie są to więc amatorzy w sprawach zarządzania czy przywództwa. Po drugie, są to jednak ludzie zdyscyplinowani, przynajmniej wobec politycznego lidera, oraz są oni podatni na krytykę, bo do niej przyzwyczajeni. I są kontrolowalni, bo partia, a tym bardziej partia działająca długo, ma jednak sporo możliwości kontrolowania swoich ważnych polityków i przywoływania ich do porządku.

Ludzie spoza pierwszoligowej polityki czy wcześniej niemający z nią nic wspólnego są znacznie mniej sprawdzeni, nie mają takiego doświadczenia w wygrywaniu różnych bitew i są znacznie gorzej kontrolowani niż politycy. Twierdzę zatem, że to nie politycy są problemem, lecz akurat ludzie spoza polityki.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych